To nie był udany debiut dla nowego szkoleniowca Sandecji, Roberta Moskala. Jego podopieczni zasłużenie przegrali z Arką Gdynia 2:0. W przekroju całego spotkania gospodarze byli stroną wyraźnie lepszą i na koniec rundy jesiennej pożegnali się z licznie dziś zgromadzoną publicznością efektownym zwycięstwem.
![Arka Gdynia na koniec rundy jesiennej pokonała drużynę Sandecji](https://igol.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/a/arka_gdynia09-300x225.jpg)
Od pierwszych minut to gospodarze byli stroną przeważającą. Arkowcy zdominowali przeciwnika, raz po raz konstruując groźne akcje. Dość powiedzieć, że już w 7. minucie powinno być 1:0. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska do piłki dopadł Bartosz Plis i uderzył z dwóch metrów, ale golkiper Sandecji instynktownie sparował futbolówkę. Goście ograniczyli się w zasadzie do zmasowanej obrony, wyczekując ewentualnych kontr. W szeregach Arki szczególnie aktywny był Arifović, który nieustannie szukał gry. W 22. minucie mógł zresztą wpisać się na listę strzelców, ale złe przyjęcie piłki uniemożliwiło oddanie dobrego strzału.
Choć początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy, to z czasem rywalizacja nieco się wyrównała, a piłkarze Sandecji, widząc nieskuteczność rywala, zaatakowali śmielej. W 29. minucie świetnego dośrodkowania Jakuba Kowalskiego nie wykorzystał Petr Benat, który z kilku metrów nie trafił w piłkę. Po chwili dwukrotnie groźnie zrobiło się pod bramką Sandecji, ale ostatecznie żaden rzut różny nie przyniósł gola. W 33. minucie ponownie znakomitą okazję miał Petr Benat. Fatalny błąd popełnił defensor gości, Piotr Berliński, Benat przejął piłkę i popędził na bramkę, ale będąc sam na sam z Mariuszem Różalskim, minimalnie przestrzelił. W ostatnich minutach tempo spadło, a gra toczyła się głównie w środku pola. Tymczasem w 44. minucie piłka po dośrodkowaniu Marcina Radzewicza z 30 metrów minęła wszystkich zawodników i o centymetry przeleciała obok słupka bramki gości. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą połowę.
![Przed podopiecznymi Roberta Moskala jeszcze wiele pracy](https://igol.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/num/23072011_zawisza_bydgoszcz__sandecja_nowy_sacz_1112-300x200.jpg)
Druga część spotkania zaczęła się podobnie jak pierwsza. Podobnie, bo tym razem arkowcy wykazali się lepszą skutecznością. Konkretnie uczynił to Piotr Kuklis, który w 50. minucie wykorzystał doskonałe dośrodkowanie z prawej strony i dość nietypowym uderzeniem klatką piersiową pokonał bramkarza Sandecji. Bramka dla gospodarzy nie zmieniła jednak obrazu gry sprzed przerwy. Dalej to podopieczni Petra Nemeca byli stroną aktywniejszą, atakującą i zwyczajnie lepszą. Udowodnili to zresztą w 61. minucie, kiedy to zdobyli drugiego gola. Piłkę na 30. metrze otrzymał wprowadzony po przerwie Mirko Iwanowski, który ruszył na bramkę, wygrał pojedynek biegowy z obrońcą gości i wreszcie pewnym uderzeniem pokonał Różalskiego.
Druga bramka wyraźnie rozochociła gospodarzy, którzy atakowali coraz śmielej, nierzadko imponując technicznymi zagraniami i finezją w grze. Nie bez znaczenia pozostała tu pasywna postawa piłkarzy Sandecji, zrezygnowanych takim obrotem spraw na boisku. W 75. minucie Arka powinna podwyższyć prowadzenie, jednak ładną, kombinacyjną akcję gdynian fatalnym strzałem z pola karnego zakończył Iwanowski. W ostatnich minutach spotkania gospodarze skupili się na pilnowaniu wyniku i wychodziło im to całkiem nieźle, podopieczni Roberta Moskala nie byli bowiem w stanie poważnie zagrozić bramcę rywala. Sporadyczne akcje zawodników Sandecji przeważnie kończyły się niecelnymi strzałami. W 93. minucie na uderzenie z ostrego kąta zdecydował się jeszcze Iwanowski, ale Różalski był na posterunku. Kilka sekund później arbiter zakończył ostatnie spotkanie w rundzie jesiennej, w którym Arka Gdynia w pełni zasłużenie pokonała 2:0 drużynę Sandecji. Dla zespołu z Nowego Sącza była to kolejna, czwarta z rzędu, przegrana w lidze.