Angielska herbata: Więź wykuta w czasach kryzysu


Kolejne turbulencje umocnią relację Rafaela Beniteza z Newcastle United?

23 października 2018 Angielska herbata: Więź wykuta w czasach kryzysu

Relacje w futbolu nie należą do najłatwiejszych. Po wystąpieniu pierwszych trudności nierzadko wszystko zostaje zakończone, a dotychczasowa praca zaprzepaszczona. By tak się nie stało, niezbędna jest cierpliwość. W obliczu kryzysu następuje weryfikacja, kto potrafi zachować zimną krew. Dlatego warto zwrócić uwagę na związek Rafaela Beniteza z Newcastle United. Związek kuty w kryzysie, który na nieszczęście „Srok” znowu powrócił.


Udostępnij na Udostępnij na

W obecnej piłce nożnej czas jest towarem wręcz unikalnym. W porównaniu z codziennym życiem w futbolu biegnie jakby szybciej. Następuje jego swoista dylatacja. Rok w piłce nożnej można zrównać z połową dekady w codziennym życiu. Dlatego zdecydowana większość właścicieli klubów oczekuje sukcesu na już. Spowodowane jest to w głównej mierze obawą przed możliwością zostania w tyle w stosunku do konkurentów. Na ciągłej gonitwie spowodowanej brakiem czasu tracą zawodnicy, którzy są oceniani obecnie dużo wcześniej, niż powinni. Rok lub dwa okresu ochronnego dla gracza (na pokazanie pełni możliwości) jest obecnie utopią. Czas na aklimatyzację staje się powoli archaizmem. Nowy zawodnik ma prezentować optymalną dyspozycję na już, na teraz. W innym wypadku jest nazywany transferowym niewypałem, a w mediach stale podważany jest sens jego sprowadzenia do klubu.

Jednak oprócz graczy jest grupa o wiele bardziej dotknięta dylatacją czasu. To szkoleniowcy, którzy znajdują się w najgorszym położeniu. Z racji tego, że najłatwiej wymienić trenera, stale są narażeni na zwolnienie. Seria spotkań bez zwycięstwa czy większy kryzys często sprawiają, że walizki szkoleniowca są wystawiane poza próg klubu. Szczególnie gdy właściciel zespołu jest w gorącej wodzie kąpany. Dlatego tym bardziej warto zwrócić uwagę na związek Rafaela Beniteza z Newcastle United.

Kryzys, który umocnił więź

Już pierwsze miesiące pracy hiszpańskiego szkoleniowca na St. James’ Park stały pod znakiem wysokiego ciśnienia. Nieudana walka o utrzymanie spowodowana sporym kryzysem formy miała zakończyć przygodę Rafaela Beniteza z klubem z północno-wschodniej Anglii. Raczej mało kto przecież oczekiwał, że uznany w świecie menedżer będzie pracował z zespołem grającym na zaledwie drugim szczeblu rozgrywkowym. Hiszpan jednak zdecydował się pozostać w Newcastle United i walczyć o powrót do elity. Wtedy narodziła się prawdziwa więź między szkoleniowcem a „Srokami”. Menedżer na dobre zadomowił się na St. James’ Park pokochany przez miejscowych kibiców. Więź między Rafaelem Benitezem a klubem znad rzeki Tyne jeszcze bardziej umocnił powrót do elity okraszony w następnym sezonie dziesiątą lokatą w tabeli.

W północno-wschodniej Anglii zaczęto wierzyć, że to właśnie Rafael Benitez przywróci chwałę „Srokom”. Tym bardziej, że projekt realizowany przez hiszpańskiego szkoleniowca nabierał realnych kształtów. Na jakiekolwiek spekulacje łączące menedżera z czołowymi klubami Europy natychmiast reagowali sympatycy Newcastle United. Deklaracje przywiązania oraz głosy doceniające pracę Hiszpana zalewały fora internetowe. Gdy relacja Rafaela Beniteza ze wszystkimi związanymi z Newcastle United wyglądała na niewzruszoną, nieoczekiwanie nadeszła pora weryfikacji.

Początek obecnego sezonu w wykonaniu Newcastle United przypomina senny koszmar. Ostatnie miejsce w tabeli i brak nawet jednego zwycięstwa w dziewięciu kolejkach. Dorobek katastrofalny. Ale patrząc w terminarz, łatwo zauważyć, że gracze Rafaela Beniteza mierzyli się z aż pięcioma przedstawicielami wielkiej szóstki. Jednak w przeszłości dla wielu właścicieli nie robiło to wielkiej różnicy. Porażka jest przecież porażką… Szkoleniowców zwalniano, bo kryzys jakoś trzeba było zażegnać. Najłatwiej wyrzucając dotychczasową miotłę, a zatrudniając nową. Po to, by przynajmniej na początku sprzątała.

Monolit z St. James’ Park

W Newcastle United nie zamierzają jednak sięgać po tak drastyczne środki. Wychodzą najprawdopodobniej z założenia, że skoro „Sroki” z Hiszpanem za sterami przetrwały już jeden poważny kryzys (spadek z ligi), to poradzą sobie i tym razem. To olbrzymi pokaz zaufania do pracy Rafaela Beniteza. Jednak działania władz klubu mają nie tylko podłoże emocjonalne, lecz przede wszystkim racjonalne. W północno-wschodniej Anglii zdają sobie sprawę z tego, że tak klasowego menedżera jak Hiszpan może nie udać się zatrudnić. Dlatego chuchają i dmuchają na swojego szkoleniowca. Teraz wszyscy czekają na ruch selekcjonera, by wyprowadził zespół z kolejnego kryzysu.

Kolejny spadek Newcastle United z angielskiej ekstraklasy jest możliwy, ale bardzo mało prawdopodobny. „Sroki” posiadają jakość zarówno wśród graczy, jak i na ławce trenerskiej. Wszyscy z klubu znad rzeki Tyne patrzą w przyszłość. Ta mimo sporego kryzysu rysuje się w optymistycznych barwach. Kolejne trudności jeszcze bardziej umocnią relację Rafaela Beniteza ze „Srokami”, tworząc swego rodzaju monolit. Obecne problemy wyjdą Newcastle United jedynie na dobre.

Mniej istotne, ale też ciekawe

  • Jose Mourinho nadal walczy o utrzymanie posady. Jednak w zeszły weekend walka przestała być już tylko metaforyczna. Po bramce straconej w ostatnich sekundach i eksplozji radości sztabu szkoleniowego Chelsea sprowokowany Portugalczyk ruszył do rękoczynów. Interweniowała ochrona, zanim menedżer Manchesteru United zaprezentował bokserskie umiejętności. Cała sytuacja jednak pokazała, że Jose Mourinho rzeczywiście zależy na pozostaniu na Old Trafford. Pytanie, czy wola walki wystarczy, by to uczynić…

  • Iście ekscytująco wygląda góra tabeli Premier League. W teorii porażka w najbliższej kolejce sprawi, że pierwszy Manchester City może spaść nawet na piątą lokatę. Ścisk jest niesamowity. O mistrzowskim tytule mogą decydować pojedyncze potknięcia. To pokazuje, jak wielką perfekcją musi odznaczyć się zespół pragnący wygrać tytuł. Z roku na rok emocje w Premier League są jeszcze większe.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze