Arsenal wygrywa, a my spoglądamy z dwóch stron


3 grudnia 2014 Arsenal wygrywa, a my spoglądamy z dwóch stron

Arsenal Londyn pokonał na Emirates Stadium Southampton 1:0 (0:0). Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w końcowych minutach, gdy Alexis Sanchez skierował piłkę do pustej bramki. Nam jednak dziś chodzi o coś innego. Dziennikarz powinien być obiektywny, jednak my dziś złamiemy tą regułę. Tekst zostanie podzielony na dwie części, każda z innego obozu.


Udostępnij na Udostępnij na

ARSENAL – Arsenalowi znów mało brakowało, a skończyłoby się jak z Manchesterem United. Pierwsza połowa i pierwszy kwadrans drugiej jak najbardziej wyrównane, później już dominacja „Kanonierów” nie podlegała dyskusji. Cała masa sytuacji, większe posiadanie piłki, składne akcje, a”Święci” nie potrafili wyprowadzić nawet kontry. Co jednak dawała taka gra Arsenalu? Kilka setek i to tyle. Lecz jak zwykle brakowało skuteczności. Kilka świetnych szans miał Danny Welbeck, który mógł zarówno otworzyć wynik na samym początku, jak i w ostatnich minutach swojego pobytu na boisku.

Zejście Welbecka dało większe pole manewru Olivierowi Giroud, który bardzo dobrze zaczyna sobie radzić po kontuzji. Jest aktywny, dużo walczy, biega, a jego woleje są niesamowite. Mało brakowało, a strzeliłby kolejną taką bramkę. Problemem był jednak Forster. Skubaniec bronił wszystko. Nawet dokładne, mierzone strzały. Piłka szukała jego rękawic. Udało się go pokonać dopiero ogrywając go i strzelając do pustej bramki. Też dość dziwna akcja. Nie chce się skupiać na ręce Jose Fonte, ale bardziej to kto tą akcję przeprowadził. Bardzo dużo zrobił, słabo grający Ramsey, który wziął na siebie trzech obrońców i wyłożył futbolówkę Sanchezowi. Chilijczyk tylko dostawił nogę i to była najbardziej produktywna mecz jaką zrobił.

 

Coś jest z nim nie tak, bo ostatnie mecze słabsze w jego wykonaniu. Oby nie było takiego efektu jak z Oezilem, który zagrał pierwsze pół roku świetnie, a później się kończyło tak jak jest teraz. Alexis daje tej drużynie bardzo wiele możliwości z przodu, więc jego obecność w dobrej formie jest wręcz obowiązkowa.

Cieszy postawa Martineza, który zaczął grać pod nieobecność Wojtka Szczęsnego i mimo, że pewnie dawno tego nie robił, gra naprawdę solidnie. Największym plusem jest jednak potwierdzenie powrotu do pełni zdrowia Laurenta Koscielnego. Francuz zdecydowanie rozruszał i załatał całą obronę. Świetnie ustawiał się na boisku, czytał grę i wygrywał wszystkie pojedynki w powietrzu. To taki kontrast do ciągle niezbyt pewnego Mertesackera.

Southampton pokazało, że jest to już zespół dojrzały i niestety jestem w stanie przyznać, że ciężko byłoby wygrać ten mecz, gdyby nie gra w dziesiątkę, po zejściu z powodu kontuzji Toby’ego Alderweirelda. Belg starał się jak mógł rozbijać ataki Arsenalu i tak naprawdę był jedyną przeszkodą w dojściu do Forstera. Ciągle Arsenal musi poprawić skuteczność, a jeżeli Alexis przypomni sobie jeszcze ostatnie tygodnie, będzie naprawdę dobrze.

SOUTHAMPTON – Nie tak się miało to skończyć. Od początku dla tego meczu przeznaczony był remis. Pierwsze problemy pojawiły się przy kontuzji Corka, który musiał opuścić boisko. Miałem nadzieję, że jednak nie dojdzie do takiej zmiany, jakiej dokonał Koeman. Przesunięcie Alderweirelda na środek i wpuszczenie Yoshidy to najgorsza rzecz jaką można było zrobić.  Posypała się cała gra w środku pola. Graziano Pelle po raz kolejny zawiódł i nie chodzi tu o brak sytuacji. Może to czas zastanowić się nad nowym napastnikiem? Właściwie Włoch nie ma żadnej konkurencji, więc nie czuje na sobie żadnej dodatkowej presji.

 

Kolejnym problemem, który da się zauważyć od kilku spotkań jest Sadio Mane. Ten zawodnik w ogóle nie pasuje do tego zespołu. Nie wiem ile zapłacili Koemanowi żeby wystawiał Senegalczyka, ale to jest przesada. Dziś po raz kolejny pokazał, że jest zawodnikiem samolubnym, który gra na własne konto. 

Nie mam żadnych zarzutów do wyniku, bo faktycznie Arsenal na niego zasłużył. Boli mnie jednak to, że kolejna porażka może oznaczać wypadnięcie z walki o mistrzostwo Anglii, na które bardzo liczyłem. Po raz kolejny Koeman popełnia bardzo duży błąd, który kosztuje Southampton punkty. W tak ważnych meczach jak ten z Manchesterem City czy Arsenalem nie ma miejsca na eksperymenty z ustawieniem. I oczywiście dochodzi do tego nieszczęsny Mane, który chyba zapomniał jak się gra w piłkę.

To zwycięstwo pozwoliło Arsenalowi doskoczyć do czołówki, natomiast Southampton coraz bardziej oddala się od czołówki. Wcale to jednak nic nie znaczy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze