Drugi dzień lutego 2008 roku. Przed kilkoma minutami, po niezwykle emocjonującym meczu, Bayer Leverkusen pokonał na Stadionie Przyjaźni Energie Cottbus 3:2. Przez długi tunel prowadzący do szatni przechodzą mocno „wkurzeni” miejscowi i uśmiechnięci goście. Owinięty w klubowy koc, mocno zdyszany zmierza pod prysznic zawodnik, który rozpoznawalny jest chyba na każdym niemieckim stadionie. Sergej Barbarez, bo o nim mowa, już grubo ponad dziesięć lat chwali się swoimi umiejętnościami kibicom zza zachodniej granicy. I mimo, że Bośniak niedługo przekroczy „Rubikon czterdziestaka”, nie odstaje od coraz młodszych kolegów z boiska.
KORESPONDENCJA Z COTTBUS, NIEMCY
– Lata lecą, kolejne rundy przemijają, a Sergej Barbarez wciąż kopie piłkę w Bundeslidze. Nie męczy to Pana?
– Jakby mnie to męczyło, to spakowałbym zabawki i powiedział „do widzenia!” – mówi Sergej Barbarez – napastnik Bayeru Leverkusen.
– Musi Pan jednak przyznać, że z roku na rok jest coraz ciężej. Inauguracja rundy wiosennej w Cottbus przyniosła wam zwycięstwo, ale po szalonym meczu.
– Wygraliśmy, ale rzeczywiście nie przyszło nam to z łatwością. Musieliśmy się bardzo mocno sprężyć, żeby wyjść z tego pojedynku zwycięsko. Czy mecz był szalony? Było kilka spornych sytuacji, ale takich spotkań rozegrałem już wiele i nie robią na mnie wielkiego wrażenia. Ważne są punkty dla drużyny.
– Kibice i dziennikarze mówią, że decyzje sędziego mocno wam pomogły i mieliście dużo szczęścia.
– Ciężko jest mi oceniać sporne sytuacje jakie miały miejsce na boisku. Sędzia podjął takie, a nie inne decyzje. Ja ze strony zawodnika mogę powiedzieć tylko tyle, że udało nam się strzelić trzy prawidłowe i zasłużone bramki. Przez długi czas graliśmy dobry futbol, choć warunki były bardzo ciężkie. Nie zapominajmy, że ekipa z Cottbus postawiła wysoko poprzeczkę. Na całe szczęście punkty jadą z nami.
– W następnej kolejce powinno być jeszcze trudniej. Przed wami mecz z HSV Hamburg – Pana byłym pracodawcą. Jakieś sentymenty?
– To będzie mecz dość specyficzny, bo spotkam się z kumplami, z którymi spędziłem kilka ostatnich sezonów. Znajdziemy na pewno moment na poklepanie się po plecach, przypomnienie sobie tamtych chwil. Oczywiście na to wszystko będzie czas przed albo po meczu. W trakcie natomiast bez wątpienia o sentymentach zapomnę i ja, i oni. Przecież znajdujemy się na szczycie tabeli. Poza tym teraz noszę koszulkę Bayeru Leverkusen i jestem z tego dumny.
– Jak ocenia Pan szanse na zwycięstwo Bayeru w tym meczu?
– Każdy zawodnik na treningach daje z siebie wszystko i jestem pewny, że pokażemy to także w meczu z HSV. Spotkanie rozegrane zostanie na naszym obiekcie, co jest z korzyścią dla nas. Zrobimy wszystko, żeby odnieść kolejne zwycięstwo i zdobyć trzy punkty.
– Na co stać Bayer w tym sezonie?
– Zagraliśmy dopiero jeden mecz w rundzie wiosennej i nie wiem tak naprawdę na co nas stać. Wynik dzisiejszego meczu też nie może być w zupełności miarodajny, bo graliśmy w fatalnych warunkach – stan murawy pozostawiał wiele do życzenia. Poza tym jesteśmy tuż po zakończeniu okresu przygotowawczego. Ważne jest, żeby znaleźć w grze przyjemność i nie czuć żadnego respektu przed przeciwnikami. Najtrudniejsze mecze przed nami. Niech zada mi Pan takie pytanie za kilka tygodni, to może skuszę się na konkretniejszą odpowiedź.