Co zmienił Czesław Michniewicz w grze Legii? Wnioski po meczu z Dritą


Legia wygrała z Dritą 2:0 i awansowała do IV rundy eliminacji do fazy grupowej Ligi Europy. Czesław Michniewicz zaliczył w ten sposób udany debiut na stanowisku szkoleniowca stołecznej drużyny

25 września 2020 Co zmienił Czesław Michniewicz w grze Legii? Wnioski po meczu z Dritą

Zwolnienie Aleksandara Vukovicia i zatrudnienie na jego miejsce Czesława Michniewicza spotkało się z dość pozytywnym odzewem kibiców. Drużyny prowadzone przez polskiego trenera słyną z niezłej defensywy i ambitnej postawy w meczach przeciwko bardziej renomowanym rywalom. Jego pierwszym testem w Legii był mecz z Dritą. Czy było już widać pierwsze efekty?


Udostępnij na Udostępnij na

Legia dominowała nad rywalem. Była od niego lepsza zarówno pod względem technicznym, jak i przygotowaniem taktycznym. Od początku przycisnęła rywala do defensywy i co jakiś czas stwarzała sobie niezłe okazje. Pierwszą bramkę zdobył Paweł Wszołek, który wykorzystał przestój kosowskiego obrońcy. Niedługo potem Drita straciła drugą bramkę po rzucie rożnym. Tym razem strzelcem był Tomas Pekhart. Przy obu bramkach asystował Filip Mladenovic.

Jednak na drugą połowę stołeczna drużyna wyszła bardziej wycofana. Była mniej zainteresowana stanowczymi atakami, a w jej szeregach było widać przekonanie o zwycięstwie oraz znużenie. Przeciwnicy z Kosowa zdołali nawet pod koniec meczu sprawdzić koncentrację Artura Boruca. Koniec końców Legioniści wygrali 2:0, lecz do zachwytów na razie jest wciąż daleko. Nasuwa się jednak jedno pytanie – czy Michniewicz zdołał już wprowadzić jakiekolwiek zmiany w grze Legii?

Zadanie wykonane. Legia Warszawa w 4. rundzie eliminacji do Ligi Europy!

Podobne schematy budowy akcji ofensywnych

Aleksandrowi Vukoviciowi często zarzucano, że zaprogramował swoją drużynę na dużą liczbą dośrodkowań w stronę Pekharta. Do tego dochodziła nieumiejętność rozegrania piłki w inny, mniej monotonny sposób. Kibice byli wprost nękani licznymi wrzutkami, które często przynosiły nikły efekt. Warto wyróżnić też częste próby wyjścia wysokim pressingiem w celu odebrania przeciwnikowi piłki już w początkowej fazie budowy akcji.

Michniewicz nie dokonał rewolucji w ciągu pierwszych dni swoich pracy. Z Dritą Legia ponownie atakowała bocznymi strefami boiska. Podobnie jak w ostatnich meczach liczono na dośrodkowania Filipa Mladenovicia oraz ofensywne rajdy Luquinhasa. Kluczem ponownie byli gracze ustawieni w polu karnym przeciwnika, którzy czekali na „zebranie” piłki. Uwagę mógł zwrócić fakt, że poza Pekhartem na swoją okazję czaiła się większa ilość zawodników. Jednak ciężko stwierdzić czy to celowe zagranie, czy po prostu objaw słabości przeciwnika.

Jedyną różnicę było widać w sytuacjach, gdy któremuś z zawodników brakowało kolegi do rozegrania piłki. Za niedawnej kadencji Vukovicia oznaczało to nieuchronną stratę futbolówki. Z kolei w meczu z Dritą taki zawodnik śmiało wchodził w drybling i starał się biec jak najszybciej w stronę bramki przeciwnika. Niby nic szczególnego, ale to właśnie takie akcje mogą być zalążkiem sytuacji bramkowych. Jeśli takie zachowanie staną się codziennością, to Czesławowi Michniewiczowi będzie należał się pierwszy mały plusik.

Michniewicz to nie tylko defensywa

Reprezentacji U-21 przyzwyczaiła kibiców do gry defensywnej. Przeciwko renomowanym zespołom często nasi piłkarze oczekiwali pod własnym polem karnym i dawali się bombardować przeciwnikom. Kluczowa w osiąganiu dobrych wyników była umiejętna gra z kontry i tworzenie sytuacji z „niczego”. Spora część sceptyków szybko oceniła, że zawodnikom Legii ten styl nie będzie pasował.

Jednak w dyskusji szybko odezwała się druga grupa kibiców – zwolennicy zatrudnienia Michniewicza – którzy twierdzili, że przecież przeciwko słabszym rywalom młodzieżowa kadra potrafiła pokazywać ambitny i ofensywny futbol. Mecz z Dritą przypomniał, że nowy selekcjoner Legii raczej nie trzyma się uparcie własnych rozwiązań, tylko dąży do odpowiedniego ukierunkowania zespołu pod kątem przeciwnika.

Legia wyszła na mecz z Dritą ofensywnie nastawiona. Świadczyć może o tym fakt, że w obok siebie w składzie wystąpili: Pekhart, Valencia, Luquinhas, Wszołek i Karbownik na środku pomocy (w okresie juniorskim regularnie występował on na pozycji ofensywnego pomocnika). Legia atakowała momentami prawie wszystkimi zawodnikami, a w defensywie pozostawali jedynie Wieteska i Jędrzejczyk. Na początku drugiej połowy nawet oni czasem podchodzili wyżej, żeby uczestniczyć w akcjach ofensywnych. Może za wcześnie na wyciąganie daleko idących wniosków po pierwszym meczu, ale to jest chyba dowód na to, że Legia Michniewicza nie będzie wiecznie grała z kontry.

Budowa jedenastki

– Vuko, powinieneś zrobić to w taki sposób! – czasem sugerowano byłemu trenerowi Legii – To ja zrobię odwrotnie, niż powiedziałeś – zapewne tak najchętniej odpowiedziałby na taką poradę Vukovic. Trener Michniewicz jest na pewno bardziej elastyczny w kwestii zmian taktycznych niż Serb. Symbolem takiego zjawiska może być już wcześniej wspomniane wystawienie Michała Karbownika na środku pomocy. Niejednokrotnie mówiono, że młody piłkarz nie przepada za grą na boku obrony i woli występować na swojej „pierwotnej” pozycji. Jednak to wciąż nie przemawiało do byłego trenera „Wojskowych”. Dopiero jego następca zdecydował się na takie rozwiązanie.

Poza tym Michniewicz podjął kilka popularnych decyzji. Wreszcie od początku meczu na boku obrony zagrał Josip Juranovic. Nowy szkoleniowiec nie bawił się też w rzucanie Luquinhasem po całym boisku i pozwolił mu grać na środku boiska. Reasumując, wystawił najlepszy możliwy skład, do którego nikt nie mógł się w żaden sposób przyczepić. I chwała mu za to, że nie kombinował.

Te wszystkie elementy wskazują na to, że Legii na szczęście nie czeka kolejna rewolucja, tylko powolna ewolucja i przewartościowanie pewnych elementów. Drużyna nie zaczęła grać z meczu na mecz zupełnie inaczej, tylko wprowadzono do gry pojedyncze nowe warianty. Trzeba przyznać, że mecz z Dritą wyglądał obiecująco i należy Legionistom życzyć sukcesu w meczu z Karabachem Agdam. Tym bardziej, że Azerowie prezentują znacznie wyższy poziom niż drużyna z Kosowa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze