5 wniosków po meczu Lech Poznań – Spartak Trnawa


Po pierwszej części rywalizacji Lech prowadzi 2:1

11 sierpnia 2023 5 wniosków po meczu Lech Poznań – Spartak Trnawa
Dariusz Skorupiński

Lech Poznań pokonał w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy słowacki Spartak Trnawa 2:1. Wszystkie gole padły po przerwie. Ich strzelcami byli Filip Marchwiński, Kristoffer Velde, a dla gości Lukas Stetina. Mimo zwycięstwa jest pewne pole do poprawy. Jakie wnioski można wyciągnąć po tym spotkaniu?


Udostępnij na Udostępnij na

1. Lech zrealizował plan

III runda eliminacji Ligi Konferencji Europy jest dla polskich drużyn jak na razie sporym wyzwaniem. Zarówno Legia, jak i Pogoń nie sprostały wyzwaniu i przegrały pierwsze mecze. Co innego „Kolejorz”, który od początku kontrolował przebieg gry. Słowakom trzeba oddać, że szczególnie w pierwszej połowie bronili się mądrze, szczelnie zagęszczając obronę. Widać było spory postęp w grze w porównaniu z meczem z Żalgirisem Kowno, z którym Lech mierzył się w poprzedniej rundzie.

Tuż po zmianie stron swojego trzeciego gola w tym sezonie zdobył Filip Marchwiński, a niedługo później wynik podwyższył Kristoffer Velde.  Gdy wydawało się, że z dwubramkową zaliczką Lech wybierze się na Słowację, w końcówce w zamieszaniu po rzucie wolnym najsprytniejszy okazał się Stetina, zmniejszając rozmiary porażki. „Kolejorzowi” w rewanżu  wystarczy remis, by zagrać w ostatniej fazie eliminacji. Tam najpewniej trafi na Dnipro-1, które przegrało 0:3 ze Slavią Praga (Lech zagra z przegranym dwumeczu).

2. Lechitom przerwa się przyda

Z pewnym oburzeniem spotkał się komunikat Lecha o przełożeniu niedzielnego spotkania ligowego z Jagiellonią Białystok. Poznaniacy wykorzystali po prostu obowiązujące prawo przysługujące pucharowiczom. W drużynie van den Broma widać jak na dłoni pewne braki. O ile świetnie w nowy sezon wprowadzili się Pereira, Marchwiński czy Hotić, o tyle kilku graczy jest zwyczajnie bez formy. Mikael Ishak wciąż nie wrócił do dyspozycji sprzed boreliozy, Karlstrom jest niepewny i niechlujny w dystrybuowaniu piłki. Problem polega na tym, że nie bardzo ma ich kto zastąpić. Sobiech i Szymczak mają swoje problemy. W środku pola próbowany jest Sousa, bo Kvekveskiri dopiero wraca do gry po urazie ręki.

Kilka dodatkowych dni powinno dać wytchnienie, a także być może przyspieszyć powrót na boisko Dagerstala czy Kvekveskiriego. Jeśli Lech awansuje do grupy (a szansa jest spora), to do 20 grudnia włącznie będzie grał co trzy dni, nie licząc przerw na kadrę, w których także uczestniczą lechici. Rewanż w Trnawie w czwartek 17 sierpnia o 20:00.

3.  Mr. Conference League powrócił

Kristoffer Velde ponownie strzela. Gol na 2:0 w czwartkowym spotkaniu był jego dziewiątą bramką w 18. występie w tych rozgrywkach. Jednocześnie Norwegowi nie udało się pokonać bramkarzy w pierwszych pięciu spotkaniach, czym był wyraźnie sfrustrowany. Nie można mu odmówić aktywności i podejmowania prób. Widać też, że zawodnik wkomponował się w zespół. W zeszłym sezonie często irytował, bo nawet grając dobrze, był „ciałem obcym” w zespole.

Wczoraj w meczu ze Spartakiem już w 16. minucie po wrzutce Hoticia strzelił głową, ale obronną ręką wyszedł z tej sytuacji bramkarz rywala. W 62. minucie otrzymał podanie od Anderssona, wbiegł w pole karne, zagrał krótko do Marchwińskiego, który momentalnie oddał mu piłkę, asystując przy jego trafieniu. Swoją drogą bardzo dobry mecz rozegrał Hotić. Ciekawe, jak będzie wyglądała hierarchia na skrzydłach po powrocie po kontuzji Gholizadeha. Velde (jak to Velde), schodząc z boiska, był wyraźnie niezadowolony.

4. Radosław Murawski potrafi być świetny

Defensywny pomocnik to niewdzięczna rola na boisku. Postronny kibic zwróci na ciebie uwagę dopiero, kiedy zawalisz akcję, wyliczy pieczołowicie liczbę żółtych i czerwonych kartek, sprowadzi charakterystykę do rzeźnika lub w lepszym wypadku drwala walczaka. Radosław Murawski nie próbuje walczyć z tym stereotypem za wszelką cenę. Dość powiedzieć, że po trzech kolejkach PKO Ekstraklasy ma trzy kartki – dwie żółte i jedną czerwoną. Wśród fanów dostał nawet ksywę „yellow card machine”.  Nietrudno wyobrazić sobie, że choćby wspomniana statystyka kartek mogła mu ciążyć.

Przeciwko Spartakowi rozegrał fenomenalne spotkanie. To jego przewidywanie, mądre ustawianie  i dobra wizja gry praktycznie nie pozwoliły Słowakom zbliżyć się w pierwszej połowie do bramki Bednarka. Murawski ani razu nie był blisko otrzymania kartki, a w pierwszej połowie, grając walecznie, był bodajże najczęściej faulowanym zawodnikiem gospodarzy. Był też blisko otwarcia wyniku spotkania, po strzale głową jednak obronił Takac. Komisja Ligi zdyskwalifikowała go na dwa mecze ligowe za faul z ostatniej kolejki, więc ominą go potyczki ze Śląskiem i Górnikiem Zabrze, choć w ten weekend tak jak cały Lech będzie odpoczywał.

5. Joel Pereira, mistrz wrzutek

Często oczekiwania względem transferów determinuje kwota wydana za zawodnika. Nawet niekoniecznie CV, bo w PKO Ekstraklasie niejednokrotnie gracz z najlepszych lig nie odpalał. Pereira, ściągnięty za 100 tys. euro z Omonii Nikozja, urasta do jednego z najlepszych transferów w historii Lecha, przyrównując cenę do jakości. Pereira jest wybitnym specjalistą od dośrodkowań. W 46. minucie piłka trafiła do niego, wciąż kozłując. Portugalczyk spojrzał w pole karne i zagrał między obrońców a bramkarza, gdzie ekwilibrystycznie przeciął jej lot Filip Marchwiński. Pereira, który swoją drogą w sezonie 2019/2020 grał w Spartaku Trnawa, ma pięć asyst po sześciu meczach tego sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze