Aritz Aduriz – niedokończona historia baskijskiego Lwa


Przeciągający się powrót do gry i problemy ze zdrowiem to już za dużo. Aritz Aduriz kończy przygodę z piłką, pozostawiając za sobą wspaniały, choć niedokończony pomnik

21 maja 2020 Aritz Aduriz – niedokończona historia baskijskiego Lwa
David S. Bustamante / Cordon Press / PressFocus

Nie doczeka filmowego zakończenia, chociaż zdecydowanie na nie zasłużył. Aritz Aduriz ogłosił niespodziewanie zakończenie piłkarskiej kariery po przegranej walce z własnym ciałem. Hiszpan pozostawia za sobą futbolowy pomnik pozbawiony korony, którą miał być derbowy finał Pucharu Króla.


Udostępnij na Udostępnij na

W dekadzie zdominowanej przez zagraniczne megagwiazdy Aritz Aduriz był w La Liga postacią wyjątkową. Napastnik starego typu, który wystrzelił z formą po 30. roku życia i którego osoba zdobyła wręcz ikoniczny status w jednym z najbardziej wymagających regionów w Hiszpanii.

Dzisiaj żegnamy się z kolejną ikoną hiszpańskiej piłki, której nie możemy jednak pożegnać godnie. Plan był wręcz idealny; Aduriz miał zakończyć karierę po tym sezonie, a jej finalnym aktem powinien być finał Pucharu Króla, w którym rywalem byłby odwieczny rywal – Real Sociedad.

Życie jednak, jak to zwykle bywa, postanowiło nic nie robić sobie z tych planów. Pandemia koronawirusa spowodowała odroczenie tego spotkania do bliżej nieokreślonego terminu, ale Hiszpan nie mógł już czekać. Lekarze zalecili mu natychmiastową operację biodra, ale Aduriz poczuł, że nie może się już zdobyć na ten ostatni wysiłek.

– Mój czas nadszedł. Wiele razy powtarzałem, że to futbol prędzej opuści ciebie niż ty jego. (…) Niestety, moje ciało powiedziało: dość. Nie mogę dłużej pomagać kolegom w sposób, w jaki chcę albo na jaki zasługują. Takie jest życie profesjonalnego sportowca – bardzo proste.

– Niestety, żyjemy w ponurych i bolesnych czasach. Pandemia pozostawiła nas cierpiących od nieodwracalnych zniszczeń, z którymi musimy sobie razem poradzić. Nie chcę więc, byście się o mnie martwili. Zapomnijmy o finałach, o których marzyliśmy, w którym chcieliśmy się pożegnać. Czas pożegnania przyszedł teraz. Tak kończy się moja droga – niezapomniana i cudowna, od początku do końca. Dziękuję Wam z całego serca czytamy w oświadczeniu piłkarza.

Narciarz, który został piłkarzem

Młody Aduriz nie spodziewał się pewnie, że przed czterdziestką zostanie legendą baskijskiej piłki. Jego rodzice od urodzenia zaszczepili w nim pasję do sportu, chociaż piłka nożna nie była wcale na pierwszym miejscu. Hiszpan zajmował się m.in. surfingiem, jazdą na rowerze oraz na nartach. W ostatniej z tych kategorii święcił największe sukcesy, już jako 9-latek zajął bowiem drugie miejsce w dorosłych mistrzostwach Hiszpanii.

Z czasem jednak Aduriz coraz mocniej skłaniał się ku dyscyplinie, którą Kraj Basków żyje najmocniej. Hiszpan postąpił wbrew swoim rodzicom, którym daleko było do fascynacji piłką nożną, a syna widzieli raczej w roli zawodowego surfera. Bogata kariera sportowa nie poszła jednak wcale na marne – pozwoliła młodemu Hiszpanowi wykształcić chęć współzawodnictwa, wielką ambicję i determinację ku wymarzonym celom. I tak nastoletni Aduriz trafił do Antiguoko, klubu zależnego Realu Sociedad. Tam los złączył go z dwoma innymi wybitnymi Baskami – Mikelem Artetą i Xabim Alonso.

Chociaż Aritz Aduriz otoczony był wówczas klasowymi zawodnikami, on sam długo nie mógł się przebić. Arteta trafił do szkółki Barcelony, Xabi dostał się do dorosłej drużyny Realu Sociedad, a Aduriz pozostał na miejscu. Gdy więc po jakimś czasie zgłosiła się po niego drugoligowa Aurrera de Vitoria, nie był to zdecydowanie wymarzony kierunek. Hiszpan nie mógł jeszcze wtedy wiedzieć, że jego kariera, choć długo dojrzewająca, przyniesie w końcu niezwykle słodkie owoce.

Nigdy nie spodziewałem się, że zostanę profesjonalnym piłkarzem. Nigdy nie marzyłem nawet o życiu dzięki piłce nożnej. Aritz Aduriz

Aritz Aduriz i jego walka o byt

W swoim pierwszym sezonie zdobył osiem bramek, ale dwie z nich padły na niezwykle ważnym terenie – Lezanie, osławionym terenie szkółki Athleticu Bilbao. Świetny występ przeciwko „Los Leones” sprawił, że Aduriz otrzymał wreszcie szansę gry w klubie z Primera Division. 19-letni Aduriz dość przewrotnie podpisał więc kontrakt z największym rywalem ukochanego Realu Sociedad.

Hiszpan musiał czekać dwa lata, zanim dostał szansę debiutu w dorosłych rozgrywkach La Liga. Ten jednak nie mógł okazać się trudniejszy. Athletic Bilbao prowadził wówczas nie kto inny jak Jupp Heynckes, który na debiut Aduriza wybrał spotkanie z FC Barcelona. Niestety, mocne wejście nie przełożyło się od razu na stałe miejsce w zespole.

Rozegrał niespełna 60 minut w dorosłym zespole, zanim został oddany do mało znanego Burgos CF. Później zwiedził jeszcze szatnię trzecioligowego Realu Valladolid i półtora roku później powrócił na boiska starego San Mames.

Drugie podejście w Bilbao także nie przyniosło większych sukcesów – Aduriz zdobył 22 gole w 82 występach i z czasem był wypierany przez innego młodego snajpera – Fernando Llorente. Trener Joaquin Caparros nie widział miejsca dla ich dwóch i postanowił sprzedać Aduriza do Mallorki za 6 mln euro.

Na Balearach okazało się, że Aduriz potrafi odwdzięczyć się za zaufanie. Jako główny snajper zespołu Hiszpan przez dwa sezony zdobył odpowiednio 11 i 12 bramek w La Liga, które ostatecznie pomogły wprowadzić klub do rozgrywek Ligi Europy.

Dobra forma snajpera przykuła uwagę Valencii, która wyłożyła za niego 4 mln euro. Tam jednak Aduriz musiał znów musiał zmierzyć się ze znanym już problemem – rywalizacją z innym napastnikiem. Wówczas na Mestalla coraz większą pozycję zdobywał Roberto Soldado i Aduriz wcale nie miał zapewnionego podstawowego składu. Chociaż w debiutanckim sezonie dla „Nietoperzy” zdobył 10 bramek w lidze, to nigdy tak naprawdę nie dostał prawdziwej szansy. Unai Emery postanowił pożegnać się z Hiszpanem. Wydawało się, że 31-letni wówczas napastnik znajdzie się tylko na równi pochyłej. A jednak do trzech razy sztuka.

Aritz Aduriz podbija Hiszpanię

Po dwóch sezonach spędzonych w Valencii Aduriz ponownie zmienił klub i trafił do – a jakże – Athleticu Bilbao. Tym razem jednak już na dobre. Pod nieobecność Hiszpana Baskowie radzili sobie całkiem nieźle, po drodze dochodząc m.in. do finału Ligi Europy. W klubie ciągle znajdował się Fernando Llorente, ale wreszcie szczęście uśmiechnęło się do Aduriza. Po jego konkurenta zgłosił się Juventus, a Aduriz mógł zostać czołowym snajperem drużyny. Tym razem zrobił wszystko, by udowodnić kibicom swoją jakość.

Hiszpan z czasem stawał się coraz ważniejszą postacią na San Mames. Jego cechami charakterystycznymi stały się gra tyłem do bramki, wykończenie oraz fenomenalna gra głową (wszak Aduriz ma „zaledwie” 182 cm wzrostu!). Podczas gdy cała Hiszpania żyła rywalizacją Ronaldo i Messiego, Aduriz po cichutku budował swój pomnik w Baskonii. Stał się najbardziej klasyczną „dziewiątką” w La Liga, a dziś ustępuje tylko Davidowi Villi w hiszpańskiej klasyfikacji strzelców XXI wieku.

Aduriz był jak Zlatan Ibrahimović – z biegiem lat stawał się coraz lepszy. W kolejnych trzech sezonach dla Bilbao zdobył łącznie 18, 18 i 26 goli, w tym ostatnim strzelając bramki w każdej fazie Pucharu Króla – od 1/16 aż do półfinału. Ciągle jednak było mu mało.

Baskowie nigdy nie zapomną mu pewnego spotkania z Barceloną, w pierwszym meczu Superpucharu Hiszpanii. Wtedy to Athletic Bilbao mierzył się ze świeżo upieczonym zdobywcą potrójnej korony, prowadzonej przez Luisa Enrique. Ku zdziwieniu całego piłkarskiego świata, Athletic rozgromił go aż 4:0. Aduriz skompletował hat-tricka w 15 minut, a San Mames gromko skandowało jego nazwisko. W rewanżu na Camp Nou Hiszpan także zdobył bramkę, a remis 1:1 pozwolił jego drużynie sięgnąć po bezcenne trofeum. Po tym dwumeczu jego status nigdy już nie był taki sam. Aduriz stawał się gwiazdą Kraju Basków.

Mam wiele pięknych wspomnień, na przykład dzień mojego debiutu… Prawdą jest, że pewne wspomnienia są lepsze od innych – tak jak zdobycie Superpucharu. Najlepsza jednak jest codzienna rutyna. Gdy możesz pracować z tymi ludźmi i grać na tak niesamowitym stadionie jak San Mames. To jest dopiero niewiarygodne. Aritz Aduriz

Liga Europy i reprezentacja Hiszpanii

Pamiętny dwumecz z Barceloną okazał się jedynie wstępem do najlepszego sezonu Aduriza w karierze. Zagrał wówczas w aż 55 meczach we wszystkich rozgrywkach – nigdy nie rozegrał więcej – i zdobył po drodze łącznie 36 trafień. Szczególnie mocno Hiszpan błyszczał na arenie międzynarodowej, na boiskach Ligi Europy zdobył bowiem aż 10 goli.

Najpierw przyszedł mecz z Genk w fazie grupowej, któremu Aduriz strzelił pięć bramek w jednym spotkaniu. Później, w 1/16 finału, jego Athletic wyjeżdżał na wyjazdowe spotkanie z Olympique Marsylia. Hiszpan w fenomenalnym stylu zapewnił swojej drużynie zwycięstwo, pokonując bramkarza rywali z ponad 30 metrów. Aritz Aduriz znajdował się na szczycie.

Jego gwiazda równie mocno świeciła w rozgrywkach La Liga. W marcu trzykrotnie pokonał bramkarza Deportivo La Coruna, stając się zaledwie szóstym piłkarzem w Hiszpanii, któremu ta sztuka udała się po osiągnięciu 35. roku życia. Krótko potem otrzymał pierwszą nagrodę dla zawodnika miesiąca w historii Athleticu Bilbao. Świetny sezon przypieczętował trzecim z kolei awansem swojej drużyny do Ligi Europy.

Genialna forma snajpera nie tylko umocniła jego status na trybunach San Mames, lecz także rozsławiła jego nazwisko poza Kraj Basków. Aduriz otrzymał od Vicente Del Bosque powołanie na dwa towarzyskie mecze reprezentacji z Włochami i Rumunią. Już w pierwszym spotkaniu przeciwko „Squadra Azzurra” Hiszpan trafił do siatki i przypieczętował swoją obecność na Euro 2016. Kilka miesięcy później został najstarszym strzelcem gola w historii reprezentacji, pobijając niemalże 90-letni rekord.

Ostatni błysk

W sierpniu 2019 roku Aritz Aduriz ogłosił, że nadchodzący sezon będzie jego ostatnim w zawodowym futbolu. Wszakże nawet on, im starszy, tym lepszy, musiał znać ograniczenia swojego ciała. Futbol w swojej łaskawości pozwolił mu jednak po raz ostatni zachwycić swoich ukochanych kibiców.

Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu swojej decyzji na San Mames przyjeżdżała FC Barcelona w pierwszym meczu nowego sezonu. Na zegarze długo utrzymywał się wynik bezbramkowy, a Aduriz nerwowo przebierał nogami na ławce rezerwowych. W końcu jednak otrzymał szansę od trenera i postanowił ją wykorzystać. Nagle w pole karne zostało posłane dośrodkowanie.

Aduriz, jak sam przyznawał po fakcie, próbował w swojej karierze setek uderzeń przewrotką. Żadna jednak nie była tak perfekcyjna, tak idealnie wkrojona w moment jak tamta bramka z Barceloną. Na trybunach San Mames znajdowała się wtedy jego starsza córka, która dopiero poznawała, co to znaczy żyć Athletikiem. Cały stadion oszalał, a po meczu jego koledzy z drużyny skandowali w szatni jego imię.

To bramka, o której marzysz jako dziecko. Aritz Aduriz o przewrotce przeciwko Barcelonie

Perła w strzeleckiej koronie Aduriza okazała się jego ostatnim golem na hiszpańskich boiskach. Nie zdobędzie już decydującej bramki w derbowym finale Pucharu Króla. Aduriz liczył, że uda mu się spiąć klamrą swoją przygodę w Bilbao, że wygra z nim jeszcze jedno trofeum. To byłoby pożegnanie, na które zasługiwał. Hiszpan wiedział jednak, że mecz z Realem Sociedad i tak zostanie rozegrany bez udziału kibiców, a to już nie byłoby to samo. Dodatkowe cierpienia i potencjalna operacja biodra okazały się sygnałem, by ostatecznie powiedzieć: stop.

***

Jego odejście oznacza, że Baskowie oraz cała piłkarska Hiszpania utraciły wielką postać. Postać, która w dzisiejszych czasach była niezwykła. W czasach, gdy największe talenty wchodzą do wielkiej piłki na grubo przed osiemnastymi urodzinami, Aduriz do 19. roku życia nie był jeszcze pewny miejsca w zawodowym futbolu.

W czasach postępującej globalizacji on zawsze był najbardziej związany ze swoim regionem. Jego uporczywa miłość do Athleticu sprawiała, że trafiał do tego klubu trzykrotnie. Wiedział jednak, że trud i determinacja są tego warte, gdyż na świecie pozostało bardzo mało takich miejsc, w którym związek klubu z kibicami przypomina rodzinę.

Gdy wszyscy skazywali go już na zapomnienie, on po 30. roku życia odkrył prawdziwą formę. Po trzydziestce strzelił niemalże trzy razy więcej goli niż przedtem. Dziś jest najlepszym strzelcem Athleticu w XXI wieku i piątym w całej jego historii. 405 meczów i 172 bramki. Niewątpliwa legenda i kultowa postać Kraju Basków.

Teraz odchodzi z futbolu bez ostatniego pożegnania, wiedząc, że świat obecnie boryka się z poważniejszymi problemami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze