5 powodów, dla których Pogoń Szczecin nie zdobędzie mistrzostwa Polski


"Portowcy" posiadają fantastyczną drużynę na miarę mistrza kraju, ale nie dokonają tej sztuki w tym sezonie

13 kwietnia 2022 5 powodów, dla których Pogoń Szczecin nie zdobędzie mistrzostwa Polski
Szymon Gorski / PressFocus

Pogoń Szczecin już drugi rok gra o najwyższe cele w PKO Ekstraklasie. I o ile możemy powiedzieć, że jest znacznie silniejsza niż wcześniej, o tyle wciąż nie przystępuje do walki w roli głównego faworyta. W tej chwili szanse każdego z trójki Lech, Pogoń, Raków określilibyśmy po równo. Czego zabraknie właśnie "Granatowo-bordowym" do końcowego triumfu?


Udostępnij na Udostępnij na

Tak jak w przypadku poznanian i częstochowian znaleźliśmy pięć przyczyn, w wyniku których los nie pozwoli cieszyć się szczecinianom z upragnionego złota.

Końcówki sezonu im nie wychodzą

Pewnie najistotniejszy z wszystkich powodów, bo brutalnie prawdziwy. Wszyscy pamiętamy, jaki dołek złapał piłkarzy Pogoni w ubiegłym sezonie w ostatnich kolejkach. Począwszy od bolesnej porażki w meczu „o sześć punktów” na wyjeździe z Legią, w którym zawodnicy przyjezdnych zostali wręcz znokautowani chwilę po rozpoczęciu, po cztery spotkania bez zwycięstwa na samiutkim końcu kampanii.

Przez to wyraźnie przegrane mistrzostwo, a następnie wicemistrzostwo Polski, i zaledwie brązowy medal, po którym kibice klubu ze stolicy województwa zachodniopomorskiego nie kryli rozczarowania i irytacji. I chociaż nie możemy zagwarantować powtórki z rozrywki, to widocznym faktem jest, że „Portowcy” w końcówkach sezonów nie potrafią wygrywać mecze tak efektownie jak we wcześniejszych fazach.

Szczecin gościnny dla Rakowa

Mimo że podopieczni Kosty Runjaicia mają sposób na mecze wyjazdowe z jednym z dwóch głównych przeciwników do tytułu mistrzowskiego, czyli Rakowem, bo w trzech takich starciach nie stracili ani jednej bramki, to historia spotkań tych drużyn w Szczecinie nie jest korzystna dla Pogoni. Ostatnie dwa pojedynki po powrocie „Czerwono-niebieskich” do elity to dwie wygrane zespołu Marka Papszuna, nawet w jednym meczu o pietruszkę.

Gdy weźmiemy pod uwagę dawniejsze czasy, zobaczymy, że aktualny wicelider częściej nie radził sobie z przyjezdnymi spod Jasnej Góry. Trzy zwycięstwa, dwa remisy, ale również dwie porażki nie są dobrym bilansem jak dla drużyny o nadal większej randze i renomie. Sprzyjanie nadmorskiego klimatu graczom aktualnych wicemistrzów kraju może mieć niebagatelne znaczenie już 20 kwietnia, kiedy ponownie zawitają na Stadion imienia Floriana Krygiera. Jak dobrze wiemy, to może być mecz o mistrzostwo i jeśli gospodarze ponownie pozwolą sobie zabrać trzy punkty, może to dla nich oznaczać zakończenie marzeń.

Przed nią niełatwe również wyjazdy

Białystok, Wrocław, Gdańsk – to nie najłatwiejszy zestaw wyjazdowych rywali. Dość powiedzieć, że zarówno Jagiellonia, jak i Śląsk to walczące o utrzymanie drużyny pułapki, na których łatwo zgubić punkty przy nienależytej koncentracji i które pod wodzą nowych trenerów potrafią skutecznie zabić mecz, aby tylko osiągnąć dobry rezultat. O mało przyjemnym stylu ekipy Piotra Tworka przekonali się i Raków, gdy jedynie z nią zremisował, i Lech, który mało co też nie wypuścił wygranej. Z kolei piłkarze Piotra Nowaka potrafią z charakterem grać do końca, czego doświadczyły już Górnik Zabrze i Zagłębie Lubin.

Pamiętamy, że Lechia Gdańsk to wreszcie zespół zaciekle walczący o czwartą lokatę, dającą eliminacje do europejskich pucharów. Choć banda Tomasza Kaczmarka niemal nie istnieje na innych stadionach, to u siebie także bezwzględnie wygrywa. Lechiści mieliby na swoim koncie pięć na pięć zwycięstw na Polsat Plus Arenie, gdyby nie stracona bramka w samej końcówce z Wisłą Kraków. Jeśli zdoła pokonać w najbliższym czasie Wartę Poznań i Stal Mielec, to na spokojnie do meczu z Pogonią będzie przystępować w roli faworyta, z zamiarem rewanżu byłego asystenta niemieckiego trenera „Portowców” za jesienny pogrom.

Regres formy kluczowych graczy

Mieć szeroką kadrę w walce o mistrzostwo to jedno, ale mieć podstawowych zawodników w życiowej formie to drugie. Możemy tak powiedzieć między innymi o Kamilu Grosickim, Damianie Dąbrowskim czy Mariuszu Fornalczyku, ale od reszty brakuje możliwie największej wartości dodanej i tego błysku. Sebastian Kowalczyk nie utrzymał równie fenomenalnej dyspozycji z drugiej części rundy jesiennej, a Rafał Kurzawa całkiem zniknął, raz nie pojawiając się na boisku, a za drugim razem nawet na ławce rezerwowych przez ostatnie dwa tygodnie. Trudna sytuacja posunęła się do tego stopnia, że postanowiono odmrozić Kamila Drygasa, który mimo dużej jakości pewne braki jednak posiada.

Wypada wspomnieć także o nowym armeńskim zimowym nabytku dyrektora Dariusza Adamczuka, czyli Vahanie Biczachczjanie. 23-latek przywitał się z ligą w rewelacyjny sposób, zdobywając bramki w trzech pierwszych spotkaniach w roli zmiennika. Natomiast kolejne mecze były zdecydowanie mniej udane dla zawodnika, a po dość dobrym zgrupowaniu reprezentacji jeszcze rzadziej prezentuje się w ekstraklasie. Kolejna sprawa to napastnicy. Przy nieobecności Luki Zahovicia zespół szczecinian ma z obsadą „dziewiątki” gigantyczne problemy. Kacper Kostorz jeszcze nie zapracował sobie na wielkie zaufanie trenera, a Piotr Parzyszek ma katastrofalny czas, ponieważ w tym sezonie wielokrotnie więcej stuprocentowych sytuacji zmarnował, niż wykorzystał…

Runjaić jedną nogą w Warszawie

Nie cichnie echo decyzji 50-letniego niemieckiego szkoleniowca. Jeszcze po pewnym zwycięstwie nad Górnikiem w Łęcznej wszyscy twierdzili, że nic ona nie zmieniła w zespole, a tydzień później przy kolejnej porażce z Wisłą Płock twierdzono, że to właśnie skutki danego ogłoszenia. Prawdę mówiąc, piłkarze, wychodząc na murawę, może i nie mają na głowie tego typu zmartwień, ale nie wiemy, jak jest wewnątrz grupy, za zamkniętą szatnią. Trudno jednoznacznie stwierdzić, że ma to większy wpływ na ogólne wyniki, ale samej pracy może towarzyszyć mniejsze skupienie.

Co istotne, nowym pracodawcą Kosty Runjaicia najpewniej zostanie warszawska Legia, z którą będzie się jeszcze mierzył w obecnych rozgrywkach. Nie można snuć teorii, że łatwo odda piłkę, grę i wynik swojej przyszłej drużynie, aczkolwiek może to podziałać na wyobraźnię piłkarzy „Wojskowych”, którzy będą chcieli dobrze pokazać się swojemu potencjalnemu opiekunowi, i jak wiemy, zamazać nieco obraz koszmarnego sezonu kilkoma dobrymi wynikami z zespołami na poziomie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze