Kiedy "Juve" go zatrudniało, liczyło, że wzniesie on ten klub na upragniony szczyt Ligi Mistrzów. Obecnie z kretesem przegrywa Serie A, a triumf w europejskich pucharach jest odległym marzeniem. Jednak gdyby spojrzeć na inne rzeczy niż statystyki, to Andrea Pirlo pod wieloma względami się broni. Tylko to nie przekłada się na trofea.
Pierwszy sezon pracy Andrei Pirlo jako szkoleniowca może się skończyć totalną klapą. Oddanie scudetto na rzecz Interu, słaby dwumecz z Porto, który kończy przygodę z Ligą Mistrzów to dla wielu kibiców symbole bieżącego sezonu pod wodzą byłego generała środka pola „Starej Damy”. Jednak czy te symbole nie wystawiają zbyt surowej oceny temu trenerskiemu młokosowi? Czy w tym wszystkim można znaleźć jakąś szansę na lepsze jutro dla Włocha?
Gorszy od poprzedników
Ostatni mecz z Lazio wydaje się najlepszym za jego panowania w szatni, ale sezon ligowy można uznać za porażkę. Począwszy od Conte przez Allegriego do Sarriego, każdy z nich wygrywał ligę podczas całego swojego pobytu w klubie każdego roku. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Pirlo, gdy porówna się jego średnią liczbę punktów na mecz do tej poprzedników. Z przymrużeniem oka można tylko popatrzeć na wynik Carreri, ponieważ był szkoleniowcem tymczasowym i jego bilans to dziewięć meczów na ławce trenerskiej. Cała reszta zaś daje do myślenia.
Nawet tegoroczny bilans ligowy nie broni się. Po 25 meczach prezentuje się on tak: 15 wygranych, siedem remisów i trzy porażki. Do końca sezonu pozostało Juventusowi jeszcze 13 gier i raczej niewielu kibiców „Starej Damy” wierzy, że Andrea Pirlo i jego zawodnicy nie stracą więcej punktów. To pokazuje tylko, po jak kruchym lodzie zaczyna stąpać do niedawna ulubieniec turyńskiej publiczności.
Sinusoida a la Andrea Pirlo
Andrea Pirlo w tym sezonie robi coś, co wprowadza turyńskiego kibica w euforię oraz rozpacz. Choć pod jego wodzą Juventus wygrał 22 mecze, to na te triumfy składają się tylko trzy spotkania wygrane różnicą jednej bramki. W ten sposób możemy zauważyć, że jeśli zespół wciąż aktualnego mistrza Włoch wygrywa, robi to z reguły przekonująco. Jednak niewygranie od początku sezonu już 13 gier może budzić niepokój w sercach kibiców. Właśnie przez takie osiągnięcia powstało określenie sinusoidy Pirlo.
Pirlo w tym sezonie wygrał 22 mecze, a tylko 3 (!) różnicą jednego gola. Teoretycznie mega statystyka. Ale jednocześnie nie wygrał 13 (!) meczów. Jazda po całości po sinusoidzie. Choć co by nie pisać, jeśli kibice Juve szukali przed Porto nadziei, dziś ją znaleźli #włoskarobota
— Przemek Langier (@plangier) March 6, 2021
Aby jeszcze dokładniej ją zrozumieć, wystarczy porównać sobie dwa starcia. Mecz Cristiano Ronaldo i spółki na Camp Nou z Barceloną. Tam właśnie widzieliśmy pokaz siły. W tamtym meczu utytułowana „Blaugrana” była tłem dla „Juve”. Świetnie grająca defensywa. Punktująca ofensywa. Wszystkie te czynniki dały ostatecznie triumf w grupie Ligi Mistrzów i chwilę oddechu dla Pirlo.
Po tak doskonałych meczach przychodzą niestety takie jak starcie w lutym z Sampdorią, gdzie zespół robi wszystko, by nie wygrać. W takim spotkaniu widać, jak „Juve” wali w tym sezonie głową w mur. Mając wiele okazji w meczu, nie umie ich wykorzystać. Wszyscy wtedy się zastanawiają, co się dzieje z tą drużyną, gdzie leży problem? W piłkarzach czy trenerze?
Andrea Pirlo ma wsparcie zawodników
Widać to na każdym kroku, że Włoch nie ma problemu z szatnią. Wręcz przeciwnie, żyje z nią dobrze, piłkarze mu ufają i go szanują. Dowodem tna to może być ostatni wywiad Danilo, którego udzielił hiszpańskiej „Marce”. W tej rozmowie Brazylijczyk mówi między innymi o swobodzie, jaką daje Pirlo: – Lubię brać udział w konstruowaniu gry, a Pirlo daje mi dużo wolności w pomaganiu, by piłka wyszła z naszej połowy w ten sposób, by piłkarze z przodu mogli sprawić problemy rywalom. Trener chce, bym się ruszał i dużo grał piłką.
Dalej można przeczytać o tym, że szatnia wie, z jakiego etapu karierę trenerską rozpoczyna były mistrz świata, o czym mogą świadczyć te słowa:
Pirlo jeszcze kilka lat temu grał w finale Ligi Mistrzów. Bycie po drugiej stronie nie jest łatwe. Czasem widzę, że ma ochotę zagrać, dotknąć piłki.
Dlatego też Pirlo nie boi się rozmawiać ze swoją drużyną. Wszyscy znamy przecież charakter Cristiano Ronaldo, a ten nie mówi jak do tej pory, że jest w „Starej Damie” nieszczęśliwy, wręcz przeciwnie, zaciska zęby i pokazuje swój wielki profesjonalizm. Bardzo docenia to Andrea Pirlo i za każdym razem podkreśla, jak ważny dla niego jest Portugalczyk.
Tak nabuzowanego Cristiano Ronaldo jak wczoraj, dawno nie widziałem na boiskach Serie A. Po ostatnim bardzo słabym występie z Atalantą CR7 zagrał wczoraj, jak przystało na Portugalczyka. Miał ogromną chrapkę na hat-tricka, ale Pirlo zdjął go, żeby odpoczął na Violę.#włoskarobota pic.twitter.com/D4XePEwD3X
— Kacper Karpowicz (@Kkacper5995) December 20, 2020
A może dowództwo na czas przebudowy?
Brak scudetto oraz odpadnięcie z Ligi Mistrzów, które stało się faktem, może skutkować tym, że prezes Agnelli będzie chętny na totalną rewolucję przed przyszłym sezonem. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że w barwach Juventusu biegają piłkarze dość wiekowi jak Cristiano Ronaldo, Chiellini, Buffon, Caudrado czy Bonucci. Wiadomo, nie wszystkich od razu trzeba się pozbywać, ale być może czas powierzyć palmę pierwszeństwa młodym jak Chiesa, de Ligt, McKennie czy Kulusevski.
Mając tak obiecujące młode pokolenie w swoich szeregach, „Juve” będzie potrzebowało nowego nauczyciela, a tutaj osiągnięcia oraz inteligencja boiskowa, jaką imponował Andrea Pirlo, mogą okazać się pomocne. Pytanie, które tylko należy zadać, to ile jeszcze cierpliwości będzie miał prezes do człowieka, którego sam namaścił. Przecież wszyscy pamiętamy, co stało się z Sarrim.