Brendan Rodgers uratuje posadę?


18 września 2015 Brendan Rodgers uratuje posadę?

Brendan Rodgers w słabym stylu rozpoczął swój czwarty sezon pracy na Anfield Road. Czy jeżeli wyniki "The Reds" szybko się nie poprawią, powinno to oznaczać koniec przygody Irlandczyka z Liverpoolem?


Udostępnij na Udostępnij na

Brendan Rodgers
Brendan Rodgers (fot. skysports.com)

Brendan Rodgers jest pierwszym menadżerem od lat 50., który w pierwszych trzech sezonach pracy z Liverpoolem nie zdobył z zespołem żadnego trofeum. Jednak mimo to nadal ma zaufanie zarządu klubu. Uważam, że Irlandczyka przed zwolnieniem chroni przede wszystkim wspaniały sezon 2013/2014. Gdyby Liverpool nie walczył wtedy do ostatnich kolejek o mistrzostwo, to Rodgers mógłby już na Anfield nie pracować. Myślę, że szefowie klubu z Merseyside liczą przede wszystkim na to, że skoro Irlandczyk raz potrafił zbudować zespół, który o mały włos nie sięgnął po pierwszy od wielu lat tytuł, to będzie potrafił zrobić to ponownie. Moje wątpliwości budzi jednak fakt, na ile to wicemistrzostwo było zasługą trenera, a na ile szalejącego wówczas duetu Suarez – Sturridge. Urugwajczyk, który w sezonie 2013/2014 przerastał wszystkich pozostałych zawodników w lidze, oraz starający się dotrzymywać mu kroku młody Anglik sprawili, że Liverpool osiągnął wtedy wynik ponad stan. Świadczyć może o tym m.in. fakt, że w wicemistrzowskiej kampanii Liverpool stracił 50 goli. Aż siedem drużyn w Premier League miało w sezonie 2013/2014 lepszą defensywę.

Zarzut, jaki na pewno można postawić Rodgersowi, to, że w kolejnym sezonie nie potrafił ustabilizować gry swojego klubu. To jasne, że po odejściu najlepszego strzelca oraz długotrwałej kontuzji Sturridge’a walka o mistrzostwo była nierealna, ale spadek aż na szóstą lokatę powinien być dla wszystkich w czerwonej części Liverpoolu bardzo niepokojący. Rodgers nie był pierwszym menadżerem, który musiał się zmagać z problemem sprzedaży swojej największej gwiazdy do innego klubu. Z Arsenalu rok po roku odchodzili Fabregas, Nasri, van Persie, a mimo to nadal Arsene Wenger utrzymywał  miejsce w czołowej czwórce. Również np. Manchester United potrafił sobie poradzić po sprzedaży Cristiano Ronaldo do Realu Madryt.

Pomimo ogromnego rozczarowania wynikami w ubiegłym sezonie zarząd klubu postanowił wykazać cierpliwość i pozwolił Rodgersowi pracować kolejny rok. Czwarty sezon Irlandczyka w klubie będzie dla niego prawdopodobnie decydujący. Jeżeli i w tegorocznych rozgrywkach nie zdobędzie jakiegoś trofeum lub też nie zajmie czołowego miejsca w lidze, to prawdopodobnie jego czas na Anfield minie. Na razie z perspektywy kibica Liverpoolu nie wygląda to dobrze. Drugie lato z rzędu „The Reds” sprowadzili bardzo wielu zawodników. Jedne transfery, jak np. Milner czy Clyne, wyglądają obiecująco, inne, jak choćby ten Ingsa, sprawiają wrażenie niedostatecznie jakościowych.

Daniel Sturridge, Liverpool
Wszyscy czekają na powrót Sturridge’a do pełni formy (fot. Skysports.com)

Głównym problemem Liverpoolu jest jednak to, że nie widać w tej drużynie konkretnego pomysłu na grę. Kiedy duet napastników tworzyli Suarez i Sturridge, to gra „The Reds” opierała się na ich dużej ruchliwości, wymienności pozycji oraz dogrywaniu prostopadłych podań. Obecnie trudno przypisać Liverpoolowi konkretny sposób rozgrywania akcji. Rodgers bardzo często zmienia ustawienie, wystawia piłkarzy na różnych pozycjach i to na pewno nie służy temu, aby zespół wreszcie zaskoczył. Nie podoba mi się również to, jak trener „The Reds” traktuje rozgrywki Ligi Europy. Zamiast na poważnie powalczyć o to coraz bardziej prestiżowe trofeum, Rodgers zapowiedział, że będzie tam dawał grać rezerwowym.

Oznacza to, że trener Liverpoolu rzuca wszystkie siły na Premier League i to w niej upatruje swojej szansy na sukces w tym sezonie. Żadnych ryzykiem nie jest powiedzieć, że mistrzostwo jest poza zasięgiem „The Reds”. Wielkim osiągnięciem tej drużyny byłoby zajęcie miejsca w pierwszej czwórce. Jeżeli Rodgers tego nie osiągnie, to jego zwolnienie wydaje się być bardzo prawdopodobne i całkowicie uzasadnione.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze