Trener APN „Hattrick” z Białegostoku, Błażej Okuła, mówi o tym, jak niezrozumiałe decyzje rządu dotyczące zakazów uprawiania sportu na świeżym powietrzu wpływają na młodych adeptów piłki nożnej. Jak wygląda praca akademii w tych dziwnych czasach? Jak na sytuację reagują dzieci? Jak pandemia wpływa na piłkarski rozwój? O tym i o kilku innych ciekawych kwestiach przeczytacie poniżej. Zapraszamy!
Czasy pandemii nie są łatwe dla nikogo. Wszystko odbija się na wszystkim, na każdej dziedzinie i właściwie na każdej jednostce, tym bardziej na dzieciach. Rząd podejmuje niejasne i niezrozumiałe decyzje dotyczące sportu amatorskiego i młodzieżowego, które w żaden sposób nie wpływają na rozwój naszych pociech – a przecież to głównie na tym wszystkim powinno zależeć. O funkcjonowaniu akademii podczas całego tego ambarasu mówi Błażej Okuła, trener APN „Hattrick”.
Miały być dwa tygodnie odpoczynku, a z małymi przerwami zrobił się już ponad rok. Jak wygląda Wasza praca? Jak w takiej sytuacji funkcjonuje akademia?
Od pewnego czasu można powiedzieć, że trenowaliśmy, pracowaliśmy już prawie normalnie. Blisko 9 miesięcy, czyli dużo czasu i dużo pracy zajęło nam, by po lockdownie młodzi sportowcy wrócili do swojej normalnej dyspozycji. Kiedy to się stało, znowu… pauza.
Jaka była reakcja wśród dzieci i młodzieży związana z tym, co się dzieje?
Pamiętam jeszcze ostatnie słowa przed ponownym, zupełnie niezrozumiałym zawieszeniem zajęć. Trenerze, ile to może trwać? Tak się nie da! Trenerze, zamknęli nam szkoły, a teraz treningi – to jedyne miejsce, gdzie możemy spotkać się z kolegami. Trenerze, i co, mecze też będą online? Nie chcemy treningów online, chcemy się widzieć tutaj na boisku. Widać, że trener jest wkurzony i smutny, to przez kolejny lockdown? Trenerze, my też tego nie rozumiemy. Całe szczęście wracamy i nie wyobrażam sobie ponownego zamknięcia. Działamy jak możemy, wysyłamy zadania do wykonania, a od niedawna w większości trenujemy na „stypendiach”.
Jak brak treningów wpływa na rozwój, nie tylko sportowy, młodych zawodników?
Bardzo źle! Zajęcia online nie zastąpią świata realnego. Poza tym relacje – zupełnie ich brak. Dzieci są odizolowane od świata rzeczywistego. Szkoła? Online, czyli w jednym „oknie” Fortnite, a w drugim lekcje. Na wszystko jest czas, bo przecież większość dnia to… piżama day. Pamiętajmy, że nie każdy rodzic ma możliwość pracy w domu i kontroli tego, co robią nasze pociechy. Idąc dalej… treningów – brak, boiska pozamykane, siłownie, baseny – również. Może kogoś to zaboli, ale dzieci są w ten sposób otumaniane i wszystko prowadzi do tego, by następną chorobą nie była żadna grypa tylko otyłość i depresja.
Co sądzisz ogólnie o zawieszaniu lig, treningów? Na pewno masz jakieś przemyślenia związane z tym.
Od razu powiem, żeby była jasność – nie mówię, że wirusa nie ma, ale nie zapominajmy też o innych chorobach jak i o całej ludzkości. Nie traktujmy ludzi jak przedmiot. Szanujmy ich, a w naszym kraju tego brak. Nie kłóćmy się o to, kto jest w maseczce, a kto nie, i kto się zaszczepił, a kto nie – miejmy prawo wyboru! Wracając do pytania: decyzja niezrozumiała. Zabiera się nam wszystko. Zamknięto wiele branż, to teraz przyszła pora na sport. Dla niektórych była to jedyna forma odstresowania się, oderwania się od codziennej rzeczywistości. To jest chore, by móc trenować lub grać – trzeba po prostu kombinować i „obejść system”. Mało tego, jaki jest procent zachorowań, trenując, wykonując jakąś aktywność fizyczną? Znikomy. Idąc dalej… Kluby z lig amatorskich, młodzieżowych zostały potraktowane bardzo źle, a właściwie pominięte, czyli na zasadzie: a sobie jakoś radźcie. Wiele z tych klubów po prostu nie przetrwa lub nie przetrwało, a to właśnie w małych klubach zaczyna się pasja do sportu. Z małych klubów wywodzą się najwięksi sportowcy.
Czy w takiej sytuacji macie jakieś wsparcie od organów Państwa?
Pozostawię to bez komentarza.
Podejmujecie jakieś próby aktywizacji Waszych zawodników?
Tak jak wspominałem wcześniej, wysyłamy zadania do wykonania, a od niedawna w większości trenujemy na „stypendiach”. Dla wielu naszych młodych zawodników pozostał też „trening w podziemiach”.
Co to znaczy?
Takie mamy czasy ze trzeba uciekać od służb mundurowych, by pograć sobie na boisku. Dosadnie na swoim Twitterze powiedział o tym Cezary Kowalski, pozwolę sobie zacytować: „Straż miejska od rana goni młodzież, która próbowała kopać piłkę na boisku. Chłopcy dali sobie spokój. Teraz alternatywnie jarają fajki schowani za garażem”.
Niestety całe środowisko nie jest jednomyślne, a to przecież nie pomaga…
Najgorsze jest to, że brakuje jedności wszystkich, jedności wszystkich związków, nie tylko tych piłkarskich. Niektórzy boją się cokolwiek powiedzieć, bo, jak wiadomo, wszystko sprowadza się później do polityki.
Powiedz jeszcze, jak obostrzenia, zakazy i to, co od jakiegoś czasu ma miejsce, wpływa na piłkę młodzieżową w szerszym kontekście. Mógłbyś?
Relacje międzyludzkie to pierwsza sprawa, ale o tym wspominałem wcześniej. Sprawy czysto sportowe? Rywalizacja, jej brak nie wpływa dobrze na podnoszenie poziomu sportowego, a właściwie kompletnie go nie podnosi. Na pewno w trakcie obostrzeń jedynym plusem jest brak obecności rodziców na treningu – to zdecydowanie lepiej działa na dzieciaki. Brakuje niestety publiczności w trakcie spotkań ligowych. To dla nas kibice przychodzą na stadion, to oni nas dopingują – efektowność meczów zdecydowanie spadła. Miejmy nadzieję, że to się już skończy i będziemy mieli tylu widzów, ilu ostatnio zasiadło na meczach choćby w Teksasie.
Szkoda że więcej ludzi o tym nie mówi. Przecież to co się wyrabia to jest kpina.
Niby tak ale trener mówiący wciąż dzieciom ze nie ma pandemii.... nie każdy jest tak lekkomyślny ta szkółka i tak mnóstwo spotkań robi bez reżimu wiec tu i tak chodzi o kasę jak wszędzie
W końcu ktoś mówi jak jest. Dzieci muszą mieć czas na rozwój, nawet w tak trudnych czasach. Przecież można zadbać o środki bezpieczeństwa i tego typu sprawy. Nie zamykajmy dzieci w domach.
Dobrze, że już to otwierają. Przecież badania pokazują, że sport na powietrzu to prawie zerowe ryzyko. Dla starszych piłkarzy to katorga, a co dopiero dla dzieci.
Moje dziecko płacze jak nie ma treningów, nie ma kolegów. Nie wiem już czasem co robic.
Odbieranie dzieciom tego czym mogą się cieszyć i rekompensować braki podczas pandemii to kpina. Ciekawe ile jeszcze będą tak w kółko.
XD
Otwórzcie fryzjerów. Nie mogę wytrzymać z żoną. Obejrzałbym mecz to się nie da, bo ciagle lamentuje. Włosy nie zrobione, kołtuny. Ile można.
Rząd to chyba już sam nie rozumie co robi.
Trzeba mówić o tym. Tylko u nas takie komedie. Dzieci to dzieci, nie można im zabierać dzieciństwa.