Chojniczanka Chojnice – z okręgówki na zaplecze ekstraklasy


Pomorski klub skutecznie buduje swoją markę na arenie piłkarskiej Polski

8 lutego 2019 Chojniczanka Chojnice – z okręgówki na zaplecze ekstraklasy
Łukasz Sobala / Press Focus

W przeszłości „Chojna” rozegrała wiele spotkań, które na stałe zapisały się w pamięci miejscowych kibiców. Jednak początek XXI wieku nie należał do udanych. W sezonie 2004/2005 zespół spadł do klasy okręgowej – tam znajdował się do 2008 roku. Od tego momentu klub zanotował serię awansów i w sezonie 2009/2010 powrócił na szczebel centralny.


Udostępnij na Udostępnij na

Chojniczanka Chojnice szósty sezon z rzędu występuje na zapleczu ekstraklasy. Mimo rywalizacji na tym szczeblu i wielu meczów w Pucharze Polski, w niektórych środowiskach zespół nie jest tak rozpoznawalny na takim stopniu jak Stal Mielec, ŁKS Łódź, GKS Katowice czy Sandecja Nowy Sącz.

Założenie klubu i zmagania w XX wieku

Drużyna została założona 10 marca 1930 roku, a dwanaście miesięcy później zakwalifikowała się do klasy B. Od tego momentu rywalizowała w lidze okręgowej. Z kolei w 1935 roku Chojniczanka Chojnice stanęła przed szansą awansu do drugiego poziomu rozgrywek, jednak przegrała rywalizację z Bałtykiem Gdynia. Na pierwszy awans na szczebel centralny „Chojna” czekała do 1954 roku. Wówczas w III lidze drużyna zajęła ósme miejsce w tabeli. Po kolejnej reformie systemu rozgrywek w 1957 roku klub z Chojnic znów wylądował w „okręgówce”. Do 2000 roku zespół balansował na krawędzi lig regionalnych i międzywojewódzkich.

Jednak drużyna Chojniczanki ma za sobą kilka meczów w Pucharze Polski, które wpłynęły na popularność zespołu. Pierwszy ważniejszy mecz w tych rozgrywkach odbył się w sezonie 1971/1972. Do Chojnic przyjechało Zagłębie Sosnowiec – finalista poprzedniej edycji. Na trybunach pojawiło się około dziesięć tysięcy kibiców – warto nadmienić, że liczba mieszkańców miasta wynosiła około dwadzieścia pięć tysięcy. Zawodnicy gospodarzy wywołani nie lada sensację wygrywając 2:1 po bramkach Adama Damskiego i Ryszarda Nowaka. Jedyne trafienie dla Zagłębia zanotował Andrzej Jarosik. W 1/8 finału Chojniczanka zmierzyła się z GKS-em Katowice, tym razem klub z Pomorza uległ 0:1. Kibice nie mogli się doczekać kolejnego rywala na chojnickiej ziemi. Ich marzenia spełniły się dziesięć lat później.

Po wyeliminowaniu Wisły Tczew, rezerw Bałtyku Gdynia i Stoczniowca Gdańsk, w 1/16 finału na Chojniczankę czekał Widzew Łódź. Ówczesny mistrz Polski miał w składzie takich zawodników jak Józef Młynarczyk, Władysław Żmuda, Włodzimierz Smolarek i Zbigniew Boniek. „Już jest w Chojnicach święto. Przewidywaliśmy, że możemy trafić na zespół pierwszoligowy. Braliśmy pod uwagę nawet łódzki Widzew. Nie mamy nic do stracenia. Zapowiada się atrakcyjne widowisko” – przyznał na łamach „Gazety Pomorskiej” w 1981 roku Mieczysław Krajecki, trener Chojniczanki.

Podczas tego spotkania pobito rekord frekwencji Stadionu Miejskiego – mecz obserwowało piętnaście tysięcy kibiców. Gospodarze nieoczekiwanie wyszli na prowadzenie po golu Jana Synoradzkiego, ale jeszcze w pierwszej połowie odpowiedział Zbigniew Boniek. Drugiego gola dla Widzewa strzelił Marek Filipczak. Chojniczanka Chojnice uległa mistrzom Polski 1:2.

Stadion

Do 1932 roku klub rozgrywał swoje mecze na piaszczystym boisku w lesie. Wtedy zdecydowano się na budowę Stadionu Miejskiego. Była to dość odważna decyzja, ponieważ wcześniej znajdowało się tam jezioro Cegielniane (Zielone). Na otwarciu obiektu bardzo wiele zyskali piłkarze, stadion był położony w centrum miasta, dzięki temu powstała możliwość organizacji treningów na głównej płycie boiska. Obiekt wielokrotnie modernizowano.

W 1949 roku Chojniczanka rozegrała sparing z czeskim Sokołem Brno. Z tej okazji wybudowano murowany parkan okalający stadion i dwie kasy biletowe. W dodatku kibice i zawodnicy klubu na potrzebę tego meczu wyposażyli obiekt w krytą trybunę o długości stu metrów. Stadion mieścił dziesięć tysięcy widzów, więc możemy mówić o nadkomplecie podczas spotkania z Widzewem. Obecnie Stadion Miejski w Chojnicach pomieści 3500 kibiców, jest to spowodowane normami bezpieczeństwa.

Obiekt położony jest w ścisłym centrum miasta, praktycznie tuż za Ratuszem. Niestety lokalizacja uniemożliwia powiększenie stadionu. Za wspomnianym parkanem znajduje się ulica, a zza trybun „wyrastają” zabytkowe kamienice. W XXI wieku Chojniczanka trzykrotnie musiała uporać się z „problemem” ogromnego zainteresowania spotkaniami w Pucharze Polski. Dwa razy do Chojnic przyjeżdżała Legia Warszawa, a raz Wisła Kraków. Podczas tych meczów zdecydowano się na postawienie dodatkowej trybuny wzdłuż linii końcowej boiska.

Ostatnie inwestycje są związane ze spełnieniem wymogów licencyjnych, w 2015 roku postawiono maszty oświetleniowe, wymieniono monitoring i nagłośnienie. Podczas zimowej przerwy w sezonie 2017/2018 zamontowano ogrodzenie dzielące trybuny od ciągów komunikacyjnych, rozbudowano zadaszenie i wyremontowano budynek klubowy. Obecnie kończy się budowa centrum prasowego.

XXI wiek – kryzys i historyczne osiągnięcia

Chojniczanka Chojnice na początku występowała w III lidze, ale w sezonie 2001/2002 spadła o klasę niżej. Stagnacja na czwartym poziomie rozgrywek trwała trzy lata. Oczekiwanie zakończyło się… kolejną degradacją. W klubie zdecydowano się na zmiany, trenerem został Leszek Szank, dokonano wielu roszad w kadrze i postawiono na młodzież. W klasie okręgowej zespół grał trzy sezony. Awans wywalczono w sezonie 2007/2008. Właśnie ten okres był przełomowy dla „Chojny”. Za jej sterami znaleźli się Maciej Polasik i Jarosław Klauzo. Pierwszy z nich jest zastępcą dyrektora lokalnego szpitala, a drugi to lokalny przedsiębiorca. Następnie klub złapał niesamowitą formę, zanotował serię awansów i sezon 2010/2011 rozegrał już w II lidze!

Na tym poziomie rozgrywek Chojniczanka do 2013 roku rywalizowała z wieloma znanymi klubami: Zawisza Bydgoszcz, Zagłębie Sosnowiec i Miedź Legnica. Dość nieoczekiwanie w sezonie 2012/2013 klub z Chojnic wywalczył awans do I ligi. Architektem sukcesu był Mariusz Pawlak, dla którego był to pierwszy sezon pracy w Chojniczance. Podczas derbowego spotkania z Bytovią Bytów na trybunach zmodernizowanego stadionu znalazł się komplet 3500 kibiców. Awans stał się faktem po wyjazdowym meczu z Jarotą Jarocin. Piłkarze w nocy wrócili do Chojnic. Mimo późnej pory, kibice tłumnie czekali na swoich bohaterów na rynku.

Doścignąć marzenia

Na zapleczu ekstraklasy wyniki Chojniczanki przypominają sinusoidę. Debiutancki sezon w I lidze zakończyli się na czternastej pozycji, walcząc o utrzymanie do ostatniej kolejki (jak się później okazało Kolejarz Stróże nie otrzymał licencji). Następne miejsca w tabeli to kolejno: piąte, dwunaste i piąte. Jednak nadzieje kibiców rozbudziły dwa ostatnie sezony.

Kampanię 2016/2017 na ławce trenerskiej Chojniczanki rozpoczął Maciej Bartoszek. Za jego panowania zespół grał bardzo ofensywną i efektowną piłkę. Jak dobrze wiemy, w futbolu najważniejsze są punkty, których również nie brakowało. Do 16. kolejki „Chojna” zajmowała drugie miejsce w tabeli i miała na koncie 31 punktów, liderujący GKS Katowice miał jedno oczko przewagi. Wtedy trener Bartoszek znalazł się w kręgu zainteresowań Korony Kielce, gdzie ostatecznie trafił. Tymczasowym szkoleniowcem zespołu z Pomorza został Brazylijczyk Hermes, który wcześniej pełnił rolę asystenta. Ten nie posiadał wymaganej licencji, przez co objął drużynę do końca rundy jesiennej – dokładnie na trzy mecze. W tym czasie Chojniczanka Chojnice została liderem zaplecza ekstraklasy.

Nowym trenerem klubu został Piotr Gruszka, który wcześniej pracował w Chemiku Bydgoszcz. Jego bilans w Chojniczance to dwa zwycięstwa, pięć remisów i dwie porażki. Pod jego rządami drużyna miała problem ze skutecznością. Mimo to, „żółto-biało-czerwoni” wciąż mieli szanse na awans do ekstraklasy. Koniec sezonu minął pod znakiem kolejnej zmiany trenera. Został nim Artur Derbin, wyniki osiągane przez jego ekipę dawały jeszcze nadzieję. Dwie wygrane, trzy remisy i jedna porażka. Przed ostatnią kolejką Chojniczanka Chojnice miała 55 punktów, tyle samo co Górnik Zabrze. „Chojna” zremisowała swój mecz z Chrobrym Głogów 2:2, a „Górnicy” pokonali na wyjeździe Wisłę Puławy 1:0. W sezonie 2016/2017 zespół z Chojnic prowadziło łącznie czterech trenerów.

Drugie podejście

Kolejna kampania miała przynieść inne wyniki, do upragnionego awansu wtedy zabrakło niewiele. Szkoleniowcem Chojniczanki został Krzysztof Brede, który był asystentem Michała Probierza w Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk. Ponownie na półmetku zmagań Chojniczanka spędziła zimę na fotelu lidera. Zespół cechowała tym razem konsekwencja, liczba straconych goli wyraźnie spadła. Wszystko dobrze wyglądało do 30. kolejki. „Chojna” miała 50 punktów, tyle samo co drugi w tabeli GKS Katowice. Pomorski klub udał się na mecz wyjazdowy z walczącą o utrzymanie Pogonią Siedlce i uległ 2:3. Morale drużyny nieoczekiwanie spadły. Chojniczanka spróbowała się podnieść i wygrała z Chrobrym 3:0, ale kolejkę później została rozbita przez Miedź Legnicę 1:5. To pogrzebało kolejne marzenia kibiców. Trener Brede pożegnał się z klubem po sezonie 2017/2018.

Do trzech razy sztuka?

Przed obecną kampanią na posadzie trenera zatrudniono Przemysława Cecherza. Od początku sezonu klub zmagał się z serią remisów. Do 13. kolejki Chojniczanka sześciokrotnie dzieliła się punktami (tyle samo razy co Stal Mielec i Sandecja Nowy Sącz). Dlatego zarząd zdecydował się na zmianę szkoleniowca, którym został Maciej Bartoszek. Były trener Termaliki Bruk-Betu Nieciecza wrócił do Chojnic po dwuletniej przerwie. Przed rundą wiosenną wszystko wskazuje na to, że Chojniczanka Chojnice będzie musiała odłożyć cel pod tytułem awans na jeszcze jeden sezon. Obecnie znajduje się na ósmej pozycji w tabeli ze stratą dziewięciu punktów do drugiej Sandecji Nowy Sącz.

Piłka nożna to nie tylko sport

Utrzymanie klubu przy życiu nie jest możliwe bez finansów. Od 2007 roku, czyli wyboru nowego zarządu drużyna sukcesywnie zyskuje na wartości. Składa się na to wiele czynników, premie od PZPN, wykupienie praw transmisyjnych i wyniki ligowe, i pucharowe. W kwestii transferów Chojniczanka przede wszystkim stara się ściągać zawodników bez klubu lub wypożyczać z innych zespołów. Pensje piłkarzom są wypłacane na bieżąco. „Jeśli chodzi o całą I ligę to Chojniczanka na pewno jest zespołem, którego najwyższe wynagrodzenia są w drugiej połowie w tzw. tabeli rozgrywkowej” – powiedział klubowej telewizji Jarosław Klauzo, wiceprezes Chojniczanki Chojnice.

Klub może liczyć na wsparcie wielu sponsorów. Obecnie aż 150 firm aktywnie wspiera zespół. Niektórzy kibice dość uszczypliwie twierdzą, że koszulki meczowe wyglądają jak „choinki”.

Jednak jest to niezbędne do funkcjonowania zespołu. Jak kontynuuje wiceprezes Klauzo pierwszych 20 firm wspierających klub w najwyższych kwotach daje nam około 40% budżetu pozyskiwanego. Drużyna jest również wspomagana przez miasto. Wszelkie modernizacje są przede wszystkim opłacane z budżetu Chojnic. W 2017 roku rada miasta przeznaczyła ponad trzy miliony złotych na rozbudowę Stadionu Miejskiego. W tej kwocie zawarta jest instalacja podgrzewanej murawy, która ma zostać położona po obecnym sezonie.

Poczynania Chojniczanki Chojnice na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat są przykładem, w jaki sposób można rozwinąć klub sportowy. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia lokalnej społeczności. Mam nadzieję, że na naszym podwórku takie historie będą pojawiały się coraz częściej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze