Chelsea pokonuje Atletico! Co wiemy o londyńczykach po tym meczu?


Czyli pięć wniosków, które można wynieść z postawy Chelsea po wygranym przez nią spotkaniu z obecnym liderem LaLiga – Atletico Madryt

18 marca 2021 Chelsea pokonuje Atletico! Co wiemy o londyńczykach po tym meczu?

Liga Mistrzów po środowych spotkaniach wkroczyła w decydującą fazę, gdyż na placu boju pozostało tylko osiem drużyn. Jedną z nich jest Chelsea, która zameldowała się w następnym etapie turnieju po wyeliminowaniu Atletico Madryt w dwumeczu (3:0). Do jakich wniosków więc mogą dojść kibice „The Blues” po triumfie nad ekipą Diego Simeone?


Udostępnij na Udostępnij na

Chelsea pierwszy raz od kilku lat doszła w Champions League dalej niż do 1/8 finału. Ostatni taki wyczyn w wykonaniu londyńczyków miał miejsce w sezonie 2013/2014, kiedy „The Blues”, jeszcze pod sterami Jose Mourinho, zaszli aż do półfinału tych rozgrywek. Zostali wówczas wyeliminowani przez… Atletico Madryt, paradoksalnie nawiązując tym do wczorajszego starcia.

Obecnie jednak Chelsea jest jednym z ostatnich ćwierćfinalistów tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Jakie wnioski i fakty warto więc odnotować po dwumeczu londyńczyków z popularną ekipą „Los Colchoneros”? Czym zaskoczyli albo w czym tylko utwierdzili nas podopieczni Thomasa Tuchela?

1. Chelsea ma kolejny diament…

O nieprawdopodobnych umiejętnościach technicznych Hakima Ziyecha wiadomo nie od dzisiaj. Marokańczyk pokazywał swoje zdolności jeszcze za czasów gry w Ajaksie Amsterdam. Skrzydłowy, przychodząc na Stamford Bridge, musiał zmierzyć się ze sporym przeskokiem jakościowym między Eredivisie a Premier League. Wielu kibiców od momentu przyjścia do klubu Thomasa Tuchela myślało, że Ziyech pójdzie w odstawkę.

Może rzeczywiście mogło się tak na początku wydawać. Hakim nie sprawdzał się na powierzonej mu roli prawego wahadłowego. Można było odnieść wrażenie, że Marokańczyk zwyczajnie nie pasuje do stylu gry Niemca i możliwe, że będzie musiał opuścić szeregi „The Blues”. Szybko jednak pokazał, że nigdzie się nie wybiera…

W ostatnich spotkaniach widać było, że skrzydłowy Chelsea gra coraz lepiej. Potwierdził to tylko w drugim pojedynku między „The Blues” a Atletico Madryt. Ziyech zanotował bramkę oraz pokazał, że nie zamierza oddawać miejsca w wyjściowym składzie Chelsea bez walki.

Ponadto oglądając grę zawodnika, dostrzegało się elementy prawdziwej magii boiskowej. Co prawda nie był to występ na poziomie Ronaldinho. Natomiast Chelsea, jak i cała liga angielska, może niesamowicie cieszyć się, posiadając tak dobrze technicznie wyszkolonego zawodnika.

2. Londyński mur jeszcze twardszy

Defensywa Chelsea od momentu przyjścia Thomasa Tuchela jest naprawdę niesamowita. Jej statystyki robią wrażenie na każdej płaszczyźnie, ponieważ praktycznie żaden zespół nie jest w stanie skruszyć tego muru. Stanowi to kolejny argument przemawiający za tym, że warto było zatrudnić niemieckiego szkoleniowca.

Obrona Chelsea również i w dwumeczu z Atletico Madryt spisała się fantastycznie. „The Blues” zainkasowali czyste konto w tej rywalizacji, dzięki czemu zameldowali się w ćwierćfinale i to właśnie obrona była kluczowym elementem układanki Tuchela.

Ekipa z Fulham Road poradziła sobie bez Andreasa Christensena, który nieoczekiwanie wypadł z kadry meczowej na to spotkanie. Mimo to zneutralizowała bardzo skutecznie ataki „Materacy”. Każdy z piłkarzy formacji odpowiadającej z destrukcje zasługuje na pochwałę. Jednak przed szereg wychodzi jeszcze jedna osoba z bloku defensywnego, o której nie sposób nie wspomnieć…

Tak, to właśnie on, niesamowity i fantastyczny Edouard Mendy. Senegalczyk rozegrał kolejne świetne zawody, a od momentu transferu na Stamford Bridge gra na najwyższym poziomie. Zdarzają mu się momentami błędy, lecz nie ma co ukrywać, że jest to jeden z najlepszych golkiperów w Premier League. Może nie miał on wiele pracy w meczu z Atletico, ponieważ madrytczycy oddali zaledwie cztery celne strzały, w tym dwa z pola karnego, ale Mendy i tak nie dał się zaskoczyć. Po prostu „Czarna Pantera”.

3. Byli zawodnicy Bundesligi grają coraz lepiej

Premier League od lat skupuje najlepszych piłkarzy od innych lig, w tym od Bundesligi. Tego lata do zespołu Chelsea z Niemiec przywędrowali Timo Werner oraz Kai Havertz. W klubie obecny był już od roku Christian Pulisic. Kibice „The Blues” liczyli, że z takimi zawodnikami będą nie do zatrzymania w formacji ofensywnej, lecz jeszcze do niedawna każdy z nich zawodził.

Jednak w środowym starciu przeciwko Atletico każdy z nich zaprezentował się z pozytywnej strony. Timo Werner zaliczył asystę przy golu Hakima Ziyecha, przy czym był bardzo aktywny podczas meczu. Gra byłego zawodnika RB Lipsk naprawdę mogła się podobać, ponieważ kreował on zespołowi sporo dobrych okazji. Nie sposób natomiast nie wspomnieć, że taki napastnik jak Werner powinien mieć na swoim koncie więcej trafień, a za kadencji Tuchela zainkasował na razie tylko jedną bramkę…

Kolejni piłkarze grających niegdyś w Niemczech to Kai Havertz i Christian Pulisic. Pierwszy z nich miał co prawda kilka okazji na strzelenie bramki, ale żadnej nie wykorzystał. Niemniej jednak można odnieść wrażenie, że gra Havertza wygląda znacznie lepiej niż w ostatnich miesiącach. Ofensywny pomocnik jest o wiele aktywniejszy na boisku, przy czym zbiera coraz lepszej noty. Może to stanowić dobry prognostyk przed kolejnymi meczami londyńczyków.

Ostatnim z wymienionych jest Christian Pulisic. Ten sezon miał być dla Amerykanina przełomowy. Na razie jest mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby… Mimo to skrzydłowy wszedł z ławki w rewanżowym starciu z Atletico, zanotował asystę i dał dobry impuls przy atakach drużyny. Można więc powiedzieć tę samą frazę co w przypadku występu Kaia Havertza, a mianowicie to, że mecz przeciwko „Materacom” dobrze prosperuje na przyszłość.

4. Emerson żyje!

Tak! Wiadomo, to wstrząsająca całym światem piłki informacja! Emerson Palmieri dał znak życia! A tak już na poważnie, to naprawdę wielu kibiców mogło zapomnieć o istnieniu Brazylijczyka z włoskim paszportem. Dotychczas grywał on tylko w mało istotnych meczach pucharowych, a ostatnie starcie ligowe zanotował w grudniu przeciwko West Ham United.

Wczoraj nie było inaczej, bo zawodnik wszedł z ławki rezerwowych. Jednak wahadłowy Chelsea w zaledwie trzy minuty zdążył wpisać się na listę strzelców właśnie po podaniu wcześniej wymienionego Christiana Pulisica. Warto to odnotować, ponieważ jest to pierwsze trafienie Emersona od 26 września 2018 roku. Strzelił on wówczas gola w wygranym starciu z Liverpoolem w EFL Cup.

5. Marcos Alonso powstał niczym feniks z popiołów

Hiszpan jeszcze do niedawna nie znajdywał się za często w wyjściowej jedenastce. Ba, za kadencji Franka Lamparda, bo o tych czasach właśnie mówimy, wydawało się, że jest on jednym z zawodników, którzy w niedługim czasie pożegnają się z klubem. Thomas Tuchel pokazał jednak, że ma swój pomysł na tego piłkarza.

Wahadłowy zagrał w dziewięciu z trzynastu możliwych spotkań za kadencji niemieckiego szkoleniowca. Bądź co bądź nie jest on tak skuteczny, jak miało to miejsce w czasach, gdy trenerem Chelsea był Antonio Conte, jednak jego gra może się podobać. Na dodatek idealnie wpasowuje się on do stylu gry, jaki preferuje Tuchel, ponieważ odnajduje się zarówno w zadaniach ofensywnych, jak i defensywnych. Można więc śmiało powiedzieć, że Tuchel zwyczajnie „odkurzył” Marcosa Alosno.

Chelsea gra dalej!

Te pięć wniosków wydaje się więc najważniejsze do zapamiętania dla kibiców Chelsea po środowym starciu z Atletico. Widać więc po nich, że klub za kadencji Thomasa Tuchela zmierza w dobrym kierunku i nie jest z pewnością bez szans w następnym etapie turnieju. Wszystko jednak zależy od kolejnego rywala, którego Chelsea pozna już w najbliższy piątek podczas losowania ćwierćfinałowych par tegorocznej edycji Champions League.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze