Chile musi przestać żyć mitem złotego pokolenia


Po raz drugi z rzędu na mundialu nie zobaczymy reprezentacji Chile

30 marca 2022 Chile musi przestać żyć mitem złotego pokolenia
laprenesa.hn

Chile od dłuższego czasu nie pokazywało niczego, co uprawniałoby je do awansu na mistrzostwa świata. Po raz drugi na mundialu nie zobaczymy więc kraju, który zdecydowanie zbyt długo żył sukcesami swojego złotego pokolenia.


Udostępnij na Udostępnij na

Urugwaj nie miał większych problemów z pokonaniem Chile. Wynik 2:0 zresztą nie do końca odzwierciedla przewagę „La Celeste” nad „La Roja”. Urugwajczycy od samego początku naciskali na swojego rywala. Chile w pierwszej połowie próbowało co prawda wyjść z defensywy, ale miało problem z odbiorem piłki rozgrywającemu kolejne bardzo dobre spotkanie Urugwajowi.

W drugiej części spotkania Chilijczycy wyglądali na pogodzonych ze swoim losem. Tak naprawdę jeszcze przed rywalizacją z Urugwajem ich szanse na miejsce w barażu były jedynie iluzoryczne. Wszystko zależało bowiem od wygranej Paragwaju nad Peru oraz Wenezueli nad Kolumbią. Cud się nie zdarzył i po raz drugi z rzędu nie zobaczymy Chile na mistrzostwach świata.

Zmiana nic nie zmieniła

Z pewnością były to trudne eliminacje do MŚ, naznaczone w dużej mierze pandemią koronawirusa. Nie można jednak zrzucać całej winy jedynie na problemy z podróżowaniem czy zakażeniami. Takie same kłopoty dotykały wszystkie czołowe drużyny Ameryki Południowej, opierające swoją grę głównie na zawodnikach występujących w Europie.

W przypadku Chile byłoby to zresztą szukanie wyjątkowo tanich usprawiedliwień. Trudno bowiem myśleć o wyjeździe do Kataru, gdy nie jest się w stanie zdobyć kompletu punktów w meczach z Boliwią i Wenezuelą. O ile pierwszy z tych zespołów pokazał się w kwalifikacjach z dobrej strony, o tyle porażka z drugim z nich zawsze jest kompromitacją.

Przegrana z Wenezuelą w styczniu ubiegłego roku kosztowała posadę selekcjonera Reinaldo Ruedę. Chilijska federacja zwalniając go po trzech latach pracy, chciała zatrudnić Matíasa Almeydę. Argentyńczyk jednak odmówił, a oficjele tymczasem nie przygotowali żadnej alternatywy. Niemalże z łapanki nowym szkoleniowcem „La Roja” został więc Martin Lasarte.

Zatrudnienie trenera z mistrzostwami Chile, Egiptu i Urugwaju w CV jednak nie odmieniło chilijskiej kadry. Początki w postaci dwóch remisów z Argentyną co prawda można było uznać za sukces. Później, z pewnymi przebłyskami, było już jednak tylko gorzej. Po kiepskim ubiegłorocznym Copa America nikt już właściwie nie oczekiwał cudów od trenera z Urugwaju.

Łzy złotego pokolenia

Chilijczykom po zakończeniu meczu z Urugwajczykami trudno było ukryć łzy. Było to widać zwłaszcza w przypadku najstarszej grupy piłkarzy, należącej do osławionego złotego pokolenia. Najlepsza generacja w historii chilijskiej piłki w 2015 i 2016 roku wygrała Copa America, zagrała w finale Pucharu Konfederacji oraz dwukrotnie dotarła do 1/8 finału mundialu.

Od tamtego czasu minęło już kilka lat, a po sukcesach odnoszonych przez „La Roja” pozostały wspomnienia. Podtrzymuje je wciąż kilku zawodników stanowiących trzon tamtej drużyny. W spotkaniu z Urugwajem na boisku pojawili się między innymi Arturo Vidal, Alexis Sanchez, Eduardo Vargas, Gary Medel, Charles Aranguiz, Mauricio Isla czy José Pedro Fuenzalida.

Trudno ukryć, że mówimy o zawodnikach szybko zbliżających się do końca swoich karier. I na ogół mających olbrzymi problem z prowadzeniem sportowego trybu życia. O pozaboiskowych skandalach z udziałem złotego pokolenia można by napisać obszerną książkę. Być może konieczne byłoby zresztą podzielenie jej na kilka tomów.

Nie tylko złośliwi twierdzą zresztą, że najlepszy czas reprezentacji Chile skończył się wraz z brakiem kwalifikacji na poprzedni mundial. Żona Claudio Bravo pisała wówczas wprost o alkoholowych przygodach niektórych kadrowiczów, które pozbawiły kadrę wyjazdu do Rosji. Od tamtego czasu w chilijskim zespole pojawiły się dotąd niezasypane podziały.

Chile nie ma następców

„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść” – głosi popularna piosenka zespołu Perfect. Znajomość klasyków polskiego rocka najprawdopodobniej wcale nie uratowałaby Chilijczyków przed klęską w eliminacjach do MŚ. Statystyki pokazują bowiem wyraźnie, że drużyna pozbawiona gwiazd złotego pokolenia radzi sobie jeszcze gorzej niż w ostatnich spotkaniach.

Chile w kwalifikacjach wygrało zaledwie jeden z pięciu meczów, w których nie mógł zagrać Vidal. We wrześniu ubiegłego roku Chile przegrało dwa i zremisowało jedno spotkanie, gdy z powodu kontuzji w zespole zabrakło Sancheza. Nieudany początek eliminacji jesienią 2020 roku stał z kolei pod znakiem nieobecności Medela, czyli lidera chilijskiej defensywy.

Płynie z tego oczywiście bardzo prosty wniosek. Mianowicie najlepszej generacji chilijskich zawodników nie ma kto zastąpić. Nowe twarze w zespole to na ogół zawodnicy klubów chilijskich i meksykańskich, na dodatek wiekowo niezaliczający się do kategorii młodych talentów. Choćby w bramce kontuzjowanego Bravo zastępuje obecnie 27-letni Brayan Cortes z Colo-Colo.

Po spotkaniu z Urugwajem na problem braku klasowych zawodników zwracał uwagę Vidal, a także prezes chilijskiej federacji, Pablo Milad. Obaj podkreślają, że zbyt mało Chilijczyków obecnie wyjeżdża do Europy, dlatego nie podnoszą swoich umiejętności. Jednocześnie w przeszłości chilijskie kluby lepiej radziły sobie z rywalizacją na poziomie międzynarodowym.

Kto zostanie?

Szef federacji zresztą nie ukrywa problemów chilijskiego futbolu. Z tego powodu zapowiedział daleko idące zmiany w jego strukturze, choć jak na razie nie mówi o konkretach. Milad twierdzi, że ocena występów reprezentacji nie może odbywać się pod wpływem emocji. Tym samym w ciągu najbliższych dni chilijski związek piłki nożnej poinformuje o swoich dalszych krokach.

Wówczas dowiemy się między innymi, jaka będzie przyszłość obecnego selekcjonera. Milad uważa, że na razie silniejsze od chłodnej analizy są emocje, natomiast Lasarte ma ważny kontrakt jeszcze przez dziesięć dni po zakończeniu eliminacji. Być może będzie on kontynuował swoją pracę, bo wywiązał się z zadania skonsolidowania szatni po kadencji swojego poprzednika.

Prezes chilijskiego związku ujawnił przy tej okazji przyczynę zwolnienia Ruedy. Miał on pożegnać się z posadą z powodu problemów z dyscypliną w zespole. W przeciwieństwie do licznych komentatorów Milad nie uważa więc rozstania z poprzednim selekcjonerem za błąd. Nie ukrywa jednak, że praca z chilijską szatnią pozostaje dalej niezwykle trudnym zadaniem.

I to się raczej w najbliższej przyszłości nie zmieni. Żaden z zawodników nie zadeklarował chęci zakończenia kariery reprezentacyjnej, choć mówi się o tym najczęściej w kontekście Bravo i Isli. Vidal deklaruje chociażby, że Chilijczycy „znów wstaną i pójdą walczyć”. Sam „Król”, poniekąd słusznie, nie widzi zresztą godnych siebie następców…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze