Angielski pomocnik Liverpoolu, wypożyczony w tym sezonie do Lille, przyznał, że bardzo odpowiada mu gra we Francji i nie miałby nic przeciwko temu, by zostać na kolejny rok. Dodał jednak, iż ta decyzja nie zależy tylko od niego.
Kończy się sezon we francuskiej ekstraklasie i powraca jak bumerang temat dalszej przyszłości Joe Cole’a. Reprezentant Anglii został na kończące się rozgrywki wypożyczony z Liverpoolu, w którym niełatwo mu było odnaleźć formę, i z okazji skorzystał mistrz Francji, Lille. Eksperyment adaptacji Wyspiarza w kontynentalnej lidze okazał się wyjątkowo trafny, bo Cole mimo braków w treningach bardzo szybko załapał filozofię nowej drużyny, stając się jedną z wyróżniających postaci. Niedługo przyjdzie czas na podjęcie decyzji, gdzie piłkarz spędzi kolejny rok.
– Bardzo chętnie bym został – deklaruje sam zainteresowany. – To jednak nie zależy w tej chwili ode mnie. Jestem tu bardzo szczęśliwy, podobnie jak moja rodzina. Musimy zobaczyć, na którym miejscu skończy Lille w lidze, a następnie zacząć planować następny sezon.
Warunkiem koniecznym dla byłego skrzydłowego West Hamu i Chelsea jest awans do piłkarskiej Ligi Mistrzów, co dla obrońców krajowego tytułu wydaje się bardzo realne. Podopieczni Rudiego Garcii zajmują teraz najniższe miejsce na podium i choć na wyższe szans większych nie mają, to bardzo skutecznie odpierają ataki niżej ulokowanych drużyn.
Anglik podkreśla, że jeśli spełniony będzie taki warunek, to nie będzie mu przeszkadzała nawet ewentualna obniżka w zarobkach. – Sprawy finansowe są istotne, ale pieniądze nie są dla mnie priorytetem. Cieszę się z przebywania na boisku i to jest najważniejsze – przyznał zawodnik, któremu wciąż marzy się powrót do kadry narodowej po długiej przerwie. – To zależy od tego, kto jest selekcjonerem. Jest to jednak coś, o czym marzę. Kocham grać dla swojej ojczyzny i byłbym szczęśliwy, gdybym zagrał w pierwszym meczu [mistrzostw Europy – przyp. red.] z Francją.