Kilka dni temu brytyjski „The Telegraph” opublikował swoją najlepszą, jak i najgorszą jedenastkę 2015 roku w Premier League. Niestety między słupkami tej mniej chlubnej drużyny stanął bramkarz reprezentacji Polski, Artur Boruc. Czy Polak sobie na to zasłużył?
Po pierwsze trzeba zauważyć, że zestawienie „The Telegraph” uwzględnia jedynie spotkania rozegrane w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tym samym znakomite występy Boruca z wiosny minionego sezonu, kiedy to Polak po części dał historyczny awans Bournemouth do Premier League, nie są tu brane pod uwagę. Druga sprawa, że angielski dziennik opiera swój ranking jedynie na statystykach, a te nie działają na korzyść naszego rodaka – ich głównym zarzutem jest fakt, że „The Holy Goalie” ma bardzo niski procent obronionych strzałów (60,38%).
Niestety to nie jest jedyny minus „Borubara”. Gdy zanurzymy się głębiej w statystyki bramkarzy ligi angielskiej z tego sezonu, trudno znaleźć kogoś gorszego. Tym bardziej, że Boruc jest podstawowym golkiperem AFC Bournemouth i rozegrał większość spotkań. I choć liczba wpuszczonych bramek o niczym nie świadczy (21 w 14 meczach), to liczba obronionych strzałów na straconego gola, która wynosi średnio 1,48, jest dość wymowna. Z regularnie występujących na tej pozycji gorzej pod tym względem wyglądają tylko Ruddy z Norwich (1,36), Guzan z Aston Villi (1,41) oraz Begović z Chelsea (1,44). Chociaż warto zauważyć też, że Boruc miał więcej save’ów (31) niż na przykład Martin Stekelenburg z Southampton (27), pomimo że ten ostatni przebywał na murawie prawie 200 minut dłużej.
61-krotny reprezentant Polski w 2015 roku w Premier League 3-krotnie zachował czyste konto. W tym przypadku także plasuje się bardzo nisko – gorsi byli ponownie John Ruddy i Brad Guzan, którzy piłki z siatki nie musieli wyciągać odpowiednio raz i dwa razy. Nasz „Orzeł” popsuł sobie tę statystykę na własne życzenie. Chodzi tu przede wszystkim o mecze z Tottenhamem, kiedy to Boruc zawalił przy trzech z pięciu straconych goli, i Watfordem, w którym golkiper „Wisienek” podał piłkę pod nogi Ighalo. Ta druga pomyłka kosztowała podopiecznych Eddiego Howe’a punkt. O dziwo pod względem celności podań wychowanek Legii nie wygląda źle na tle innych (61%).
Nie tylko „Guardian” psotanowił „wyróżnić” Polaka. Według Squawka.com, serwisu poświęconemu statystykom, na 36 bramkarzy, którzy zagrali w tym sezonie Premier League, Artur Boruc był najsłabszy. Tuż nad nim znaleźli się John Ruddy i… zmiennik Boruca w Bournemouth, Adam Federici. Serwis 90min.com swoją decyzję uzasadnia natomiast tym, że Boruc został upomniany dwiema żółtymi kartkami w ciągu 12 meczów, co, jak na bramkarza, jest nie lada wyczynem. Na dodatek polski golkiper puścił w nich aż 19 bramek. Najgorszym krytykiem Boruca jest chyba jednak kto inny – kibice. Nawet oni postanowili odwrócić się od swojego ulubieńca, krytykując go wzdłuż i wszerz.
https://twitter.com/lefthndpath/status/658303593032884224
Pantmilion for worst Premier League GK. only to rival Boruc
— David (@David_Randle) November 1, 2015
https://twitter.com/ebbp/status/675735680086093824
Nie myślmy sobie jednak, że Artur Boruc to kompletne drewno. Pomimo iż kariera byłego bramkarza Celticu zdecydowanie zbliża się ku końcowi i wygląda na to, że miejsce w najgorszej jedenastce mu się należy, to nie możemy też zapomnieć o tych lepszych momentach. Problemem Boruca jest jego chimeryczność – w jednym meczu może zostać antybohaterem, popełniając 15 fatalnych w konsekwencjach i zazwyczaj głupich błędów, by już w następnej kolejce popisać się niesamowitą obroną. W ten sposób został wybrany „Man of the match” w starciu z Chelsea, a w potyczce z Manchesterem United popisał się jedną z najlepszych parad w tym sezonie.
Boruc's double save against UTD. https://t.co/KBAnaMl2fz
— Haryor (@ayrEiGns) December 12, 2015
Jako wielki fan Artura Boruca z bólem serca muszę przyznać, iż nasz golkiper spisuje się znacznie poniżej oczekiwań i choć wcale nie musiał znaleźć się w najgorszej drużynie roku, to próżno szukać argumentów na to, aby go w niej nie było… Wierzę jednak, że przed Polakiem kilka pięknych sezonów na najwyższym poziomie, w których udowodni swoją prawdziwą wartość. W sobotę znowu pokazał, że go na to stać.
https://vine.co/v/ibeHqqvTHTQ
To jest Król Artur - im większa krytyka go spotyka, tym lepiej on sobie poczyna. Jeszcze nie raz uratuje "The Cherries" ;)