Jesteśmy blisko półmetka ligowych rozgrywek w Europie. Jak na razie najbardziej emocjonująca jest angielska Premier League, choć także we Włoszech dzieje się wiele. Za największą sensację tego sezonu uznać trzeba Manchester United, który z pozycji niekwestionowanego mistrza spadł w środkowy obszar tabeli. Słabą dyspozycję „Czerwonych diabłów” można tłumaczyć dwojako: albo geniuszem Alexa Fergusona, albo nieudolnością Davida Moyesa. Skoro kadra jest niemal taka sama jak ta, która dystansowała ligowych rywali w maju, wpływ trenera musi być kluczowym czynnikiem, odpowiadającym za słabe wyniki.
Jeśli winny jest Moyes, to prawdopodobnie przeholował w kwestiach treningu i przygotowania piłkarzy do meczu. Wayne Rooney oraz Robin Van Persie otwarcie przyznali, że treningi w zespole są zbyt forsowne. – Jest o wiele trudniej i czasami czuję się przetrenowany, a nie jestem już młodzikiem – stwierdził Holender, a „Wazza” dodał od siebie: – Rzeczywiście, musieliśmy się przestawić na zupełnie inny sposób myślenia. Trenujemy naprawdę bardzo ciężko, ale wierzę, że przyniesie to rezultaty. Wszystko potwierdzają kontuzje ciągnące się za drużyną od początku sezonu. Obecnie niedysponowanych jest kilku piłkarzy pierwszego składu, w tym… van Persie. Nic dziwnego, że nazwał on metody szkoleniowe Moyesa przestarzałymi. Oczywiście nie umniejszam kwestii taktycznych, ale tutaj zakładam, że Moyes ma słuszną wizję, a piłkarze ją rozumieją. Niejedno już udowodnił w Evertonie.
Według mnie dużo bardziej prawdopodobne jest, że to nie Moyes bezpośrednio ponosi winę za liczne porażki, ale Alex Ferguson, który był trenerskim geniuszem, dystansuje wszystkich możliwych następców już na starcie. Kadra Manchesteru wygląda blado, jeśli porównać ją z drużynami z czołówki. Poza wcześniej wspomnianymi dwoma napastnikami brakuje piłkarzy klasy światowej. – Aby wygrać Ligę Mistrzów potrzeba pięciu lub sześciu piłkarzy klasy światowej – powiedział David Moyes w wywiadzie zapowiadającym mecz z Szachtarem Donieck w 2. kolejce Champions League. – Popatrzcie na Bayern Monachium – oni ich mają, Barcelona miała takich w przeszłości, a Real Madryt być może ma teraz. To poziom, który trzeba osiągnąć, aby wygrać Puchar Mistrzów. My na nim nie jesteśmy, ale mamy potrzebne doświadczenie. Mimo to za czasów Fergusona tak przeciętny skład zdobywał tytuły jeden za drugim, a w Lidze Mistrzów walczył z najlepszymi jak równy z równym. Raczej nie była to taktyczna maestria, bo „Czerwone Diabły” zawsze grały prostą piłkę, w której dominował atak skrzydłami. Jakkolwiek nie nazwiemy tego czynnika Fergiego, dziś klub już go nie ma i musi pracować nad wzmocnieniem zespołu w bardziej konwencjonalny sposób – poprzez zakupy.
Dziś mimo kontuzji Moyes wystawia do gry osiemnastu znanych piłkarzy, kadra jest szeroka i wyrównana. Skoro na ławce rezerwowych nie ma już trenera samodzielnie robiącego różnicę, potrzeba drużynie piłkarzy, którzy ją wypracują –wysokiej jakości specjalistów, odpowiedników Edena Hazarda, Yaya Toure czy Mesuta Oezila u rywali. W bramce na brak fachowców nie można narzekać, podobnie jeśli chodzi o linię ataku, w której obserwujemy nawet klęskę urodzaju. W obronie i pomocy wzmocnienia będą jednak konieczne. Nie będę się skupiał na linii defensywy, dopóki Rio Ferdinand, Nemanja Vidić, Fabio oraz Patrice Evra grają na Old Trafford. Wszyscy czterej być może odejdą wraz z końcem kontraktów już latem, a pozostali młodzi piłkarze (Rafael, Smalling, Jones, Evans, Buttner) będą potrzebowali nie lada wsparcia z rynku transferowego. Za to linia pomocy wymaga wzmocnień już teraz, najlepiej jeszcze w styczniu, żeby ten nieudany sezon doprowadzić do względnie satysfakcjonującego finiszu.
Już latem 2013 Moyes zdawał sobie sprawę, że drużyna potrzebuje nowego Paula Scholesa – środkowego pomocnika, rozgrywającego, który operuje w głębi pola. O krok od przejścia na Old Trafford był zawodnik Barcelony Thiago Alcantara, który ostatecznie zdecydował się na Bayern Josepa Guardioli. Późniejsze próby sprowadzenia Fabregasa oraz Andera Herrery również spaliły na panewce, a drużynę zasilił były podopieczny Szkota, Marouane Fellaini. Belg jednak nie spełnia pokładanych w nim nadziei i w małym stopniu swoją grą przybliża się do kwoty, jaką przekazano na jego transfer (32 milionów euro). Mimo że na tej pozycji w kadrze zespołu może grać kilku, żaden z nich nie daje gwarancji najwyższej jakości. Jest Anderson, od dawna bez formy, Fletcher, dopiero wracający do pełnej dyspozycji, Cleverley, któremu jednak brakuje umiejętności, by stać się liderem środka pola oraz 40-letni Ryan Giggs. Michael Carrick zamiennie z Philem Jonesem pełnią funkcję tego bardziej defensywnie usposobionego z duetu w środku pomocy. Po sezonie prawdopodobnie nie będzie już w zespole Giggsa i Andersona, nie wiadomo, jak potoczy się dalej kariera Fletchera, a Jones będzie bardziej potrzebny na środku obrony. Transfer Fellainiego okazuje się być niewystarczający, a Cleverley i Carrick potrzebują kolejnego partnera w środku pola.
Jeszcze w sierpniu krążyły plotki, jakoby Moyes złożył ofertę opiewającą na 40 milionów euro (sic!) za Samiego Khedirę. Dziś w kontekście zasilenia United mówi się także o takich zawodnikach, jak Claudio Marchisio z Juventusu Turyn, Fredy Guarin z Interu czy Ilkay Guendogan z Borussii Dortmund. Niestety pierwszy z nich deklaruje chęć pozostania we Włoszech, a dwaj kolejni bliżej są kolejno Chelsea i Realu Madryt. Szczególnie transfer Guendogana do „Królewskich” może otworzyć Moyesowi drogę do sprowadzenia Khediry, pytanie tylko, czy Niemiec będzie umiał wziąć na siebie ciężar rozgrywania akcji z głębi pola, skoro nawet ofensywnie usposobiony Fellaini nie poradził sobie z tym zadaniem na Old Trafford. Według mnie bardziej prawdopodobny od kolejnego piłkarza box to box będzie transfer kogoś w stylu Yohana Cabaye’a. Co prawda Francuz na razie będzie zawodnikiem Newcastle i niewiele może w tej kwestii zrobić menedżer Manchesteru, ale tego typu rozgrywającego da się znaleźć w innych zakątkach Europy. Podobno Moyes był widziany na Vicente Calderon, a jedynym rozsądnym powodem takiej wizyty może być transfer 21-letniego Koke. Młody Hiszpan jest liderem świetnie spisującej się drużyny Atletico Madryt, a ponadto, tak jak Cabaye, Fabregas czy Thiago, potrafi dostosować się do różnych pozycji w linii pomocy. Tym, co przemawia na korzyść tego transferu, jest relatywnie młody wiek piłkarza. Tak jak w bramce De Gea, tak w pomocy Koke mógłby zapewnić spokój klubowi na lata. Diego Simeone nie pozwoli na pewno w styczniu oddać kluczowego zawodnika, kiedy przed nim możliwość sięgnięcia po potrójną koronę i zdetronizowania nie tylko Barcelony, ale też Bayernu Monachium.
Inny piłkarz łączony z Manchesterem i chyba najlepszy pod względem piłkarskim z całej tej grupy to Wesley Sneijder. 29-latek mógłby przejść do Anglii za odpowiednio wysoką sumę odstępnego. Galatasaray sprowadzał go za 7,5 miliona, więc z pewnością skusi go zarobek ponad tę kwotę w podobnej wysokości. Z kolei sam Sneijder według „The Sun”na tyle pragnie przenieść się do Premier League, że jest gotowy obniżyć swoje zarobki z Turcji, które opiewają na 4 miliony euro rocznie. Jednak w przypadku Holendera problemem pozostać może jego kontrybucja w grze defensywnej, a obawy kierują skojarzenia z Kagawą, który do tej pory nie może sobie znaleźć miejsca w jedenastce „Czerwonych Diabłów”. Przyszłościową opcją byłoby sięgnięcie po innego reprezentanta kraju tulipanów, Jordy’ego Clasie z Feyenoordu. Młody rozgrywający mógłby szybko rozwinąć się w Anglii podobnie jak inny Holender, Kevin Strootman rozwinął się po przejściu z PSV do Romy w tym sezonie.
Wspomniany Kagawa najczęściej występuje na lewym skrzydle, a dużo rzadziej jest wystawiany tuż za napastnikiem, co było jego pozycją w Borussii Dortmund, a dziś w United dzieli i rządzi na niej Wayne Rooney. Także wśród skrzydłowych klub ma nadmiar zawodników, bo oprócz Kagawy gra tam często Welbeck przesunięty z linii ataku, a przecież nominalnych piłkarzy na tej pozycji jest aż pięciu: Ashley Young, Nani, Wilfried Zaha, Antonio Valencia i Adnan Januzaj. Na razie tylko ten ostatni, 18-latek wyrastający na największą gwiazdę w linii pomocy zespołu, gra na najwyższym poziomie, a każdy inny zawodnik przysparza bólu głowy menedżerowi. Nic dziwnego, że do gry delegowani są wyrwany z drużyny rezerw Januzaj oraz Kagawa i Welbeck, skoro Nani ilekroć wyjdzie na boisko, notuje straty i niecelne podania, Young jest niezdyscyplinowany taktycznie, a Valencia gra tylko jedną nogą (Jacek Gmoch powiedziałby, że lewą to ma tylko do tramwaju), co niesamowicie ogranicza jego możliwości rozegrania akcji. Z kolei młody Zaha nie gra w ogóle i wydane na niego 12 milionów euro powoli się marnuje. Także na skrzydłach w Manchesterze szykuje się rewolucja, ale czas na nią przyjdzie prawdopodobnie dopiero latem, kiedy dwóch lub trzech piłkarzy opuści klub.
Śledź Okno Transferowe na Facebooku – zajrzyj!
Niezwykle trudne zadanie stoi przed Davidem Moyesem. W styczniu musi przeprowadzić wielki transfer, a kandydatów do wzmocnienia zespołu jak na lekarstwo. Każdy z celów transferowych ma swoje wady i wydane dziesiątki milionów będą decyzją w rodzaju mniejszego zła. Po nieudanym oknie transferowym w czasie wakacji tym razem kibice żądają wzmocnień, więc nie można pozostać bezczynnym pod pretekstem braku odpowiednio wysokiej jakości kandydatów. Jeśli nie będzie to środkowy pomocnik, być może Moyes sięgnie po środkowego obrońcę lub skrzydłowego pomocnika. Tu jednak najpierw musiałby skrócić listę płac i pozbyć się zawodzących piłkarzy, sprowadzonych przed laty przez Alexa Fergusona. Nowy menedżer otrzymał niezwykle trudne zadanie, bo drużyna potrzebuje odświeżenia. Dziś przeciętny czas spędzony przez piłkarza kadry United to 4,7 roku, ponad dwukrotnie więcej niż przeciętnie przebywają w swoim klubie zawodnicy 32 drużyn Champions League. Cykl drużyny dobiegł końca, a nowe oblicze Manchesteru United poznawać będziemy na raty: pierwsza runda w styczniu.
Autor prowadzi blog www.OknoTransferowe.blogspot.com
jaki niekwestionowany przeciez Man City byl mistrzem
w 2012 do tego zdemolowal go na Old Trafford 6-1 i
tak samo bardzo daleko mu do transferow The Citizens
To było zapewne powiedziane w kontekście ubiegłego
sezonu.
Łał demolka 6:1 kiedy United w 10 grało i się
poddało no to super.
Do tego jest niekwestionowanym Mistrzem.Bo od wielu
lat grają najlepiej na wyspach.To że City sobie
tytuł zdobyło raz na 50 lat to nie znaczy że zaraz
będą topowi.United pracowało na to co ma City
sobie to wszystko kupiło.Poza tym chyba
zapomniałeś jak City zdobyło tytuł.Tylko i
wyłącznie Szczęściem.Bo United miało tyle samo
punktów więc nie mów że City jest lepsze bo to
jest śmieszne.
to postaw cwaniaczku caly swoj majatek w bukmachera
ze zdobeda mistrza skoro uwazasz ze sa az tak topowi
a jak tak nie zrobisz to znaczy ze jestes
najsmieszniejszy
ligamistrzow.manifo.com/czat