Chicharito – wyrzucona recepta na bolączki United


12 grudnia 2015 Chicharito – wyrzucona recepta na bolączki United
sport.bt.com

Podczas gdy ofensywa Manchesteru w tym sezonie kuleje, Javier Hernandez już czternaście razy wpisał się na listę strzelców w Bayerze Leverkusen. To więcej goli, niż zdobyli wszyscy napastnicy „Czerwonych Diabłów” razem wzięci. Głosy krytyki kierowane są pod adresem Louisa van Gaala, który bez żalu oddał bramkostrzelnego snajpera drużynie „Aptekarzy”. Czy Holender ma pomysł na drużynę?


Udostępnij na Udostępnij na

Najlepszym strzelcem Manchesteru jest w tym sezonie Wayne Rooney, który w dwudziestu meczach trafił zaledwie siedmiokrotnie. O jedną bramkę mniej strzelił Anthony Martial, drugi i ostatni nominalny napastnik w składzie. Trzynaście goli zdobyła więc cała formacja ofensywna klubu, podczas gdy Chicharito oraz van Persie w Fenerbahce mają już na koncie trafień dwadzieścia. Abstrahując od liczby bramek, gra United jest nudna i przewidywalna. O ile holenderski menedżer usprawnił obronę (co i tak nie ma już żadnego znaczenia, gdyż po wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Wolfsburgiem wszyscy podstawowi defensorzy są kontuzjowani), o tyle atakujący wydają się nie mieć żadnego pomysłu na wpakowanie piłki do siatki.

Co więcej, kiedy już do sytuacji strzeleckich dochodzą – brakuje im skuteczności. W dwóch ostatnich spotkaniach dwie stuprocentowe okazje zmarnował Marouane Fellaini, który nie potrafił z metra trafić do siatki, za każdym razem strzelając w bramkarza. W większości zespołów miejsce Belga zajmowałby w polu karnym napastnik, inaczej jest jednak w czerwonej części Manchesteru. Latem klub opuścili Hernandez i van Persie, nie przedłużono wypożyczenia Falcao (co akurat nie było złą decyzją). Jedynym snajperem pozostał Wayne Rooney, w którego szumne zapowiedzi dwudziestu pięciu bramek w sezonie mało kto wierzył. Wszyscy fani czekali na głośny transfer snajpera, który zapewniłby stabilność i określoną liczbę goli, mówiło się między innymi o Robercie Lewandowskim czy Edinsonie Cavanim. Ostatecznie na Old Trafford trafił nieznany szerszej publiczności nastolatek z Monaco, Anthony Martial, i to w ostatni dzień okienka transferowego.

Louis van Gaal i jego sensacyjny transfer, Anthony Martial (fot. manudt.com)
Louis van Gaal i jego sensacyjny transfer, Anthony Martial (fot. Manudt.com)

Francuz, którego transfer opiewał na zawrotną sumę 50 milionów euro, nie miał czasu zgrać się z drużyną, cały okres przygotowawczy przepracował przecież w klubie z Księstwa. Początek miał jednak znakomity: gol z Liverpoolem na Old Trafford, tydzień później dwie bramki z Southampton. Nikt nie mógł wymagać od dwudziestolatka regularności, a gole niedługo potem ustały. Zmieniła się też gra młokosa – zaczynał przebojowo, nie bał się kiwek, które mu zresztą wychodziły, i mijał defensorów Premier League jak tyczki. Dziś natomiast gra bardziej zachowawczo, a próby dryblingu na ogół kończą się niepowodzeniem. Rozgryziony przez obrońców? A może raczej to wina braku treningu nastawionego na indywidualne pojedynki? Wszystko wskazuje na tę drugą opcję. Gracze United wykonują najwięcej podań do tyłu oraz najmniej w pole karne rywali. Ich gra jest statyczna, z przodu brakuje ruchu, wyjścia do prostopadłych podań zdarzają się nie częściej niż dwa razy w każdym spotkaniu. W sytuacji, kiedy gracz Manchesteru ma do wyboru drybling albo 30-metrowe podanie do tyłu, w dziewięciu na dziesięć przypadków decyduje się na drugą możliwość.

Skutkuje to niewieloma bramkami, a co za tym idzie – słabymi wynikami. Podopieczni van Gaala właśnie odpadli z Ligi Mistrzów, na krajowym podwórku zajmują czwartą lokatę i w piętnastu spotkaniach zdobyli zaledwie dwadzieścia bramek. Przyczyną wydają się metody taktyczne praktykowane przez 64-letniego szkoleniowca. Piłkarze tracą na swojej przebojowości i nieprzewidywalności w obawie przed stratą piłki, a gra oparta na przetrzymywaniu futbolówki (najczęściej bezproduktywnym) wygląda tak, jakby głównym założeniem byłego selekcjonera reprezentacji Oranje była teza Nie strać piłki, nie stracisz gola. Nie strać gola, nie przegrasz meczu. Jednak aby mecz wygrać nie wystarczy nie tracić bramek, trzeba je również zdobywać. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Chicharito i Wilson – uwolnieni

James Wilson (fot. primeofalleurope.com)
James Wilson (fot. Primeofalleurope.com)

Chicharito jest doskonałym przykładem tego, jak taktyka Holendra źle wpływa na poczynania jego podopiecznych w ofensywie. W Leverkusen Meksykanin nie musi trzymać się żelaznych ustaleń dotyczących ryzykowania na boisku, gra na pozycji klasycznej dziewiątki … i strzela jak na zawołanie. W samej Lidze Mistrzów zdobył pięć goli w sześciu spotkaniach, do tego dołożył siedem trafień w Bundeslidze i dwa w Pucharze Niemiec. W Manchesterze zaś wydawał się niepotrzebny, poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Realu Madryt. Tam zresztą również strzelał bramki, będąc wyłącznie rezerwowym. Wrócił do Manchesteru, rozegrał parę spotkań, nie trafił ani razu. A grać w Anglii potrafi: podczas swojego pobytu w United strzelił 59 bramek w 157 spotkaniach.

James Wilson, który z niewiadomych przyczyn udał się na wypożyczenie do Brington & Hove Albion, już w pierwszym meczu w nowym klubie złamał wszystkie założenia taktyczne menedżera Czerwonych Diabłów. Piłkę dostał na 40. metrze od bramki, popędził sam, nawet przez moment nie pomyślał o podaniu i w asyście trzech obrońców wpakował piłkę do siatki. Tak samo próbował grać Martial na początku swojego pobytu w United, kiedy jeszcze nie zdążył przesiąknąć filozofią holenderskiego szkoleniowca. Transfer napastnika zimą wydaje się nieodzowny, ale czy będzie możliwy do zrealizowania? Słychać głosy, że nawet Neymar straciłby swój blask w sposobie gry, jaki preferuje sztab szkoleniowy van Gaal. Rzecz nie w tym, jak słabo grają napastnicy, lecz w tym, jak im się grać w ekipie Czerwonych Diabłów zakazuje. Patrząc na grę Hernandeza, Holender powinien żałować, że pozwolił mu odejść. Ale czy żałuje, wiedząc, że i tak nie pozwoliłby grać mu w ten sposób?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze