Bezbramkowe widowisko w Paryżu


18 grudnia 2011 Bezbramkowe widowisko w Paryżu

Ani emocji, ani zaangażowania, tylko bramek zabrakło w spotkaniu dwóch czołowych zespołów Ligue 1. Na Parc des Princes PSG podzieliło się punktami z obrońcą tytułu, Lille, i nie wykorzystało okazji, by wskoczyć na fotel lidera. Polskim akcentem była obecność w ostatnich minutach Ireneusza Jelenia, który miał swoją okazję na zmianę rezultatu.


Udostępnij na Udostępnij na

Zgodnie z zapowiedziami drużyną, która chciała jako pierwsza narzucić swój styl, była ekipa gości. Lille znacznie dłużej utrzymywało się przy piłce przez pierwszy kwadrans, a swoje akcje opierało raczej na ataku pozycyjnym. Paryżanie wręcz przeciwnie. Czy to zmuszeni, czy to z własnych preferencji skupiali się raczej na odbiorze piłki i wykorzystaniu szybkich skrzydeł w osobach Jeremy’ego Meneza i Nene.

W pierwszej połowie piłkarze nie odstawiali ani nóg, ani głów
W pierwszej połowie piłkarze nie odstawiali ani nóg, ani głów (fot. psg.fr)

Co prawda strzelanie na bramkę rozpoczęli mistrzowie Francji, jednak znacznie skuteczniejsza okazała się taktyka PSG, które miało więcej z gry. Na uderzenie z dystansu Florenta Balmonta z 15. minuty (piłkę koniuszkami palców przeniósł nad poprzeczką Sirigu) odpowiedział Nene, próbując zaskoczyć golkipera przyjezdnych bezpośrednio z rzutu rożnego. Mickael Landreau stanął jednak na wysokości zadania.

Najlepszej okazji na otwarcie wyniku nie wykorzystał jednak inny z paryżan. Otóż pierwszy strzelec stołecznych, Kevin Gameiro, został obsłużony wyśmienitym podaniem Javiera Pastore (Argentyńczyk grał o niebo lepiej niż w poprzednich spotkaniach), ale będąc oko w oko z Landreau posłał piłkę obok słupka.

Javier Pastore grał lepiej niż w poprzednich meczach, choć oczekiwania są i tak większe
Javier Pastore grał lepiej niż w poprzednich meczach, choć oczekiwania są i tak większe (fot. psg.fr)

Później na boisku zabrakło nieco piłkarskich popisów i klarownych okazji, a ustąpiło to walce, która owocowała ciągłym przerywaniem akcji faulami. Największym poszkodowanym tego okresu gry okazał się Mathieu Debuchy, który po zderzeniu głowami z Ceary na kilka minut musiał opuścić boisko. Już rozgrzewkę rozpoczął Bonnart, ale żadna zmiana nie była potrzebna, bo twardy obrońca „Les Dogues” powrócił na murawę.

Drugą połowę rozpoczęła wymiana ciosów, a właściwie strzałów z dystansu. Rozpoczął ją Pastore, który wykończył dobrą kontrę uderzeniem obok słupka. Po drugiej stronie boiska w podobnych okolicznościach Cole został w ostatniej chwili zablokowany. Potem ze świetnie usytuowanego wolnego (18 metrów od bramki Lille) zbyt niedokładnie próbował Nene i Landreau z łatwością wyłapał futbolówkę, zakończył to Balmont, dokładając do statystyk kolejny niecelny strzał po stronie gości.

O wiele groźniej zrobiło się po godzinie gry, gdy po kornerze wykonywanym przez Cole’a, prawy obrońca Lille, Debuchy, doszedł do główki i zmusił włoskiego golkipera PSG do wzmożonego wysiłku.

Debuchy był bliski otwarcia wyniku
Debuchy był bliski otwarcia wyniku (fot. skysports.com)

Obu zespołom nie można było odebrać chęci do sięgnięcia po trzy punkty, lecz każda z defensyw dobrze wypełniała swoje obowiązki i w kluczowych momentach interweniowała bardzo pewnie. Najciekawiej zaś było przy odbiorze piłki przez jedną z drużyn i szybkiej kontrze, bo na boisku robiło się wtedy znacznie więcej miejsca.

Widząc trudności w przedostaniu się w bezpośrednie sąsiedztwo bramki PSG, na strzał kwadrans przed końcem zdecydował się Idrissa Gueye. Uderzył prawie w samo okienko, sprawiając tym wiele trudu Sirigu, ale Włoch sięgnął piłki i wybił ją poza boisko.

Sirigu interwencjami w ostatnich minutach uratował remis gospodarzom
Sirigu interwencjami w ostatnich minutach uratował remis gospodarzom (fot. psg.fr)

Mecz nieubłaganie zmierzał ku bezbramkowemu remisowi. Piłkarze próbowali stworzyć dobre widowisko, ale brakowało samej soli futboli, czyli goli. Co ważne dla polskich kibiców, Rudi Garcia postanowił w ostatnich fragmentach meczu dać szansę dwóm kolegom z Auxerre, Pedrettiemu i Jeleniowi, którym w poprzednim klubie tak dobrze się współpracowało przy zdobywaniu bramek.

I to właśnie Polak był o krok od zapewnienia swojej ekipie trzech punktów. W ostatniej akcji meczu po szybkim wykonaniu wolnego sam na sam z Sirigu znalazł się Franck Beria, lecz golkiper prędzej był przy piłce. Zaraz jednak Lille ponowiło akcję i wtedy Jeleń popisał się bardzo ładnym strzałem, a piękną robinsonadą Salvatore Sirigu, który tego wieczoru pokazał, iż jest najpewniejszym punktem stołecznego zespołu.

Bramek w Paryżu zabrakło, choć na emocje i zaangażowanie kibice narzekać nie mogą. Efektem takiego rozstrzygnięcia jest powrót obu ekip na okupowane wcześniej pozycje w tabeli, odpowiednio drugą i trzecią. Strata do prowadzącego Montpellier się nie zmniejszyła, za to goniący Lyon zrównał się punktami z Lille.

Bohater meczu: Salvatore Sirigu (Paris Saint-Germain)

Komentarze
~typp (gość) - 13 lat temu

Że PSG będzie mistrzem, 2 miejsce Lille, a o 3
miejsce(które pozwala na El. LM) będą się bić
Olympique Lyon z Montelpier, chyba, że Marsylia się
obudzi :), w co wątpie, Marsylia max. 5 lokata...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze