Podopieczni Pepa Guardioli po bogatym w gole spotkaniu wygrali ze Sportingiem Gijon 3:0, tym samym zgarniając pierwsze trzy punkty tego sezonu.
Ostatnim meczem pierwszej kolejki hiszpańskiej Ligi BBVA było spotkanie na Camp Nou. Tym razem aktualny mistrz Hiszpanii, FC Barcelona, podejmował Real Sporting Gijon.
„Blaugrana” wyjątkowo grała w poniedziałek, gdyż w piątek walczyła ze zdobywcą ostatniego w historii Pucharu UEFA, Szachtarem Donieck, o Superpuchar Europy.
Barcelona od samego początku spotkania rzuciła się do ataku. Tercet Pedro – Ibrahimović – Bojan nie dawał ani chwili wytchnienia blokowi defensywnemu gości. Ci bronili się, wykopując piłkę na środek boiska. Przez pierwszy kwadrans meczu podopieczni Manolo Preciado jakoś przebrnęli, jednak bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu i była jedynie kwestią czasu.

Usilne ataki „Barcy” w końcu zaowocowały. Xavi pięknie dośrodkował z rzutu rożnego, Seydou Keita przedłużył piłkę głową, a ostatecznie do bramki tą samą częścią ciała wbił ją Bojan. Tym samym po 17 minutach było już 1:0 dla miejscowych.
Od tego momentu Barcelonie grało się o wiele lepiej. Jednak, pomimo usilnych ataków, ciężko było im strzelić kolejnego gola. Przez całą pierwszą połowę gracze Pepa Guardioli nie prezentowali może takiej finezji jak w poprzednim sezonie, ale stale atakowali i nie dawali ani na chwilę odpocząć przeciwnikowi.
W końcu jednak udało się kolejny raz trafić do bramki Juana Pablo. Tym razem pięknym dośrodkowaniem ze skraju pola karnego poszczycił się Dani Alves, a gola głową zdobył ten sam, który asystował przy poprzedniej bramce, Keita. Do przerwy było już 2:0 dla Katalończyków.
W drugiej odsłonie meczu „Blaugrana” trochę spauzowała, tym samym oddając pole gościom, którzy jednak nie potrafili wypracować sobie dogodnej sytuacji na strzelenie choć kontaktowego gola.
Dopiero od 60. minuty nastąpiło przebudzenie i znów Barcelona zaczęła nacierać na przeciwnika. Jednak, mimo usilnego atakowania, mistrzowie kraju nie mogli po raz trzeci pokonać golkipera przyjezdnych. Defensywa gości broniła się rozpaczliwie lub po prostu gospodarze, tak jak Keita, trafiali w słupek.
Taki wynik długo się utrzymywał. Jednak w 82. minucie znów rozległa się wrzawa na Camp Nou. Tym razem to Ibrahimović trafił do siatki gości i zdobył bramkę w swoim debiucie w La Liga.
Ostatnie chwile były raczej oczekiwaniem na końcowy gwizdek sędziego Ramireza Domíngueza, i tak się też stało. Barcelona – Gijon 3:0
Trzy bramki barcy z główki, i gdzie ta gra
kombinacyjna ? Zlatan strzela, ale zobaczycie,
jeszcze zatęsknicie za Czarną Perłą. :)
bez eto'o jdzei im jak opornie ale, grunt żeby
wygrać