Arsenal chce zemsty na Bayernie. Szanse niestety ma znikome


Przed nami kolejne starcie Arsenalu Londyn z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. Tych pojedynków ma już chyba dość większość fanów „Kanonierów”. W tym sezonie znowu zapowiada się nam ten sam scenariusz co w ostatnich latach. Tak silnego Bayernu nie oglądaliśmy dawno.


Udostępnij na Udostępnij na

Obie ekipy zmierzą się w Lidze Mistrzów już trzeci raz w ciągu czterech ostatnich sezonów. Co ciekawe, w poprzednich meczach (oba w 1/8 finału) Arsenalowi najgorzej wiodło się w starciach u siebie. Za każdym razem podopieczni Wengera odnosili dotkliwe porażki, ale dla odmiany w Monachium zawsze potrafili się postawić. Ostatni raz na Allianz Arena zremisowali 1:1, a w sezonie 2012/2013 nawet wygrali 2:0.

Te wyniki nie zmienią jednak faktu, że Arsenal w Lidze Mistrzów z roku na rok spisuje się tak samo przeciętnie. W tym sezonie nie zdobył nawet punktu, przegrywając z rywalami o kilkanaście klas niższymi od Bayernu. Dynamo Zagrzeb czy Olimpiakos to zespoły, z którymi podopieczni Wengera powinni wygrywać jak na zawołanie. Jeśli we wtorek Arsenal znowu przegra w Lidze Mistrzów, to będzie to jego pierwszy w historii trzeci przegrany mecz z rzędu w tych rozgrywkach. „Kanonierzy” dawno tak źle nie zaczęli tutaj swoich występów. Przez pięć lat notorycznie wylatywali z turnieju w 1/8 finału, a teraz zapowiada się im nawet ciężki bój o wyście z grupy. Fanów Arsenalu pocieszać może jedynie fakt, że zespół dobrze zaczął grać w lidze i do pierwszego w tabeli Manchesteru City traci tylko dwa punkty.

Inny scenariusz niż wygrana Bayernu we wtorkowym spotkaniu wydaje się być jednak raczej mało prawdopodobny. Podopieczni Guardioli w tym sezonie przegrali tylko jeden mecz (finał Superpucharu Niemiec z Wolfsburgiem), a w lidze zaliczyli najlepszy start w historii tych rozgrywek. Bilans bramkowy ekipy z Bawarii również jest imponujący. W Bundeslidze stracili jak na razie tylko cztery bramki i strzelili aż 29 goli.

Wszyscy liczą, że w meczu z Arsenalem swoją fantastyczną passę będzie także kontynuował Robert Lewandowski. Polak we wszystkich rozgrywkach zdobył już 16 goli. Jest to dokładnie tyle samo, ile w tym sezonie Premier League ma obecnie na swoim koncie ekipa „Kanonierów”.  Obecnie „Lewy” jest bezsprzecznym liderem zespołu Guardioli. Nie bez powodu znalazł się ostatnio na drugim miejscu wśród najdroższych piłkarzy Bundesligi.

Od ostatniego spotkania Arsenalu z Bayernem oczywiście wiele się zmieniło, zwłaszcza jeśli chodzi o kadry obu drużyn. W Bayernie błyszczy Lewandowski, a w Arsenalu Alexis Sanchez. To na nich będzie skupiona największa uwaga we wtorkowym meczu. Poniżej prezentujemy ligowe statystyki obu piłkarzy.

Robert Lewandowski ze swojego ostatniego spotkanie na Emirates na pewno ma dobre wspomnienia. Polak strzelił wtedy zwycięskiego gola dla Borussii i zaliczył asystę przy bramce Mkhitaryana. Liczymy na kolejny jego dobry występ w Londynie. W swojej karierze w Lidze Mistrzów „Lewy” mierzył się tylko z dwoma angielskimi klubami – Manchesterem City i Arsenalem. We wszystkich tych meczach zdobył trzy bramki, z czego dwie padły właśnie w spotkaniach z „Kanonierami”. Poniżej ostatnia z nich, strzelona na Emirates.

https://vine.co/v/e9pmqdO9Uel

Arsene Wenger zapowiadał przed tym spotkaniem, że jego zespół zaatakuje rywala i będzie walczył o pełną pulę punktów. Remis ich nie zadowoli. Szkoleniowiec nawiązywał też do ostatniego dobrego meczu jego podopiecznych z Manchesterem (3:0). W piłkarzach z Londynu na pewno drzemie duża chęć do odegrania się za dotychczasowe porażki z Bawarczykami. Biorąc jednak pod uwagę liczby i grę obu drużyn, szanse na rewanż „Kanonierzy” mają niestety znikome. Bayern jest w ogromnym gazie i żeby go zatrzymać, Arsenal będzie musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości.

[interaction id=”562538eebece044e145ae0f9″]

Najnowsze