Dziś meczem dnia było spotkanie na Ipurua pomiędzy Eibarem a Barceloną. Goście wygrali 0:2 po bramkach Suareza i Alby. Nie było to łatwe spotkanie dla „Blaugrany”. Gospodarze są w gazie. W ostatnim meczu na własnym stadionie pokonali Sevillę aż 5:1, a dziś podejmowali lidera La Liga. „Duma Katalonii” jest jedyną niepokonaną drużyną w hiszpańskiej ekstraklasie. Piłkarze Ernesto Valverde po dwóch remisach z rzędu koniecznie chcieli zgarnąć trzy punkty.
Jak wiemy, Barcelona lubi grać na perfekcyjnie przygotowanej murawie, a ta na stadionie Eibar pozostawia dużo do życzenia.
Kiepski stan murawy na Ipurua z całą pewnością będzie utrudnieniem dla FC Barcelony w dzisiejszym starciu z Eibar [fot. @MartaCarreras_ ] #lazabawa pic.twitter.com/bnyZoDxhPd
— Maciej Kruk (@maciej_kruk) February 17, 2018
Oprócz murawy piłkarzom z Katalonii przeszkadzali dobrze grający rywale. Gospodarze od początku spotkania agresywnie zaatakowali zawodników Barcelony. Po pierwszych minutach można było wywnioskować, że nie będzie to typowy mecz, w którym „Blaugrana” ma 75–80% posiadania piłki.
Mimo dobrego początku to zawodnicy Valverde wyszli na prowadzenie. To jednak nie powstrzymało entuzjazmu gospodarzy, którzy przez cały czas atakowali i prowadzili swoją grę. Po pierwszej połowie można było się zastanawiać, jak długo Eibar wytrzyma to intensywne tempo, które sobie narzucił.
Piękna asysta Messiego, świetne wykończenie Suáreza! 👌🔝
FC Barcelona pokonała SD Eibar 2:0 i wyrównała klubowy rekord 31 ligowych meczów z rzędu bez porażki. #lazabawa 🇪🇦 pic.twitter.com/cYCqFdJSEQ
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) February 17, 2018
Druga połowa wyglądała podobnie do pierwszej. Zawodnicy Eibaru dalej grali swoje i byli coraz bliżej zdobycia bramki, ale szans na korzystny wynik w tym spotkaniu pozbawił ich Orellana. Chilijczyk w idiotyczny sposób otrzymał dwie żółte kartki i przedwcześnie zakończył ten mecz.
Ale idiotyzm że strony Orellany. Dwie głupie kartki. Najpierw za wślizg od tyłu po stracie, a teraz za wybicie pilki ręką. Masakra, zwłaszcza, że Eibar grało świetnie #LaZabawa
— Patryk (@P_Wieczynski) February 17, 2018
Zaangażowanie i waleczność Eibaru mogła się podobać, ale to za mało, aby pokonać Barcelonę, która w tym spotkaniu wykazała się spokojem i doświadczeniem. Piłkarze „Dumy Katalonii” wytrzymali napór gospodarzy szczególnie na początku spotkania, a później ich wypunktowali. Mimo to zawodnikom Eibaru należy się szacunek za ten mecz, ponieważ jako jedni z nielicznych potrafili zdominować Barcelonę poprzez atak pozycyjny.
Na Ipurua ligi się nie wygrywa, ale można się boleśnie potknąć. Barca przeżywa katusze na baskijskim Highbury. Agresja i intensywność w grze Eibaru robi duże wrażenie, ale taki styl wysysa energię. #LaLiga #LaZabawa #EibarBarça
— Kamil Wlazło (@senki12) February 17, 2018
Warto odnotować również, że najprawdopodobniej na meczu obecni byli polscy kibice drużyny z Ipurua.
@cwiakala wiadomo coś o polskim fan clubie Eibar? :) #LaZabawa pic.twitter.com/v08g3ayLwb
— Radosław Prachnio (@rprachnio) February 17, 2018
Leo Messi najbardziej kompletnym piłkarzem w historii?
W starciu z Eibarem Leo Messi robił wszystko, aby zdobyć gola, jednak na drodze do szczęścia stał bramkarz gospodarzy – Dmitrović wraz z obramowaniem bramki, której pilnował. Lider Barcelony po raz kolejny w tym sezonie obił słupek rywali i śmiało można nazywać go królem aluminium.
Mimo tego, że gola nie zdobył, to zaliczył asystę przy bramce Luisa Suareza (na 1:0) i ma on na swoim koncie aż 147 asyst w La Liga. Dzięki temu ostatniemu podaniu zrównał się z dotychczasowym liderem tej klasyfikacji – Michelem (Real Madryt).
Wygrana w cieniu kontrowersji
W pierwszym sobotnim meczu 24. kolejki Primera Division ekipa Las Palmas podejmowała Sevillę. Zgodnie z przewidywaniami podopieczni Vincenzo Montelli wygrali z gospodarzami 1:2 i zdobyli jakże cenne trzy punkty. Wynik może wskazywać, że było to wyrównane starcie, ale nic bardziej mylnego. Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego mecz kontrolowała drużyna z Andaluzji i zasłużenie pokonała ekipę z Wysp Kanaryjskich.
Spotkanie na Gran Canaria rozpoczęło się intensywnie, ale zarazem chaotycznie. Piłkarze obu klubów grali nerwowo, w dość prosty sposób tracili futbolówkę. Z upływem czasu jednak zawodnicy Sevilli zaczęli przejmować kontrolę nad meczem. Swoją dominację potwierdzili odpowiednio w 35. i 50. minucie gry. Szczególnie drugi gol zdobyty przez Pablo Sarabie zasługuje na uznanie. Hiszpan wykorzystał fantastyczne podanie Franco Vazqueza i strzelił trzecią bramkę w trzecim ligowym meczu z rzędu. Pierwszy raz w jego karierze udało mu się dokonać takiego wyczynu.
W 82. minucie gospodarzom udało się zdobyć bramkę kontaktową. Sędzia tego meczu, Ignacio Iglesias Villanueva, podyktował rzut karny, którego pewnie na gola zamienił Jonathan Calleri. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rezerwowy Las Palmas – Alen Hallilović – nie był faulowany. Hiszpański sędzia dał się nabrać i po raz kolejny w tym sezonie podjął złą decyzję, ale w przypadku arbitrów z Półwyspu Iberyjskiego nie powinno to dziwić.
Jeszcze gorszą decyzję podjął sędzia liniowy. W ostatniej akcji tego spotkania Alejandro Galvez wyszedł sam na sam i przelobował bramkarza Sevilli, ale asystent podjął błędną decyzję o spalonym. Gdyby arbiter pozwolił grać, to mecz zakończyłby się wynikiem 2:2. Śmiało więc można stwierdzić, że sędzia wypaczył wynik tego spotkania, a temat VAR-u w kontekście hiszpańskich arbitrów wraca niczym bumerang.
Pachniało sensacją na La Rosaleda
W ostatnim meczu na La Rosaleda doszło do starcia pomiędzy Malagą a Valencią. Ekipa Gonzaleza przed tą kolejką zajmowała ostatnie miejsce w ligowej tabeli, natomiast drużyna Marcelino jest na zupełnie innym biegunie w Primera Division. Dlatego można było się spodziewać łatwego zwycięstwa „Nietoperzy”. Tym bardziej, że gospodarze ostatni raz triumfowali na La Rosaleda 19 listopada 2017 roku (3:2 z Deportivo).
Skazywani na porażkę piłkarze Malagi postawili bardzo trudne warunki zawodnikom Valencii. Od 27. minuty prowadzili 1:0 i byli naprawdę blisko zdobycia arcyważnych trzech punktów, które z pewnością pomogłyby im w walce o utrzymanie. Długimi fragmentami można było odnieść wrażenie, że to Malaga jest trzecia w tabeli, a Valencia broni się przed spadkiem. Gospodarze stwarzali sobie sporo okazji i aż dziwne jest to, że nie strzelili więcej goli i nie rozstrzygnęli tego meczu na swoją korzyść.
Do 80. minuty ekipa „Nietoperzy” wyglądała tak, jakby nie obudziła się jeszcze z zimowego snu. W końcówce jednak piłkarze „Los Ches” wykazali się skutecznością i w pięć minut odwrócili losy tego spotkania.
Najbardziej przygnębiające dla kibiców Malagi jest to, że ich ulubieńcy przegrali jeden z najlepszych meczów w tym sezonie i muszą powoli przygotowywać się do gry w Segunda Division.
https://twitter.com/Rafal_Herman/status/964976530148519939
Komplet sobotnich wyników
Las Palmas – Sevilla 1:2 (0:1)
0:1 – Ben Yedder 35′
0:2 – Sarabia 50′
1:2 – Calleri 82′
Eibar – Barcelona 0:2 (0:1)
0:1 – Suarez 16′
0:2 – Alba 88′
Alaves – Deportivo 1:0 (0:0)
1:0 – El Haddadi 61′
Malaga – Valencia 1:2 (1:0)
1:0 – Ideye 27′
1:1 – Coquelin 80′
1:2 – Parejo 85′