A gdyby trenerem Realu został…


29 maja 2015 A gdyby trenerem Realu został…

Niedawno na konferencji prasowej zwołanej przez prezesa Realu Maryt, Florentino Pereza, z klubem pożegnał się Carlo Ancelotti. Wystarczył jeden sezon bez wywalczonego trofeum, aby wyprowadzić z równowagi hiszpańskiego biznesmena. Wydaje się, że „Los Blancos" potrzebują trzęsienia ziemi, żeby wrócić na właściwy tor.


Udostępnij na Udostępnij na

Jako że nowy szkoleniowiec zespołu ze stolicy Hiszpanii nie został jeszcze ogłoszony, pozwoliłem sobie pogdybać na temat możliwych kandydatów. Jeśli przyjrzymy się nazwiskom, których Perez pozbywał się z klubu, nie odnajdziemy wśród nich żadnego klucza. Wśród nich są wielcy, zasłużeni menadżerowie, jak chociażby: Del Bosque, Mourinho czy właśnie Ancelotti. Są jednak również takie, które być może nie mają większego sensu, jak: Carlos Queiroz, Vanderlei Luxemburgo lub Manuel Pellegrini. Nie podważam ich umiejętności trenerskich, jednak przed przyjściem do drużyny nie mieli doświadczenia w prowadzeniu największych ekip w Europie.

Gdy przeczytałem o dymisji Ancelottiego, nie byłem zdziwiony. W końcu wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego nagminnego zwalniania szkoleniowców w „białej” części Madrytu. Wtedy to właśnie do głowy przyszła mi myśl szalona. Co by było, gdyby nowym bossem, nowym misterem została osoba, którą utożsamiamy jako futbolowe przeciwieństwo wartości wyznawanych przez „Królewskich”? Osoba, która już raz podjęła się przebudowy wielkiego zespołu i razem z nim przeszła do historii. Co by było, gdyby trenerem „Galacticos” został… Pep Guardiola?

Tak, wiem. Guardiola pracuje w Bayernie i ma się tam dobrze. Sam obwieścił światu, że nigdzie się nie rusza z Monachium. Wiem, że to symbol Barcelony, który wyniósł ją na wyżyny sportowe, wprowadził nas w nową erę futbolu i wiem, że nikt nie wyobraża sobie, żeby kiedykolwiek przyjął ofertę od odwiecznego rywala „Dumy Katalonii”. Przyjmijmy jednak, że jest inaczej.

Pep słynie z tego, że nie najlepiej układa mu się współpraca z tymi wielkimi indywidualistami, megagwiazdami, które często stawiają swoje dobro ponad dobro zespołu, wybierają świetną zabawę zamiast ciężkiej pracy. Zatem kogo mogłyby objąć jego czystki? W Bayernie „Mister” pokazał nieco łagodniejsze oblicze, aniżeli to z Barcelony. Spodziewano się wyrzucenia Robbena czy Ribery’ego, ale okazało się, że nie tylko Guardiola doskonale z nimi współpracuje, potrafił nawet zbliżyć ich do siebie. Zapewne „CR7” pozostałby podstawą zespołu. Jednak tacy piłkarze, jak: Kroos, Pepe czy James mogliby mieć problemy.

Guardiola to także zupełnie inny styl gry. Czy „Los Blancos” słynący z najlepszych na świecie kontrataków z łatwością przestawiliby się na grę w ataku pozycyjnym. Wizualizację tej kwestii mogliśmy dojrzeć w dwumeczu z Juventusem Turyn. Real najlepiej czuł się gdy „Bianconeri” tracili piłkę, dzięki czemu mogli szybko przenieść się pod ich bramkę i zakończyć akcję strzałem. Gdy Juventus pozostawał na swojej połowie, skuteczność piłkarzy z Madrytu malała i nie potrafili zagrozić bramce Buffona.

https://www.youtube.com/watch?v=rfh4nyOOgns

Gdy Pep odchodził z Barcelony, był wypalony, a przede wszystkim nie odczuwał zaufania ze strony ludzi rządzących klubem i popadł w konflikt z Rossellem. Znając naturę Florentino Pereza, podobne problemy mógłby mieć w Realu. Wystarczy przyjrzeć się liczbie szkoleniowców, z usług których biznesmen zrezygnował w ciągu ostatnich lat. Nie wydaje mi się, żeby był w stanie przedłożyć własne zdanie nad pomysły Guardioli, które przecież nie muszą się każdemu spodobać.

Real nie jest jednak słabą drużyną. Są tam ludzie, którzy spokojnie byliby w stanie udźwignąć na swoich barkach myśl szkoleniową Hiszpana. Kroos, który niezwykle się rozwinął pod jego skrzydłami, mógłby razem z Modriciem stanowić o sile środka pola. Do tego warto dołożyć Isco, który być może nie miał wielu szans w tym sezonie, ale nieraz pokazał się ze świetnej strony. A w składzie są przecież także: James, Illaramendi czy Khedira, którzy będąc w dobrej dyspozycji, mogą walczyć o miejsce w pierwszym składzie.

https://www.youtube.com/watch?v=hIJzjTUql6w

Najciekawszy z pewnością byłby stosunek Pepa do Ronaldo. Przez wielu uważany za najlepszego piłkarza „CR7” najczęściej walczy o to miano z Messim. Messim, który był już podopiecznym Guardioli. Wydawało się nawet, że jeden nie istnieje bez drugiego. Czy można jednak wyobrazić sobie w tej chwili Real bez Cristiano? Nawet będąc w słabszej formie, może w sekundach zadecydować o losach spotkania. Rezygnacja z piłkarza ze względu na jego często ekstrawagancki styl życia to coś absolutnie w stylu hiszpańskiego trenera. Najlepszym tego obrazem była chyba relacja Katalończyka ze szwedzką gwiazdą, Zlatanem Ibrahimowicem.

Menadżer z Santpedor zasadniczo nie widzi potrzeby szastania pieniędzmi i zazwyczaj korzysta z tego, co ma do dyspozycji. Real i tak jest już pełny gwiazd i co roku trudno sobie wyobrazić, że w jego składzie może znaleźć się ich jeszcze więcej, choć zawsze tak się dzieje. Daje to szansę na pokazanie się dla młodych zawodników, a przede wszystkim wychowanków. Najwięcej słyszy się o szkółce Barcelony, głównie ze względu na fakt, iż co roku młodzi piłkarze dostają szansę gry. W Madrycie nie jest tak kolorowo. Rzadko który z wychowanków zostaje doceniony, a zazwyczaj wystawiani są oni na sprzedaż. Jest jednak w ekipie „Los Blancos” świetny przykład piłkarskiego wychowywania, a mowa tu o Casillasie.

Oczywiście te spekulacje to w obecnej chwili czysta abstrakcja. Znamy historię największych klubów, przede wszystkim tę najnowszą. Pep wiele przeszedł, żeby znaleźć się w miejscu, w którym obecnie jest. To Katalończyk pełną gębą. Nie można jednak odbierać sobie marzeń. Spekulacje to także część tego cudownego sportu.  Przez większą część sezonu zastanawiamy się, co będzie miało miejsce, wielokrotnie wyrzucamy trenerów naszych ulubionych zespołów, wygwizdujemy własnych piłkarzy. Sama myśl o przyjściu Pepa do Realu daje wiele do myślenia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze