34 kolejka SPL: Celtic Mistrzem!


Wydarzeniem 34 kolejki Scottish Premier League była wygrana Celtiku z Kilmarnock, która dała "The Bhoys" czterdzieste pierwsze mistrzostwo w historii klubu. Do zdobycia tytułu przyczynił się bardzo Artur Boruc broniąc przez cały sezon na wysokim poziomie. Niestety podobnych komplementów nie można napisać o Macieju Żurawskim, który w tym sezonie był tylko cieniem zawodnika z ubiegłego roku (niestety polski napastnik doznał wielu dotkliwych kontuzji w sezonie 2006/07 i nie był w stanie ustabilizować formy).


Udostępnij na Udostępnij na

Zawiodło swoich kibiców Aberdeen, które tylko zremisowało 2:2 z Hibernianem. Goście przyjechali w mocno rezerwowym składzie i wydawało się, że nie dadzą rady wywieźć chociażby punktu z trudnego terenu. Dodatkowo ich los skomplikował się dwukrotnie – najpierw w pięćdziesiątej pierwszej minucie czerwoną kartkę otrzymał Sean Lynch, a pod koniec meczu Hibs zmuszeni byli grać już w dziewiątkę (czerwony kartonik zobaczył Dermot McCaffrey). Przyjezdni prowadzili od dziewiętnastej minuty, kiedy to Langfielda pokonał Gray. „The Dons” szybko jednak – bo już sześć minut później – doprowadzili do wyrównania. Oba zespoły grały bardzo nierówno, a kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem dość nieoczekiwanie drugiego gola zdobyli piłkarze z Edynburga (uczynił to Shiels). W drugiej połowie Hibernian grający w osłabieniu bronił się bardzo dobrze; gospodarze długo nie potrafili pokonać McNeila (Darren Mackie nie wykorzystał rzutu karnego!), a punkt dla nich uratował dopiero w osiemdziesiątej minucie Foster, który pokonał świetnie broniącego McNeila. Aberdeen ma już tylko czysto matematyczne szanse na drugie miejsce (traci do Rangers aż dziesięć punktów), ale wydaje się, że powinni obronić trzecią lokatę, bowiem kolejny Hearts ma cztery punkty mniej.

Już tylko punkt mniej od Saint Mirren mają piłkarze Dunfermline, którzy w sobotnim meczu pokonali Dundee United 1:0. Athletic dopingowani gorąco przez kilka tysięcy swoich kibiców wyszli na prowadzenie w trzydziestej czwartej minucie, a Stilliego pokonał McManus. Wprawdzie więcej bramek już kibice zgromadzeni na East End Park nie zobaczyli, ale mogli być zadowoleni, bo mecz stał na przyzwoitym poziomie, nie brakowało walki, sytuacji podbramkowych. Ostatecznie trzy punkty wywalczyli piłkarze „The Pars” zbliżając się na jeden punkt do „Świętych”. Beniaminek ma jednak jeden mecz zaległy.

Trzynastka okazała się szczęśliwa dla Waltera Smitha i jego podopiecznych – Rangersi pokonali na własnym stadionie Heart of Midlothian i praktycznie zagwarantowali sobie tytuł wicemistrzowski. Pierwsza połowa zakończyła się nieoczekiwanie prowadzeniem przyjezdnych, którzy za sprawą pięknego uderzenia Velicki w okienko bramki pokonali McGregora. W szatni trener „The Gers” udanie zmotywował swoich zawodników i już siedem minut po rozpoczęciu drugiej części meczu na tablicy wyników widniał rezultat remisowy. Pomimo dobrej gry i przewagi we wszystkich elementach gospodarzom długo nie udawało się przechylić wyniku na swoją korzyść. Drugą i jak się kilkanaście minut potem zwycięską bramkę zdobył w siedemdziesiątej dziewiątej minucie Ferguson gwarantując swojej ekipie trzy punkty. „The Gers” pod wodzą Smitha jeszcze nie przegrali, a pojedynek z Heart był ich trzynastym meczem bez porażki w lidze. Jeśli w przyszłym sezonie od początku będą grali na tym poziomie to walka o mistrzostwo sezonu 2007/08 między stołecznymi zespołami zapowiada się fascynująco.

Inverness na Tulloch Caledonian Stadium pokonali Motherwell 2:0 i powiększyli przewagę nad tym rywalem do pięciu punktów. Mecz był dość przeciętny, goście przyjechali chyba po jeden punkt, bowiem nie kwapili się z atakowaniem bramki strzeżonej przez Frasera. Wprawdzie dłużej niż gospodarze utrzymywali się przy piłce, ale miało to raczej miejsce na własnej połowie i gdy przychodziło do konstruowania akcji, to szybko tracili futbolówkę. Inverness miało tego dnia w swoim składzie Dargo, który bardzo starał się pokazać i ostatecznie dwukrotnie skierował piłkę do bramki. Pierwszy raz pokonał Smitha w czternastej minucie, drugi raz uczynił to tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część meczu. Druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu i nieco wynudzeni kibice mogli świętować zwycięstwo swojego zespołu.

Niedzielny mecz pomiędzy Kilmarnock i Celtikiem Glasgow mógł być decydujący dla losów mistrzowskiego tytułu. „The Bhoys”, aby po raz drugi z rzędu zostać mistrzem kraju musieli tylko wygrać na boisku rywala. Wprawdzie stołeczni piłkarze nie znajdują się ostatnio w wysokiej formie, ale i tak byli faworytem. Początek spotkania był spokojny, obie drużyny walczyły głównie w środku boiska, sporo było nerwowości i niedokładnych podań. Jako pierwsi zorganizowali się goście, którzy wyszli na prowadzenie po jednym z rzutów różnych wykonanych przez Shunsuke Nakamurę. Japończyk bardzo dokładnie dośrodkował w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Jan Vennegoor of Hesselink i w tym momencie tytuł mistrzowski był piłkarzy Celtiku. Po zdobyciu bramki goście bardzo udanie się bronili, zwalniali grę, wybijali rywala z uderzenia. Pierwsza połowa – z lekkim wskazaniem na przyjezdnych – zakończył się więc jednobramkowym prowadzeniem zespołu „The Hoops”. Początek drugiej części nie był zbyt udany dla „The Bhoys” – już pięć minut po gwizdku arbitra stracili bramkę po strzale Nisha. Artur Boruc w tej sytuacji nie mógł zapobiec utracie bramki. Polski bramkarz rozegrał zresztą bardzo dobre zawody broniąc kilka groźnych strzałów napastników Kilmarnock (zabrakło nawet na ławce Macieja Żurawskiego, który po kolejnej kontuzji wraca powoli do gry). Rezultat remisowy utrzymywał się do końca regulaminowego czasu gry; wydawało się, że Celtic będzie musiał poczekać jeszcze tydzień na koronację. Wówczas to rzut wolny wykonywał Shunsuke Nakamura (była to dziewięćdziesiąta trzecia minuta meczu); Japończyk fenomenalnie zakręcił piłkę, która wpadła w długi róg bramki strzeżonej przez Combe – bramkarz „The Killies” był tak zaskoczony uderzeniem pomocnika „The Bhoys”, że nawet nie zdążył zareagować. Dzięki temu trafieniu Celtowie wygrali 2:1 i zdobyli 41 Mistrzostwo Szkocji w 119-letniej historii klubu (zarazem było to drugie zwycięstwo z rzędu i piąte w ostatnich siedmiu latach). Graczem meczu wybrany został Nakamura, który asystował i strzelał w tym meczu. Japończyka spotkało jeszcze jedno wielkie wyróżnienie, bowiem krótko potem został wybrany Piłkarzem Roku w Szkocji (dodatkowo jego bramka z meczu przeciwko Dundee United została wybrana bramką sezonu!). Rywalem Shunsuke w wyścigu o tytuł najlepszego zawodnika był między innymi Artur Boruc. Kilmarnock wprawdzie przegrało, ale na pocieszenie został im tytuł Młodego Piłkarza Roku, który po raz drugi z rzędu otrzymał ich napastnik Steven Naismith (zdobył w tym sezonie do tej pory dwanaście goli).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze