Bolton poza strefą spadkową! Sobotnie mecze Premiership


Dziś rozegrano kolejne spotkania 35. kolejki Premier League. Obyło się bez większych niespodzianek, choć do tych można zaliczyć zwycięstwo Boltonu 1:0 nad Boro. Już wcześniej pisaliśmy o zwycięstwie Arsenalu. Wieczorem zagra jeszcze Manchester United, który zmierzy się z Blackburn.


Udostępnij na Udostępnij na

Fulham, które już pogodziło się ze spadkiem podejmowało dziś Liverpool. Oczywiście to piłkarze „The Reds” byli faworytem tego spotkania i dość szybko objęli prowadzenie. W 17′ minucie wynik otworzył Jermaine Pennant, który wykorzystał błąd Kellera. Dość dobrze radzące sobie do tego momentu Fulham straciło rytm gry. W 26′ minucie dobrą trójkową akcję Liverpoolu zatrzymał Paul Stalteri. W 36′ minucie swoją szansę na wyrównanie miał McBride, jednak nie wykorzystał prezentu jaki otrzymał od Hyypii. Do przerwy goście prowadzili 1:0. W drugiej połowie obraz gry zbytnio się nie zmienił. To „The Reds” byli lepsi i swoją przewagę udokumentowali bramką w 70′ minucie. Znów nie popisał się Keller, któremu piłka po strzale Croucha przeszła między nogami. 5′ minut poźniej sam na sam z Reiną znalazł się Murphy, jednak nie zdołał pokonać Hiszpana.

Zespół Boltonu opuścił strefę spadkową po wyjazdowym zwycięstwie 1:0 nad Middlesbrough. W pierwszej połowie goście mieli sporo szczęścia i gdyby nie świetna postawa bramkarza Ali Al Habsiego zapewne by przegrywali i już powoli mogliby myśleć o spadku. Po przerwie jednak to Bolton dyktował warunki na boisku i stwarzał wiele okazji do zdobycia bramki. Tą jedyną na wagę 3. punktów zdobył po godzinie gry Gavin McCann. W barwach Boltonu od 56′ minuty grał Grzegorz Rasiak. Polak miał nawet okazję do zdobycia bramki, jednak piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę.

West Ham pokonał zdegradowane już Derby 2:1. W 20′ minucie „Młoty” wyszły na prowadzenie po bramce Zamory. Goście jednak nie zamierzali się poddać i dzielnie atakowali. W 64′ minucie doszło do wyrównania, a wszystko za sprawą Mearsa. Derby atakowało i można powiedzieć, że zdominowało drugą połowę spotkania. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Bramkę w 76′ minucie zdobył Cole. 10. minut później doszło do małego zamieszania w polu karnym i piłkarze West Ham zaczęli domagać się „jedenastki”, gdyż według nich Mears nie zagrał tam zgodnie z przepisami. Chwilę później Zamora groźnie główkował, ale do zmiany rezultatu już nie doszło.

Wigan zremisowało przed własną publicznością z Tottenhamem 1:1. Już po 12. minutach kibice zgromadzeni na JJB Stadium obejrzeli 2. bramki. Najpierw w 6′ minucie prowadzeniem gościom dał Berbatov, a w 12′ minucie wyrównał Heskey. Obie drużyny miały wiele okazji do zdobycia drugiej bramki. Tottenham już minutę po objęciu prowadzenia mógł dobić rywala, jednak Keane nie potrafił pokonać Kirklanda. W 50′ minucie znów dał o sobie znać bramkarz gospodarzy, który nie dał się pokonać Lennonowi. W 71′ minucie świetnie spisał się golkiper „Kogutów”. Najpierw obronił strzał Valenci, a następnie dobitkę Heskeya.

Komentarze
~Truf (gość) - 16 lat temu

Hammers are the best:D

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze