Ach, ta polska liga!


Tyle narzekań, tyle szyderstwa, tyle, mówiąc kolokwialnie, pojazdów i pocisków spotyka się na co dzień pod adresem T-Mobile Ekstraklasy. Czy nasz poziom jest tak słaby? Czy na polską ligę należy patrzeć tylko w szarych barwach? Czy w fali kpin znajdziemy jakieś plusy? Zapraszam do lektury.


Udostępnij na Udostępnij na

„Cudze chwalicie, swego nie znacie”?

Jak często bywa w piłce nożnej i polityce, do głosu dochodzą „znawcy”. Skąd ten cudzysłów? Ano stąd, że w większości krytykującymi polską ligę są osoby, które obejrzą dwa filmiki na YouTube szydzące z TME i cztery mecze w sezonie. – Nie oglądam polskiej ligi, bo jest nudna, – bo jest niski poziom, itd. Halo! Może wreszcie skończymy wybrzydzać i spojrzymy na nią z troszeczkę innej perspektywy. Wiem, że czasami się nie da, ale spróbujmy.  W swojej publicystyce przedstawię dwa różne kierunki. Po jednej stronie będzie to nagonka TME, po drugiej próba znalezienia kilku plusów.

Europuchary

Ostatnio kibice Śląska Wrocław niezbyt dumnie śpiewali po meczach z Helsingborgiem: Nic się nie stało, WKS nic się nie stało!
Ostatnio kibice Śląska Wrocław niezbyt dumnie śpiewali po meczach z Helsingborgiem: Nic się nie stało, WKS nic się nie stało! (fot. Mateusz Pierasiewicz / iGol.pl)

Najwięcej opinii na temat naszej ligi rodzi się po grze w europejskich pucharach. Czy rzeczywiście przystoi wyzywanie od matołów, kalek, itd. i czy jest zgodne z prawdą? Pod lupę wziąłem trzy ostatnie lata występów polskich drużyn w Lidze Europy (Pucharze UEFA) oraz Lidze Mistrzów. Interesowały mnie same słabe, jak nie katastrofalne występy polskich drużyn. Ile ich jest w każdym sezonie? Zobaczmy.

2012/2013:

Śląsk Wrocław – Budućnost Podgorica (Czarnogóra) 0:1
Śląsk Wrocław – Helsingborgs (Szwecja) 1:3
Helsingborgs – Śląsk Wrocław 3:0
Żetysu Tałdykorgan (Kazachstan) – Lech Poznań 1:1
Xəzər Lenkoran (Azerbejdżan) – Lech Poznań 1:1
Metalurgs Lipawa (Łotwa) – Legia Warszawa 2:2
AIK Solna (Szwecja) – Lech Poznań 3:0
SV Ried (Austria) – Legia Warszawa 2:1

2011/2012:

Irtysz Pawłodar (Kazachstan) – Jagiellonia Białystok 2:0

2010/2011

Lech Poznań – Inter Baku (Azerbejdżan) 0:0 (9:8 karne)
Valletta (Malta) – Ruch Chorzów 1:1
Ruch Chorzów – Valletta 0:0
Wisła Kraków – Qarabağ Ağdam (Azerbejdżan) 0:1
Qarabağ Ağdam – Wisła Kraków 3:2

Co najbardziej boli? To, że wypisanie tych meczów stanowi 1/4 całego artykułu. To, że Azerowie, Łotysze, Maltańczycy i Kazachowie remisują i wygrywają z naszymi „gigantami”. To, że Szwedzi i Austriacy stawiają nam niesamowitą ścianę, przez którą żadna z drużyn nie ma sił przeskoczyć. To, że przynajmniej czternaście razy w ostatnich trzech latach musieliśmy płakać lub śmiać się z tego, jak „świetnie” idzie nam z klubami z państw, w których daleko jeszcze do profesjonalizmu. A może nam też daleko do profesjonalizmu? Nie, ja nic takiego nie powiedziałem, jednak gdy słyszę i widzę, jak świetnie na polskim podwórku radzi sobie zawodnik, który ostatnio reprezentował klub w drugiej lidze maltańskiej, to pytam: Jak żyć? Ja przed każdym sezonem wmawiam sobie: tak Artur, ten sezon będzie biało-czerwony, w tym sezonie polski klub zagra w Lidze Mistrzów, itp. Jest ciężko, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Polska liga bez Polaków?

Opuszczona głowa to częsty widok po meczu polskich drużyn w europejskich pucharach
Opuszczona głowa to częsty widok po meczu polskich drużyn w europejskich pucharach (fot. fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Coraz częściej spotykam się ze zdaniem: chcesz osiągnąć sukces w polskiej piłce? Sprowadzaj piłkarzy z zagranicy. Niestety, niestety, niestety ta myśl weszła w życie i się sprawdza. Polska liga udowadnia, że jest świetnym schroniskiem. Schroniskiem kogo, a raczej czego? Pograsz u nas, będziesz dobry – odejdziesz, będziesz grał słabo – zostajesz. Takie są realia i my się sprzeczamy, dlaczego nie mamy drużyny w Lidze Mistrzów. Proszę mi wierzyć, ale zawodnicy z 5. ligi francuskiej nikomu w tym nie pomogą. Ta strategia nie ma najmniejszego sensu, dlatego zapożyczę jeden z cytatów serwisu „Nonsensopedia”, który bardzo dobrze opisuję Wisłę Kraków kilka miesięcy temu, tę Wisłę, która była mistrzem Polski. – Podczas późniejszej Ery Cupiała zaczęło sprowadzać wszelkiej maści i gatunku obcokrajowców, by osiągać sukcesy za wszelką cenę. To spowodowało zniwelowanie Polaków w pierwszym składzie do liczby 1 (Radosław Sobolewski). Prawda, że boli? Bardzo. W tym sezonie nie jest lepiej. Legia w składzie z Ljuboją nie zwojowałaby wiele. Lechia bez Traore to już nie ta sama Lechia, nie mówiąc o Lechu, który sprzedał Rudniewa.

Młodzi dają nadzieje

Oprócz zagranicznych staruchów, którzy zazwyczaj nic nie osiągnęli w piłce nożnej, mamy postacie, dzięki którym warto oglądać T-Mobile Ekstraklasę. Są to młodzi zawodnicy. Ich na szczęście w polskiej lidze mamy bardzo dużo. Każdy klub skompletowany jest z przynajmniej pięciu młodych kopaczy. Co więcej Ci piłkarze już w wieku osiemnastu lat zaczynają pukać do składu, nie mówiąc np. o Widzewie Łódź, którego gra opiera się głównie na juniorach. Statystyka, po której jako kibice, jako Polacy, możemy chodzić z podniesionymi głowami, to średnia wieku. W najlepszych europejskich ligach nie znajdziemy aż sześciu drużyn, których zawodnicy nie mają więcej niż 25 lat. Co ciekawe, w lidze angielskiej i włoskiej nie ma żadnego takiego zespołu. Wyjątek stanowi liga niemiecka, gdzie aż roi się od młodych, perspektywicznych piłkarzy. Po raz kolejny muszę użyć tego słowa. Jesteśmy znowu schroniskiem. Tym razem wychowawczym. Co dzieje się z talentami tryskającymi potencjałem? Zazwyczaj odchodzą i grają dla większych lub mniejszych zachodnich drużyn. Gdyby nie młodzi zawodnicy, to prawdopodobnie nic nie reklamowałoby T-Mobile Ekstraklasy. W ostatnich meczach reprezentacyjnych trzech z czterech powołanych ligowców, to zawodnicy mający na karku maksymalnie 22 lata [Łukasik, Kosecki i Teodorczyk – przyp. red.]. „Aż trzech z czterech” – jestem żałosny, chociaż sam nie wiem, kto jest żałosny, gdy na kadrę jedzie czterech zawodników reprezentujących na co dzień polskie drużyny. Nie przeskoczymy.

Emocje tworzą TME

Jak usłyszę słowo „ekstraklasa”, to od razu kojarzy mi się spora nieprzewidywalność, kuriozalne sytuacje, które wchodzą w skład jej budowy oraz wielkie emocje. Zauważmy, że to wszystko jest ze sobą połączone, nieprzewidywalność – błędy – emocje. Nieważne, co ze sobą połączymy, to i tak w wyniku otrzymamy rzeczownik, który nie był składnikiem. Ale nie o matematyce tu mowa. Mowa o sensacjach, które towarzyszą naszej lidze niemal w każdej kolejce. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: Kto będzie mistrzem Polski w tym sezonie? A teraz odpowiedzmy na kilka innych pytań. Kto tym mistrzem będzie w Anglii, Hiszpanii, Włoszech czy chociażby Niemczech? W wymienionych ligach już niemal wszystkie kart są rozdane. W TME niemal co roku przed ostatnią kolejka jest więcej niewiadomych niż wiadomych. Ostatni mecz, który miał być zresztą najnudniejszy, rozegrany w poniedziałek pomiędzy Zagłębiem a Ruchem jest dobrym argumentem na pokochanie tego co polskie. Trzy bramki w trzy minuty, bramka na wagę zwycięstwa w ostatniej sekundzie. Po meczu powiedziałem do wuja: Oglądałeś mecz, mega emocje! Odpowiedź: Czy ja wiem, słaby poziom był…

Polskiej piłki nie odbudujemy tu i teraz. To co najmniej pięcioletnie plany. Co roku będziemy marudzić, wyśmiewać się i niszczyć naszą piłkę. Prawdopodobnie przez kolejne lata nie będziemy mieć reprezentanta w Lidze Mistrzów. Obym się mylił, bo znowu w wakacje powiem sam do siebie: Tak Artur, w tym sezonie obejrzysz polską drużynę w fazie grupowej!

Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @ArturKurzawa

Komentarze
~KaS (gość) - 11 lat temu

Fajny tekst

Odpowiedz
~kibic (gość) - 11 lat temu

ktoś musi mieć niesamowicie wysokie mniemanie o
Polskiej Lidze, skoro uważa za kompromitację mecz z
SV Ried - Legia 2:1?

Odpowiedz
~mundofoot.pl (gość) - 11 lat temu

"Co najbardziej boli? To, że wypisanie tych meczów
stanowi 1/4 całego artykułu. To, że Azerowie,
(...) remisują i wygrywają z naszymi
„gigantami”. "

Z remisów raczej należałoby się cieszyć, bo
czasy frajerskiego rozdawania wygranych się
skończyły.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze