5. kolejka Eredivisie


5. seria spotkań Eredivisie stała pod znakiem bezpośrednich konfrontacji zespołów holenderskiej 'Top Four'. Niedzielne batalie zwycięsko zakończyły Ajax i PSV, a szczególnie efektowna była wygrana obrońcy mistrzowskiego tytułu.


Udostępnij na Udostępnij na

Podopieczni Ronalda Koemana do konfrontacji z rozpędzonym Feyenoordem przystępowali zmęczeni rywalizacją z CSKA Moskwa w fazie grupowej Champions League. Portowcy, którzy po czterech kolejkach mieli na swoim koncie komplet punktów, tym razem nie byli jednak w stanie przeciwstawić się sile PSV i na stadionie Philipsa doznali prawdziwej klęski. Wielkie strzelanie w Eindhoven rozpoczął bohater środowej konfrontacji z Rosjanami Kenneth Perez, a zakończył Danny Koevermans, który tej jesieni legitymuje się znakomitą średnią i w lidze strzela gole średnio co 48 minut. Mistrzowie Holandii kontynuują więc znakomitą passę – w tym sezonie w Eredivisie nie stracili jeszcze gola, a Heurelio Gomes piłki z siatki nie wyciągał od ponad 470 minut.

Dramatyczny hit

Nieco wcześniej maraton piłkarskich klasyków rozpoczęli na DSB Stadium piłkarze AZ i Ajaksu. Pierwsze minuty w wykonaniu obu ekip były dość nerwowe, z czasem na boisku zaczęła się jednak zarysowywać optyczna przewaga podopiecznych Louisa van Gaala. Przez pierwsze dwa kwadranse dobrych sytuacji było jak na lekarstwo, a niemoc gospodarzy w 33. minucie skarcił Klaas-Jan Huntelaar, na bramkę zamieniając rzut wolny podyktowany za faul na Janie Vertonghenie. Drugi cios Joden zadali kilka chwil później, kiedy po świetnym zagraniu 'Huntera’ udaną kontrę pewnym strzałem wykończył Luis Suarez. Kilkanaście sekund wcześniej w powietrznym starciu z Maartenem Martensem urazu doznał Tomas Vermaelen i Belg został zmuszony do opuszczenia murawy, a w jego miejsce na boisku pojawił się 19-letni Gregory van der Wiel. Gracze AZ szybko wykorzystali zamieszanie spowodowane wspomnianą roszadą i tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę padł gol kontaktowy – na solową akcję prawą stroną zdecydował się Kemy Agustien i po wycofaniu piłki piętą na 5. metr jego zagranie na bramkę zamienił niezawodny Demy de Zeeuw.

Pierwsze minuty drugiej połowy przebiegały pod dyktando gospodarzy, nie zaowocowało to jednak upragnionym wyrównaniem. Najbliżej szczęścia był debiutujący tego dnia w podstawowym składzie AZ Monuir el Hamdaoui, gracz sprowadzony latem z Willem II nie wykorzystał jednak rzutu karnego podyktowanego za problematyczny faul Huntelaara (ciągnięcie za koszulkę w polu karnym). O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, gracze z Alkmaar przekonali się w 65. minucie – na długi wykop spod własnej bramki zdecydował się doskonale tego dnia dysponowany Maarten Stekelenburg, piłka po koźle spadła pod nogi Suareza, a ten przelobował źle ustawionego Boy’a Watermana, zdobywając tym samym swojego szóstego gola w trwającym sezonie. Rywali na ripostę stać było dopiero w 90. minucie (po strzale Pocognoliego celną dobitką popisał się Moussa Dembele), ostatecznie trzy punkty pojechały jednak do Amsterdamu. Ajax wygrał tym samym trzeci mecz wyjazdowy w tym sezonie i na pozycji lidera Eredivisie zluzował Feyenoord. Gracze z DSB po pięciu kolejkach do Joden tracą już 6 punktów i wiele wskazuje na to, że jeśli nie zaczną grać na odpowiednim poziomie, to już na początku sezonu do minimum zmniejszą swoje szanse na odegranie znaczącej roli w ligowych rozgrywkach.

Progresja Superboern

W sobotę cenne zwycięstwo w Arnhem odniósł beniaminek z Doetinchem. Prowadzenie Superboern na Gelredome w 68. minucie dał Purrel Frankel, który na murawie pojawił się niespełna 60 sekund wcześniej. Rozjuszeni gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków, nie dało to jednak pożądanych rezultatów, a wynik meczu już w doliczonym czasie gry ustalił Berry Powel. Po znakomitym początku sezonu Vitesse przegrało więc drugi mecz z rzędu, a De Graafschap, rozwścieczone kompromitacją w pierwszej kolejce (1:8), w czterech ostatnich spotkaniach wywalczyło 10 oczek. Zupełnie inaczej spisuje się drugi beniaminek – VVV straciło w tym sezonie już 16 goli, a 3 oczka dają im miejsce tuż nad strefą spadkową. Pod kreską wciąż znajduje się Heracles, który w sobotę na Het Kasteel wywalczył swój pierwszy punkt tej jesieni. Podopieczni Ruuda Brooda na wygraną czekają już od 5 miesięcy i w najbliższym czasie nie zanosi się na to, aby mieli oni przełamać fatalną passę.

O przerwaniu złej serii marzy też z pewnością NEC, które po raz ostatni zwyciężyło 13 maja. Cesarscy w Eredivisie zawsze z powodzeniem odgrywali rolę solidnego średniaka, w tym sezonie, po odejściu Barreto, Dennebooma, Niedzielana i Beerensa, podopieczni Mario Beena prezentują się jednak fatalnie i nie widać żadnych przesłanek zwiastujących nagłą poprawę. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Excelsioru, który już przed sezonem przez wielu skazany został na spadek do Jupiler League. Zespół z Woudestien jak na razie potwierdza wszystkie złe prognozy i jako jedyny nie zdobył w tym sezonie chociażby punktu. Bez Afonso Alvesa wigor zupełnie straciło też SC Heerenveen, które w minioną niedzielę uległo kiepsko przecież radzącemu sobie na wyjazdach Utrechtowi. Bramki dla Fryzów strzelili nieźle tej jesieni dysponowani Michael Bradley i Miralem Sulejmani, a po przerwie w barwach SCH bezbarwne 45 minut zaliczył Radosław Matusiak.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze