Ani emocji, ani zaangażowania, tylko bramek zabrakło w spotkaniu dwóch czołowych zespołów Ligue 1. Na Parc des Princes PSG podzieliło się punktami z obrońcą tytułu, Lille, i nie wykorzystało okazji, by wskoczyć na fotel lidera. Polskim akcentem była obecność w ostatnich minutach Ireneusza Jelenia, który miał swoją okazję na zmianę rezultatu.
Zgodnie z zapowiedziami drużyną, która chciała jako pierwsza narzucić swój styl, była ekipa gości. Lille znacznie dłużej utrzymywało się przy piłce przez pierwszy kwadrans, a swoje akcje opierało raczej na ataku pozycyjnym. Paryżanie wręcz przeciwnie. Czy to zmuszeni, czy to z własnych preferencji skupiali się raczej na odbiorze piłki i wykorzystaniu szybkich skrzydeł w osobach Jeremy’ego Meneza i Nene.
Co prawda strzelanie na bramkę rozpoczęli mistrzowie Francji, jednak znacznie skuteczniejsza okazała się taktyka PSG, które miało więcej z gry. Na uderzenie z dystansu Florenta Balmonta z 15. minuty (piłkę koniuszkami palców przeniósł nad poprzeczką Sirigu) odpowiedział Nene, próbując zaskoczyć golkipera przyjezdnych bezpośrednio z rzutu rożnego. Mickael Landreau stanął jednak na wysokości zadania.
Najlepszej okazji na otwarcie wyniku nie wykorzystał jednak inny z paryżan. Otóż pierwszy strzelec stołecznych, Kevin Gameiro, został obsłużony wyśmienitym podaniem Javiera Pastore (Argentyńczyk grał o niebo lepiej niż w poprzednich spotkaniach), ale będąc oko w oko z Landreau posłał piłkę obok słupka.
Później na boisku zabrakło nieco piłkarskich popisów i klarownych okazji, a ustąpiło to walce, która owocowała ciągłym przerywaniem akcji faulami. Największym poszkodowanym tego okresu gry okazał się Mathieu Debuchy, który po zderzeniu głowami z Ceary na kilka minut musiał opuścić boisko. Już rozgrzewkę rozpoczął Bonnart, ale żadna zmiana nie była potrzebna, bo twardy obrońca „Les Dogues” powrócił na murawę.
Drugą połowę rozpoczęła wymiana ciosów, a właściwie strzałów z dystansu. Rozpoczął ją Pastore, który wykończył dobrą kontrę uderzeniem obok słupka. Po drugiej stronie boiska w podobnych okolicznościach Cole został w ostatniej chwili zablokowany. Potem ze świetnie usytuowanego wolnego (18 metrów od bramki Lille) zbyt niedokładnie próbował Nene i Landreau z łatwością wyłapał futbolówkę, zakończył to Balmont, dokładając do statystyk kolejny niecelny strzał po stronie gości.
O wiele groźniej zrobiło się po godzinie gry, gdy po kornerze wykonywanym przez Cole’a, prawy obrońca Lille, Debuchy, doszedł do główki i zmusił włoskiego golkipera PSG do wzmożonego wysiłku.
Obu zespołom nie można było odebrać chęci do sięgnięcia po trzy punkty, lecz każda z defensyw dobrze wypełniała swoje obowiązki i w kluczowych momentach interweniowała bardzo pewnie. Najciekawiej zaś było przy odbiorze piłki przez jedną z drużyn i szybkiej kontrze, bo na boisku robiło się wtedy znacznie więcej miejsca.
Widząc trudności w przedostaniu się w bezpośrednie sąsiedztwo bramki PSG, na strzał kwadrans przed końcem zdecydował się Idrissa Gueye. Uderzył prawie w samo okienko, sprawiając tym wiele trudu Sirigu, ale Włoch sięgnął piłki i wybił ją poza boisko.
Mecz nieubłaganie zmierzał ku bezbramkowemu remisowi. Piłkarze próbowali stworzyć dobre widowisko, ale brakowało samej soli futboli, czyli goli. Co ważne dla polskich kibiców, Rudi Garcia postanowił w ostatnich fragmentach meczu dać szansę dwóm kolegom z Auxerre, Pedrettiemu i Jeleniowi, którym w poprzednim klubie tak dobrze się współpracowało przy zdobywaniu bramek.
I to właśnie Polak był o krok od zapewnienia swojej ekipie trzech punktów. W ostatniej akcji meczu po szybkim wykonaniu wolnego sam na sam z Sirigu znalazł się Franck Beria, lecz golkiper prędzej był przy piłce. Zaraz jednak Lille ponowiło akcję i wtedy Jeleń popisał się bardzo ładnym strzałem, a piękną robinsonadą Salvatore Sirigu, który tego wieczoru pokazał, iż jest najpewniejszym punktem stołecznego zespołu.
Bramek w Paryżu zabrakło, choć na emocje i zaangażowanie kibice narzekać nie mogą. Efektem takiego rozstrzygnięcia jest powrót obu ekip na okupowane wcześniej pozycje w tabeli, odpowiednio drugą i trzecią. Strata do prowadzącego Montpellier się nie zmniejszyła, za to goniący Lyon zrównał się punktami z Lille.
Bohater meczu: Salvatore Sirigu (Paris Saint-Germain)
Że PSG będzie mistrzem, 2 miejsce Lille, a o 3
miejsce(które pozwala na El. LM) będą się bić
Olympique Lyon z Montelpier, chyba, że Marsylia się
obudzi :), w co wątpie, Marsylia max. 5 lokata...