Aleksandar Vuković jednak trenerem


W ostatnim czasie Aleksandar Vuković udowodnił, że może być samodzielnym szkoleniowcem Legii Warszawa

22 listopada 2019 Aleksandar Vuković jednak trenerem
Michał Kołodko

Legia ostatnio notuje świetny okres i już prowadzi w tabeli. Aleksandar Vuković mimo początkowych porażek i niechęci kibiców buduje zespół, który wreszcie zaczyna grać tak, jak się oczekuje od drużyny z budżetem na poziomie Legii.


Udostępnij na Udostępnij na

Początek sierpnia 2018 r. Legia w komiczny sposób odpada z walki o Ligę Europy z zespołem z Luksemburga, który z miejsca staje się klubem memem. Rozgoryczenie w klubie jest ogromne, a trybuny domagają się jednego – spakowania walizek przez trenera mema Deana Klafuricia. Żyleta skanduje dwa nazwiska, Aleksandar Vuković i Marek Saganowski. Jasne jest, że kibice nie chcą kolejnych najemników, dla których najważniejszy jest stan konta i wypłata, a ludzi od siebie. Jak się później okazuje, te prośby zostają pominięte, bo do klubu przychodzi człowiek, który stał się najbardziej znienawidzoną postacią ostatnich lat w polskiej piłce.

Trudne początki Vukovicia

Misja Sa Pinto również kończy się niepowodzeniem, w związku z czym prezes Mioduski oddaje głos kibicom i pierwszym trenerem mianuje Aleksandara Vukovicia. Jak się okazuje, nie ma już tego entuzjazmu, który panował jeszcze niecały rok wcześniej. A nowo mianowany szkoleniowiec staje przed bardzo trudnym zadaniem odbudowy drużyny w ten sposób, by mogła ona realnie walczyć o mistrzostwo. Misja ta nie udaje się, gdyż Legia można powiedzieć, że na własne życzenie przegrywa tytuł z Piastem Gliwice.

„Vuko” otrzymuje jednak szansę. Prezes nie chce po raz kolejny burzyć szatni nowym trenerem. Serb dostaje kredyt zaufania, a sam postanawia wyjść i ogłosić, że w Legii zostaną zawodnicy, którzy naprawdę mają ją w sercu, a nie tylko na koszulce. Płomienne przemówienie ma kupić kibiców, jednak oni już nie liczą na słowa, a chcą konkretnych wyników. Chcą europejskich pucharów, oczekuje tego również kierownictwo klubu.

Nowy sezon przynosi kolejne rozczarowania, Legia znów odpada w eliminacjach. Co prawda z mocnymi Rangersami, których potęgę odbudowuje słynny Steven Gerrard. Jednak kolejny brak awansu przynosi spore problemy w klubie, brak dodatkowych funduszy powoduje kłopoty finansowe. Wydaje się, że wszystko Vukoviciowi się sypie. Awansu nie ma, transfery nie są trafione, a kibice są rozczarowani zarówno grą, jak i wynikami. Jedną nogą Serb jest już na wylocie, jednak otrzymuje prawdopodobnie kolejny kredyt zaufania. I o dziwo w końcu zaczyna się to udawać.

Konsekwencja zaczyna przynosić rezultaty

W ciszy Vuković pracuje nad odpowiednimi rozwiązaniami mającymi rozwiązać problemy w grze zespołu. Krystalizuje w końcu pierwszą jedenastkę. Na lewej obronie stawia na młodego Karbownika, który po początkowych błędach otrzymuje zaufanie trenera i z czasem odpłaca się świetną grą. Z przodu zmienia pozycję Luquinhasa, którego przestawia na „10”, i to również okazuje się dobrym rozwiązaniem. Transfery, które początkowo wydawały się rozczarowaniem, jak Novikovas, zaczynają również prezentować dobrą formę.

Forma całego składu idzie w górę. Martins w końcu pokazuje umiejętności, które pozwalają mu dominować w środku pola. Obrona Legii też stała się monolitem, a doświadczony duet Jędrzejczyk – Lewczuk wspierany przez Wieteskę i wspomnianego już Karbownika stał się fundamentem, który pozwala zespołowi gromadzić kolejne punkty. Kolejne decyzje Vukovicia okazują się niezwykle trafne.

Gra „Wojskowych” również ewoluowała pod względem utrzymania piłki. Obecnie drużyna w każdym meczu chce dominować, a dobra dyspozycja zarówno środkowych pomocników, jak i graczy defensywnych pozwala utrzymywać się przy piłce. Legia stała się bardziej cierpliwa w rozegraniu, coraz mniej widać pochopnych i niedokładnych wybić środkowych obrońców. Pomaga w tym również dyspozycja graczy ofensywnych, bo zarówno skrzydłowi, jak i napastnicy stali się bardziej aktywni i dają więcej możliwości rozegrania.

W każdym z wygranych spotkań w lidze od meczu z Piastem Legia utrzymywała się dłużej od rywali przy futbolówce. W przegranych pojedynkach z Piastem i Lechią również „Wojskowi” dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak od spotkania z Lechem, które stało się przełomowe, Legia zaczęła być konkretna w stwarzaniu sytuacji. Warszawianie w każdym z późniejszych meczów stworzyli dużo więcej sytuacji od rywali i oddali więcej strzałów, co w znaczący sposób przyczyniło się do ważnych zwycięstw.

Legia gra najlepszą piłkę od dwóch lat i wydaje się, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Czas dany „Vuko” w końcu procentuje. „Wojskowi” są już pierwsi w tabeli, wyprzedzając zarówno Śląsk, jak i Pogoń, które miały świetny początek sezonu. Po ostatnimznakomitym występie w spotkaniu z Górnikiem piłkarze zostali wezwani przez kibiców i usłyszeli dwie rzeczy – podziękowania oraz jeden ważny komunikat: „tylko mistrzostwo, hej Legio, tylko mistrzostwo”. Kibice wyrazili się jasno. W tym sezonie zarówno dla nich, kierownictwa, jak i samych piłkarzy liczy się tylko jedno.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze