Są pewne granice, których dzieciom wolności i cywilizacji przekroczyć nie wolno. Zachlani śpiewacy z Łazienkowskiej - po wydarzeniach nocy sobotniej - zasługuję nie tyle na dożywotni stadionowy zakaz, co w ogóle na publiczny ostracyzm i potępienie.
Osobie opanowanej i wyrażającej swój pogląd na forum publicznym nie wypada używać słów obraźliwych, o zabarwieniu lekko nawet wulgarnym. Nie piję tu jednak absolutnie do złotoustego Adama Olkowicza i jego oceny selekcjonerskiej pracy Stefana Majewskiego, lecz do widniejącego w górze tytułu oraz wstępu napoczynającego poniższą rozprawę (dla przyjaciół z zawodną pamięcią krótkotrwałą: tłumaczę się z haniebnej bandy zachlanych śpiewaków).
W ostatnich dniach października grono nieszczęsnych mieszkańców ziemskiego padołu opuścił Jan Wejchert – medialny gigant i człowiek, który do spółki z Mariuszem Walterem uratował Legię, stojącą przed kilku laty na granicy finansowej katastrofy. Niestety, dobroczyńca warszawskiej ferajny nie doczekał się zasłużonej minutki niemego hołdu, a zgromadzone na trybunach warcholstwo wykorzystało owe wydarzenie do manifestacji nienawiści i haniebnych okrzyków „Jeszcze jeden”, odnoszących się do urzędującego właściciela klubu z Łazienkowskiej.
Brak mi słów, by skomentować i oddać poziom oburzenia, jaki wywołały u mnie nadmienione informacje. A kiedy brak przekaźników cywilizowanych, na usta automatycznie cisną się archetypiczne obelgi i przekleństwa, sprowadzające zszokowanego odbiorcę do poziomu podludzi, szczycących się mianem sympatyków Legii. Przykre, że klub tak wielki i zasłużony dochował się na trybunach bandy buraków i warchołów, którzy ściągają „eLkę” na społeczne dno, miast wiernością i gromkim dopingiem dopomagać jej w drodze na sportowe szczyty.
W świetle ludzkich tragedii futbol schodzi na dalszy plan. Szokująca jest dla mnie postawa – co z tego, że ledwie momentalna – zaprezentowana przez pseudokibiców w sobotni wieczór. Owi podludzie, na ludzki żywot spoglądający bez najmniejszego szacunku, winni zostać skazani na wygnanie, społeczny ostracyzm i karę chłosty. Na podobne zachowania w świecie – ponoć – cywilizowanym nie ma miejsca i szczerze życzę legijnym decydentom, aby wreszcie dali sobie spokój z reanimacją trupa, powierzając klub dominującym chuliganom. Niech rozpieprzą go w cholerę.
Warunki, w jakich przebiegają nieudolne próby renowacji niegdysiejszego giganta, są uwłaczające. Nie neguję, że Legia posiada grono sympatyków wspaniałych i oddanych, dla których klub stanowi największe dobro. Niestety, pozytywne wartości przy Łazienkowskiej znajdują się w gorszącej defensywie i – przynajmniej na razie – nie widać absolutnie żadnych perspektyw na zmianę obecnego stanu rzeczy. Chuligani w sobotę sięgnęli po broń ostateczną, osiągając w wojnie z władzami przewagę niebanalną. Szkoda, że za cenę podłości i hańby, jaką po raz kolejny sprowadzili na siebie i warszawski klub.
Pan redaktor troche rozmija się z prawdą. We
wstępniaku pisze o jakiejś czwartkowej nocy, później
o minucie ciszy, której nie było, co nawet w
wypowiedziach potwierdzał później rzecznik prasowy
klubu.
Do tego, zamiast po prostu zwrócić uwagę na
konieczność szacunku osobie zmarłej, to wprowadza
jakąś gigantomanię. Pan Wejchert odszedł i jako
takiemu należy mu się szacunek, a tam na górze
wielkość ITI, nota bene względna sprawa, nic do tego
nie ma.
"Małe" pomieszanie z poplątaniem, bo jednak
piszący powinien być obiektywny i rzetelny.
Dobry jestes xyz. Chyba o redakcyjnych komentarzach
nigdy nie słyszałeś :)
Po pierwsze to radziłbym Ci przed dodaniem artykulu
przeczytac go i zastanowic sie nad doborem slow.
Rozumiem, ze mimo mlodego wieku chcesz by twoj tekst
emanowal pisarska swiezoscia i dziennikarskim
polotem, ale widocznie mijasz sie z celem. Po drugie
Staruch nie powinien intonowac tej przyspiewki,
popelnil blad, ale gdybys wiedzial co ten chlopak
przeszedl pewnie nie dziwilbys mu sie. Po trzecie
jesli podejmujesz tek kontrowersyjny temat to
przegladnij literature z tym zwiazana by nie wyjsc na
dziennikarskiego ignoratna.
Przybij sobie piatke z pisarczykami z Wyborczej. Ten
tekst pewnie tez by ich rozbawil, ale posade w dziale
propagandy mialbys murowana.