5. kolejka Orange Ekstraklasy


Za nami 5. kolejka Orange Ekstraklasy. Po wysokiej wygranej z Zagłębiem Sosnowiec samodzielnym liderem została Legia Warszawa. Drużyna prowadzona przez Jana Urbana wygrała piąte spotkanie z rzędu, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Pierwsze punkty w sezonie straciła Wisła Kraków.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyna Białej Gwiazdy zremisowała bezbramkowo w Bełchatowie. Po raz pierwszy po długiej kontuzji na boisku w barwach PGE GKS-u pojawił się Łukasz Garguła. Reprezentacyjny pomocnik nie wyróżnił się jednak niczym szczególnym. Najbardziej aktywnym graczem meczu był Rafał Boguski z Wisły, który jeszcze w zeszłym sezonie bronił barw zespołu z Bełchatowa. Tuż po przerwie był ewidentnie faulowany w polu karnym przez Edwarda Cecota, jednak sędzia Robert Małek nie podyktował jedenastki. Arbiter po meczu przyznał się do popełnionego błędu i przeprosił, ale nie zrekompensuje tym Wiśle utraty cennych punktów. Do końca zadowolony z remisu nie może być też zespół Oresta Lenczyka. Wicemistrzowie choć nieźle radzą sobie w obronie to są wyjątkowo nieskuteczni. Wydaje się, że sukces z poprzedniego sezonu, będzie trudny do powtórzenia.

W meczu przyjaźni Legia Warszawa zdeklasowała Zagłębie Sosnowiec. Obie drużyny ostatni raz ligowy pojedynek stoczyły 15 lat temu. W barwach wojskowych w końcu świetnie zaprezentował się Piotr Giza. Były gracz Cracovii nie tylko asystował, ale pomimo niewielkiego wzrostu zdobył bramkę po uderzeniu głową. Od 450. minut niepokonany jest Jan Mucha, który w każdym meczu udowadnia, że kibice nie muszą tęsknić za Łukaszem Fabiańskim. Widać, że na cały zespół pozytywnie wpłynęła decyzja UEFA o zawieszeniu kary za chuligańskie rozróby w Wilnie.

Legii i Wiśle po piętach depczą mocno Lech, Korona i Zagłębie Lubin. Wszystkie te trzy zespoły wygrały swoje spotkania. Najlepiej zaprezentowała się jedenastka miedziowych pewnie wygrywając na wyjeździe z zawsze nieobliczalną Odrą Wodzisław. Po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Arboleda, którego bardzo w swoim składzie chciałby mieć poznański Lech. W Koronie na pierwszoplanową postać wyrasta Marcin Robak. Niedoceniany wcześniej napastnik zdobył trzy bramki w dwóch spotkaniach, a w meczu z Ruchem mógł pokusić się o co najmniej jeszcze jedno trafienie.

Głównymi kandydatami do spadku wydają się być zespoły z Bytomia, Sosnowca i Łodzi. Zarówno ŁKS jak i Widzew spisują się poniżej oczekiwań. Widzewowi brakuje szczęścia, bo chociaż w pierwszych kolejkach zmierzył się ze znacznie silniejszymi ekipami, zaprezentował się całkiem nieźle. Jeśli jednak nie zacznie zdobywać punktów to pozycja Michała Probierza może być zagrożona. Polonia Bytom i Zagłębie Sosnowiec nie tylko nie mają pierwszoligowych stadionów, ale i chyba graczy mogących nawiązać równą walkę z większością ligowych drużyn.

Do zamknięcia letniego okna transferowego pozostało już niewiele, stąd w mediach co raz głośniej o zmianach w kadrach pierwszoligowców. Niemal pewny jest powrót Grzegorza Piechny. Byłym królem strzelców zainteresowane są Cracovia, Widzew, Groclin. Prawdopodobnie popularny „Kiełbasa” zawita do Grodziska, aby uzupełnić lukę po sprzedanym w minionym tygodniu Bartoszu Ślusarskim (przechodzi do West Bromwich Albion za ok. 1 milion euro). Głośno także o Wojciechu Łobodzińskim. Skrzydłowy Zagłębia wpadł ponoć w oko samemu legendarnemu Jean-Pierre Papin i jego transfer do RC Lens ma zostać potwierdzony na dniach. Dużo mówi się też o powrocie Damiana Gorawskiego, który zimą miałby zasilić jedenastkę Kolejorza. Jedno jest pewne ostatnie godziny okna transferowego będą niezwykle ciekawe.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze