Podopieczni trenera Dungi jako pierwsi w strefie CONMEBOL awansowali do mistrzostw świata, które rozegrane zostaną w Republice Południowej Afryki. Brazylijczycy nie dali szans w wyjazdowym meczu Argentyńczykom, pokonując ich aż 3:1.
Za bohatera spotkania zdecydowanie można uznać Luisa Fabiano. Zawodnik FC Sevilla zdobył dwie bramki, które pogrążyły „Albicelestes” w jeszcze głębszym niż dotąd kryzysie. Tym samym „Canarinhos” zapewnili sobie przepustkę na przyszłoroczny turniej w Afryce.

Obie ekipy mecz w Rosario rozpoczęły bardzo nerwowo. Trudno się jednak dziwić, biorąc pod uwagę rangę tego widowiska. Brazylia czekała na swoją okazję, a od początku sytuacje próbowali stwarzać Argentyńczycy. Poza kilkakrotnym błyskiem geniuszu poszczególnych piłkarzy i tylko jednym dobrym uderzeniu z dystansu, okazji pod bramką Julio Cesara było jak na lekarstwo.
Dopiero w 24. minucie zaczął się prawdziwy mecz. Po faulu na jednym z graczy Dungi, rzut wolny ze znacznej odległości egzekwował Elano. Idealna centra na głowę Luisao pozwoliła wyjść „Canarinhos” na prowadzenie. Nie pierwszy raz defensywa podopiecznych Diego Maradony fatalnie się spisała.
Drugie trafienie szalenie przypominało pierwszą bramkę tych zawodów. Z rzutu wolnego wykonywanego z około 30 metrów tym razem na strzał zdecydował się piłkarz występujący z numerem 7 na boisku. Potężne kropnięcie Elano wylądowało jednak na murze. Do bezpańskiej piłki dopadł Felipe Melo, a jego uderzenie wypuścił przed siebie golkiper gospodarzy. Kolejny raz zaspała obrona, ponieważ pierwszy przy piłce zameldował się Luis Fabiano i skierował futbolówkę do pustej bramki.
Okrasą widowiska był „gol-pocieszenie” dla Argentyny. Po dość spokojnej akcji, rozgrywanej w środku pola piłkę otrzymał Datolo, który zauważył trochę wolnego miejsca i bez wahania zdecydował się huknąć w kierunku prostokąta strzeżonego przez Julio Cesara. Piłka wylądowała niemal w samym okienku, ku uciesze sympatyków zgromadzonych na stadionie w Rosario.
Nadzieje odżyły, jednak bardzo szybko powodów do radości znowu nie było. Zaledwie 120 sekund później po prostopadłym podaniu Kaki w sytuacji sam na sam stanął snajper FC Sevilla. Fabiano popisał się swoją nienaganną techniką i podcinając piłkę nad wychodzącym bramkarzem gości, po raz drugi tego wieczora wpisał się na listę strzelców, ustalając tym samym rezultat na 1:3.
„Canarinhos” wygrali zasłużenie i awansowali do Mundialu. Natomiast kryzys podopiecznych Diego Maradony dalej trwa i kto wie, czy te spotkanie nie było ostatnim w roli szkoleniowca w wykonaniu popularnego „El Diego”.
Diego powinien sam odpuścić prowadzenie reprezentacji
Argentyny, bo może i był dobrym piłkarzem i legendą
futbolu ale trenerem jest beznadziejnym. Szkoda by
było gdyby reprezentacja Argentyny nie awansowała do
mundialu.
Armando Maradona jest beznadziejnym trenerem. 3:1 z
Canarinhos, 6:2 z Boliwią.