Zwykle, gdy widzimy informacje o tym, że klub wycofuje się z rozgrywek, myślimy o drużynach, które wpadły w spiralę długów, ewentualnie nagle straciły źródło finansowania. Zanosi się jednak na to, że lada moment może zniknąć z mapy świata mocny klub z dość nietypowego powodu.
Chodzi o mistrza Bułgarii i ubiegłorocznego uczestnika Ligi Mistrzów – Ludogorec Razgrad. Prezes Kiril Domuschiev rozważa wycofanie się z rozgrywek z powodu… faworyzowania przez związek głównego rywala do tytułu mistrzowskiego, Lewskiego Sofia. Sytuacja wydaje się absurdalna, gdy jednak przyjrzymy się temu, co dzieje się w lidze bałkańskiego państwa, taką być przestaje.
Co rozwścieczyło Domuschieva do tego stopnia, że zdecydował się na aż tak radykalną groźbę? W niedawnym meczu pomiędzy Lewskim Sofia a Liteksem Łowecz goście prowadzili 1:0. Po podyktowaniu dla nich rzutu karnego i wyrzuceniu zawodnika gospodarzy (już drugiego w tym spotkaniu) piłkarze Lewskiego zeszli z murawy na znak protestu. Bułgarski Związek Piłki Nożnej postanowił więc w zgodzie z logiką… przyznać walkowera Lewskiemu. Nie, to nie pomyłka. 3:0 dla gospodarzy, drużyny, która nie dokończyła meczu.
Dzięki dopisaniu trzech punktów klub z Sofii zrównuje się z Ludogorcem. Nie dziwi więc furia prezesa mistrza, który sam bywał oskarżany o mafijny sposób działania zarówno na płaszczyźnie piłkarskiej, jak i biznesowej. Taka liga, widać, wygrywa najsprytniejszy.