Dobrze naoliwiona maszyna do wygrywania, jaką jest ekipa Boca Juniors, stała się okrętem flagowym południowoamerykańskiej klubowej piłki nożnej, co pokazują zwłaszcza ich wyniki osiągane w Pucharze Interkontynentalnym. ‘Xeneizes’ podróżowali do Japonii w latach 2000, 2001 i 2003, wygrywając w tychże rozgrywkach dwukrotnie. W ówczesnych składach widać kilka nazwisk, które znajdą się zapewne w składzie Boca w rozgrywanych w przyszłym miesiącu Klubowych Mistrzostwach Świata.
Jednakże podbijać Daleki Wschód będzie też kilku zawodników nie znanych szerzej futbolowemu światu. Wśród nich z pewnością dadzą o sobie znać dwa młode talenty – Rodrigo Palacio i Pablo Ledesma, którzy swoją grą potrafią zachwycić nawet zawsze wymagających kibiców Boca. Obaj mają ze sobą wiele wspólnego: młodzieńczy entuzjazm, wiarę ze strony fanów z La Bombonera oraz chęć zapełnienia i tak już bogatego w przeróżne nagrody sekretarzyka z trofeami.
Dziecięce marzenia
Urodzeni w lutym kolejno 25 i 23 lata temu, Rodrigo Palacio i Pablo Ledesma zaczynali grać w niezbyt znanych klubach, zanim zyskali krajową sławę, tym samym zakładając trykot Boca Juniors. Palacio to szybki jak wiatr napastnik, który w ataku partneruje bardziej znanemu Martinowi Palermo. Z kolei urodzony w Cordobie Ledesma jest walczącym na całej długości i szerokości boiska pomocnikiem, obdarzonym piekielnie mocnym strzałem oraz zdolnością pojawiania się gdzie i kiedy trzeba w polu karnym, by strzelać decydujące bramki. Pokazał to zwłaszcza w ostatnim finale Copa Libertadores w meczu z brazylijskim Gremio.
„Granie w Boca jest jak cudowny sen.”, mówi młodszy z piłkarzy. „Gdy byłem małym chłopcem, marzyłem o grze w pierwszej lidze. Jednak nawet nie śniłem, że założę kiedykolwiek trykot Boca Juniors, z którymi zdobędę tyle trofeów. Nie spodziewałem się też, że będzie mi dane pojechać do Japonii na klubowy odpowiednik Mundialu. Gdyby powiedziano mi jeszcze pięć lat temu, że tak się stanie, uznałbym, że to śmieszne.”
Z kolei Palacio, który był nawet w składzie reprezentacji Argentyny na zeszłoroczne Mistrzostwa Świata, zgadza się z klubowym kolegą: „Boca różni się od wszystkich innych klubów. Miałem to szczęście grać na każdym szczeblu argentyńskiego futbolu, w każdej kategorii wiekowej i mogę przysiąc, że między ‘Xeneizes’ a resztą jest olbrzymia różnica. Jednak odpowiedzialność spływająca na każdego zawodnika grającego na La Bombonera nie przeraża mnie. Ja to kocham.”
Obydwaj są podstawowymi ogniwami zespołu, który zajmuje obecnie drugą pozycję w tabeli ligi argentyńskiej, w rozgrywkach Apertura 2007. W sumie zdobyli dziewięć goli dla swojej drużyny. To dobrze wróży zespołowi z Buenos Aires w nadchodzących rozgrywkach Klubowych Mistrzostw Świata.
„Każdy piłkarz chciałby kiedyś zagrać w tych rozgrywkach.”, twierdzi Ledesma, który podobnie jak Palacio zna już smak piłki międzynarodowej. „Dla mnie to zadanie do spełnienia, okazja jak ze snu. Co prawda rozgrywki Apertury zbliżają się do końca, to jednak mecze w Japonii będą zdecydowanie najważniejsze, także w moim życiu. Wszyscy jesteśmy podekscytowani, jednak musimy stąpać twardo po ziemi, jeśli chcemy osiągnąć sukces. Taka okazja może się więcej nie pojawić.”
Wielkie oczekiwania
Ledesma zadebiutował w drużynie stołecznego giganta w grudniu roku 2003, niewiele przed tym, jak jego bardziej doświadczeni koledzy w finale Pucharu Interkontynentalnego rozgrywanego w Jokohamie pokonali AC Milan. Od tej pory minęły cztery lata, a Ledesma do spółki z kilkoma weteranami pamiętającymi tamten mecz będzie miał własną szansę na zdobycie chwały w Japonii, którą to okazją już się delektuje. „Co prawda nie chodziłem do starszych kolegów i nie wypytywałem jakie to uczucie, jednak mam nadzieję doświadczyć tego co oni. Może ja będę miał szansę kiedyś o tym opowiadać młodszym.”, śmieje się.
Z kolei Palacio zadebiutował w Boca 15 miesięcy po pamiętnej wygranej ‘Xeneizes’ nad Milanem po rzutach karnych. To wyjaśnia, dlaczego jest jeszcze bardziej od młodszego kolegi podekscytowany możliwością trafienia w finale znów na ekipę Carlo Ancelottiego. „Samo myślenie o tym jest niesamowite. Widzisz ich w telewizji i myślisz: ‘Wow, jaką świetną ekipę mają.’ A teraz mamy szansę spotkać się z nimi w finale. To będzie wielka szansa, coś niezapomnianego. Mam tylko nadzieję, że wygramy i zapiszemy się złotymi zgłoskami w historii futbolu.”, mówi.
„Chciałbym zdobyć tytuł. Finałowy mecz z Milanem byłby spotkaniem mojego życia.”, konkluduje swą chęć na zapisanie nowej wspaniałej karty w historii klubu młodszy z piłkarzy, co zresztą potwierdza Palacio: „Na pewno jak tylko wysiądę z samolotu na lotnisku w Japonii, dostanę gęsiej skórki. O wygranej tam marzy każdy piłkarz.”
Ogarnięci aż tak wielką amibcją wiodącą ich do celu, młodzi piłkarze po zakończeniu rozgrywanych w przyszłym miesiącu finałów Klubowych Mistrzostw Świata mogą mieć jeszcze coś wspólnego: medal triumfatorów tej imprezy, czego należy im życzyć.