Anglia i jej cudowne pokolenie zdecydowanymi faworytami grupy D


W grupie D wrażenie najsilniejszego zespołu sprawia Anglia. Jakie szanse mają pozostałe ekipy? Czy któraś z nich stawi czoła "Synom Albionu"?

9 czerwca 2021 Anglia i jej cudowne pokolenie zdecydowanymi faworytami grupy D
radiox.co.uk

Anglia posiada jedno z najsilniejszych pokoleń, o ile nie najsilniejsze, od kilkunastu dobrych lat. Trudno sięgnąć pamięcią tak daleko, aby zobaczyć lepiej usposobioną ofensywnie Anglię. „Three Lions” będą podejmować w swojej grupie Chorwatów, Czechów i Szkotów. Na co się szykować, oglądając poczynania tych drużyn?


Udostępnij na Udostępnij na

Mistrzostwa Europy to starcia najlepszych. Ostatnio UEFA stwierdziła, że nieco poszerzy swoje grono, aby turniej posiadał więcej drużyn, co za tym idzie – więcej meczów. To według niektórych odjęło prestiżu tym rozgrywkom. Nie zmienia to faktu, że puchar za zdobycie mistrzostwa Starego Kontynentu dalej jest łakomym kąskiem, na który z pewnością ślini się uzbrojona po samą szyję Anglia. Jednak jak prezentuje się reprezentacja „Trzech Lwów” oraz jej rywale grupowi?

Anglia

Największy atut – umiejętności atakujących. To pokolenie Anglików posiada potwornie silną formację ofensywną. Do tego dochodzi niesamowita jakość oraz umiejętności techniczne zawodników drugiej linii. Atakujący tercet „Synów Albionu”, wspierany przez tak wysokiej jakości pomocników, jest prawdopodobnie największym argumentem przemawiającym za siłą podopiecznych Garetha Southgate’a, o czym mówi dziennikarz „The Athletic” Adam Hurrey:

– Najmocniejszymi aspektami reprezentacji Anglii są szybkość, pewność siebie i umiejętności młodych atakujących. Jack Grealish, Mason Mount, Phil Foden, Jadon Sancho i Bukayo Saka to najbardziej obiecująca i uzdolniona grupa angielskich ofensywnych pomocników od dawna. Każdy z nich oferuje coś innego. Tym razem nie mamy wymówki w przypadku niestwarzania szans Harry’emu Kane’owi.

Największa gwiazda – Harry Kane. Co tu dużo mówić, Harry Kane zwyczajnie stał się topowym piłkarzem. Jego statystyki w minionym sezonie Premier League mówią same za siebie. Snajper „Kogutów” jest nieprawdopodobnym graczem, co niejednokrotnie pokazywał w barwach Tottenhamu mimo słabej formy „Spurs”. Będzie odgrywać kluczową rolę w kontekście dyspozycji Anglików na mistrzostwach Europy.

Największy problem – formacja defensywna. O ile w marcu jeszcze można było mówić o problemie bogactwa w przypadku angielskiej obrony, o tyle teraz wygląda to nieco inaczej. Co prawda Anglia ma świetnych bocznych obrońców oraz jednego światowej klasy stopera w postaci Johna Stonesa, ale nie prezentuje się aż tak solidnie, jak miało to miejsce w latach ubiegłych, na co ponownie uwagę zwraca Adam Hurrey: – W obronie Anglia nie jest tak silna jak w poprzednich latach. Harry Maguire nie jest w pełni formy, co może zostać łatwo obnażone. John Stones jest jedynym sprawdzonym środkowym obrońcą prezentującym topowy poziom. Jednak Luke Shaw i Kyle Walker pokazali nieraz, że potrafią sobie dobrze radzić, grając w trójce środkowych defensorów. Jednak wracając do nieco niepokojących faktów, to z pewnością warto wspomnieć, że Jordan Pickford nie wzbudza zaufania swoją obecną dyspozycją.

Potencjalne odkrycie – Declan Rice. Pomocnik West Hamu jest ceniony coraz bardziej. Nie bez powodu już w tak młodym wieku jest kapitanem „Młotów”. Potrafi zadbać o grę drugiej linii w momencie ataków rywala, umiejętnie je blokując, przecinając groźnie podania rywala. Jego rola w angielskiej reprezentacji może okazać się kluczowa. Podobnie twierdzi wielokrotnie wymieniany już dzisiaj przez nas rozmówca Adam Hurrey: – Myślę, że to właśnie Declan Rice może być najjaśniejszą z młodych gwiazd reprezentacji Anglii na Euro 2020. Ma niezwykle ważne zadanie, jakim jest gra tuż przed linią defensywy. Posiada ogromną energię, siłę i – co najważniejsze dla Anglii, która ma tradycję panikowania na dużych turniejach – inteligentnie używa piłki.

Ciekawostka związana z Euro 2020 – Anglia ani razu nie zdobyła mistrzostwa Europy. Największym sukcesem „Synów Albionu” jest zdobycie na tymże turnieju brązowego medalu, gdy jeszcze mecz o trzecie miejsce był rozgrywany. Miało to miejsce w 1968 roku, gdy „Three Lions” pokonali Związek Radziecki 2:0.

Chorwacja

Największy atut – bycie drużyną wielkich turniejów. Chorwaci na ostatnich imprezach prezentowali się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Świetnym dowodem na to jest ostatni mundial, na którym wszyscy zakochiwali się w reprezentacji „Ognistych”. Idąc tym tropem, można dojść do wniosku, że Chorwacja to drużyna skrojona pod takie wydarzenia jak mistrzostwa Europy czy też świata.

Największa gwiazda – Luka Modrić. Ile lat by nie miał Luka Modrić, zawsze będzie ogromnym faworytem zarówno kibiców, jak i mediów. W minionym sezonie po raz kolejny pokazał, że jest niczym wino, im starszy, tym lepszy. Trudno sobie wyobrazić reprezentację Chorwacji bez Modricia. Luka jest po prostu niezastąpiony i to właśnie jego dyspozycja może mocno zaważyć na końcowym rezultacie uzyskanym przez Chorwatów na Euro 2020.

Największy problem – ostatnia forma. Chorwacja ostatnimi czasy grała… po prostu słabo. Inaczej tego nazwać nie można. Trzy zwycięstwa w ostatnich dziesięciu meczach, w tym tylko jedno nad rywalem na swoim poziomie, jakim była Szwecja. Triumf w starciu z Cyprem czy też Maltą nie powinien robić większego wrażenia, wręcz przeciwnie, wzbudzać lekki niepokój, jeżeli weźmiemy pod uwagę, w jakim stylu Chorwaci wygrywali owe mecze. Forma „Vatarenich” zatem z pewnością nie pozwala napawać optymizmem.

Potencjalne odkrycie – Josip Brekalo. Skrzydłowy Wolfsburga ma za sobą przyzwoity sezon. Wyglądał bardzo dobrze w końcówce minionej edycji Bundesligi. Na przestrzeni kwietnia i maja zainkasował cztery bramki, dokładając do tego dwie asysty. Minusem jest to, że młody Chorwat jest dość chimerycznym piłkarzem, ponieważ często przeplatał fenomenalne występy słabymi, wręcz fatalnymi. Jednakże jeżeli Brekalo trafi z formą na zbliżające się mistrzostwa, jest w stanie jak najbardziej zainteresować nie tylko widza, lecz także europejskich potentatów.

Ciekawostka związana z Euro 2020 – od początku swojego istnienia reprezentacja Chorwacji zagrała na prawie wszystkich możliwych finałach mistrzostw Europy. Wyjątkiem był rok 2000, kiedy to „Ogniści” nie zakwalifikowali się na turniej rozgrywany w Belgii i Holandii.

Czechy

Największy atut – kluczowi piłkarze w kwiecie wieku. Każdy piłkarz, który odgrywa ważną rolę w reprezentacji Czech, jest w świetnym momencie swojej kariery. Średnia wieku kadry naszych południowo-zachodnich sąsiadów wynosi 27 lat. Ktoś może powiedzieć, że to spora liczba. Owszem, nie jest to mało. Jednak na takich turniejach liczy się doświadczenie. Nikt nie mówi, że średnia wieku ma być na poziomie na przykład 38 lat, aczkolwiek ta, którą posiadają Czechy, wydaje się w pewnym stopniu idealna.

Największa gwiazda – Tomas Soucek. Pomocnik West Hamu ma za sobą wprost FENOMENALNY sezon. Wielu porównywało go do Maroune Fellainiego w kwiecie formy. Ja posunę się o krok dalej, Soucek to jeszcze lepsza wersja Fellainiego, bardziej kompletna. Czech zanotował aż 10 bramek w minionej edycji Premier League, co jak na środkowego pomocnika, i to w takim klubie jak „Młoty”, jest wynikiem bardzo, ale to bardzo dobrym. Bezapelacyjny lider reprezentacji Czech na tegorocznych mistrzostwach Europy.

Największy problem – Patrick Schick i jego skuteczność, a w zasadzie jej brak. To, że snajper Bayer Leverkusen jest potrzebny swojej reprezentacji, wiedzą wszyscy. Mogliśmy zauważyć to podczas marcowego zgrupowania, kiedy to Schick strzelił jedną bramkę i zanotował dwie asysty. Jednak od tamtego zgrupowania w klubowych barwach zainkasował… jedno trafienie. Wynik tragiczny. Zresztą jak cała gra Bayeru w tamtym okresie. Problemy strzeleckie Schicka mogą być główną bolączką selekcjonera Jaroslava Silhavego.

Potencjalne odkrycie – Adam Hlozek. Jeden z największych talentów ligi czeskiej. To właśnie o niego będą walczyć największe kluby, to właśnie on może być lekiem na powyżej przedstawiony problem ze skutecznością Schicka, to właśnie Adam Hlozek. Piłkarz Sparty Praga zaliczył w ubiegłym sezonie 15 bramek oraz 8 asyst w 19 spotkaniach ligi czeskiej (!), a w lipcu skończy zaledwie 19 lat! Jest nadzieją, przyszłością czeskiej piłki, a ten turniej może być dla niego pierwszym i najprawdopodobniej nieostatnim udanym.

Ciekawostka związana z Euro 2020 – Czesi grali na każdych możliwych dla nich mistrzostwach Europy. Ich największym sukcesem jest finał tych rozgrywek, do którego doszli w 1996 roku. Ulegli wówczas po dogrywce Niemcom 1:2, po dwóch trafieniach Olivera Bierhoffa.

Szkocja

Największy atut – najsilniejsza jedenastka od lat. Może i Szkoci nie posiadają fantastycznego składu, natomiast trudno nie docenić ich wyjściowego garnituru. Podopieczni Steve’a Clarke’a wyglądają przyzwoicie zarówno na papierze, jak i w samej grze. Porównując obecną kadrę Szkocji do tej sprzed kilku edycji eliminacji do wielkich turniejów, można śmiało stwierdzić, że wygląda ona znacznie lepiej. Identyczne spostrzeżenia posiada Robin Bairner, dziennikarz udzielający się między innymi dla portalu Goal.com: – Myślę, że w zespole Szkocji panuje stonowany optymizm. To nasz pierwszy duży turniej od czasu mundialu we Francji w 1998 roku, aczkolwiek moim zdaniem nasza obecna kadra jest najlepsza od dawien dawna.

– Oprócz posiadania lepszych piłkarzy w drużynie panuje też lepsza mentalność. Często drużyny ze Szkocji są dość nieśmiałe w swoich poczynaniach, ta grupa graczy jest bardziej pewna siebie. Dodatkowego optymizmu dodawać może remis z Holandią 2:2, który był dość imponujący – dodaje jeden z naszych rozmówców.

Największa gwiazda – Andrew Robertson. Prawdziwy lider, swego rodzaju ikona szkockiego futbolu, brytyjski piłkarz z krwi i kości. Tak właśnie można określić lewego obrońcę Liverpoolu. Chociaż „The Reds” nie mają za sobą udanego sezonu, niewiele możemy zarzucić po nim Robertsonowi. Owszem, kapitanowi drużyny narodowej Szkocji zdarzały się błędy, jednak dość szybko zostały one zażegane dobrym występem w następnym meczu. Ten charakter i umiejętności bez wątpienia przydadzą się jego reprezentacji.

Największy problem – mocno przeciętna obrona. Andrew Robertson jest prawdziwą gwiazdą, lecz reszta kolegów z jego formacji momentami wygląda wręcz mizernie. Szkoci w ostatnich dziesięciu spotkaniach zanotowali cztery czyste konta. Wynik przeciętny, lecz trzeba wziąć pod uwagę, że dwa z tych przypadków miały miejsce w starciach z Luksemburgiem oraz Wyspami Owczymi. Podopieczni Steve’a Clarke mają podobny problem co Anglia. Ponadto w meczach z teoretycznie równymi sobie rywalami linia defensywy gubi się, tracąc ważne bramki.

Potencjalne odkrycie – Scott McTominay. Tak, wiadomo, Scott McTominay jest już od jakiegoś czasu gwiazdą, zarówno w reprezentacji Szkocji, jak i poniekąd w Manchesterze United. Jednakże ten turniej może okazać się dla niego przełomowy. Wiele mówi się o ogromnym potencjale McTominaya i jego mentalności lidera, a więc podczas Euro 2020 będzie miał okazję pokazać się z jak najlepszej strony.

Ciekawostka związana z Euro 2020 – jak wspomniał już Robin Bairner, jest to pierwszy wielki turniej Szkocji od 1998 roku. Warto wspomnieć też, że reprezentacja ta nigdy nie wyszła z grupy na dużym turnieju, o czym wspomina sam dziennikarz.

Szkocja nigdy nie przeszła przez fazę grupową na dużym turnieju. W tym roku jest nadzieja, że ​​tym razem możemy to zrobić. Dlatego też niezwykle ważny będzie mecz otwarcia z Czechami.

Anglia nie może, Anglia musi

Anglia zwyczajnie musi wygrać swoją grupę. Nie ma po prostu innej możliwości. Gdyby „Synowie Albionu” ulegli którejś z drużyn, byłaby to nie lada sensacja. W końcu posiadają oni niewiarygodny skład, który można nazwać wręcz pokoleniem cudów. Mało tego, jeżeli porównamy ich kadrę z zespołami rywali, to zauważymy znaczny skok jakościowy, o co najmniej dwie klasy.

Kandydatem do zajęcia drugiego miejsca mimo wszystko wydaje się Chorwacja, chociaż wiele może się wydarzyć, zwłaszcza jeżeli spojrzymy na ostatnią formę „Ognistych”. Ciekawym zespołem wydają się Czechy z Tomasem Souckiem, Vladimirem Coufalem oraz chociażby młodym Adam Holzkiem. Czy są w stanie pokonać Chorwatów? Na to pytanie nadzwyczaj trudno odpowiedzieć.

Najsłabszym zespołem wydaje się Szkocja. Jak powiedział Robin Bainer, w drużynie panuje pewien entuzjazm. Ja jednak kierowałbym się ku stwierdzeniu, że Szkocja jest najsłabszą ekipą w grupie, wypadającą mocno przeciętnie na tle Czechów oraz Chorwacji, o Anglikach nie wspominając. Z tego też powodu typowałbym reprezentację Steve’a Clarke’a na ostatnim miejscu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze