3. Lech Poznań: Twierdza Bułgarska


17 stycznia 2008 3. Lech Poznań: Twierdza Bułgarska

"Idziemy na majstra"- zapowiadał przed sezonem właściciel klubu Jacek Rutkowski. Kibice "Kolejorza" wiele obiecywali sobie po tej zapowiedzi, stąd ich rozczarowanie "tylko" trzecią pozycją po rundzie jesiennej. Biorąc pod uwagę liczne kontuzje jakie nękały zespół oraz niesamowitą rundę w wykonaniu Wiślaków, trzecią pozycję Lecha można uznać za wynik co najmniej przyzwoity.


Udostępnij na Udostępnij na

Miejsce w tabeli mogłoby być co prawda jeszcze lepsze, gdyż o  końcowej pozycji zadecydowały fatalne mecze wyjazdowe. O ile Lech znakomicie prezentował się na swoim boisku (nie przegrał żadnego spotkania, a w mediach mówiono o „Twierdzy Poznań” czy „Twierdzy przy Bułgarskiej”) to grając na obcym boisku nawet z dużo słabszym piłkarsko rywalem tracił przeważnie głupie bramki lub raził nieskutecznością. O to właśnie największe pretensje mieli kibice, którzy licznie i głośno dopingowali na wyjazdach, ale do domu musieli wracać ze spuszczonymi głowami. W pewnym momencie sezonu doszło nawet do sytuacji, że Franciszek Smuda miał wśród kibiców więcej przeciwników niż zwoleników. Popularny „Franz” nie zrażał się jednak krytyką z trybun i przy poparciu zarządu dalej prowadził swoją wizję budowania zespołu. Po wygranej nad Koroną w końcówce rundy, „Kolejorzowi” udało się zająć trzecią pozycję w tabeli, a Smudzie trochę odetchnąć. Na posezonowej konferencji Jacek Rutkowski przyznał, że zajęcie pierwszego miejsca to nie była wiążąca obietnica. Poparł także trenera i wyraził nadzieje, że Lech powalczy o będące w zasięgu wicemistrzostwo.

Najlepszy mecz: Lech Poznań – Legia Warszawa 1:0

Jeden z tych, którzy zawiedli
Jeden z tych, którzy zawiedli (fot. lechpoznan.com)

Niezależnie o jaki cele Lech gra to dla kibiców jak i samych zawodników do najważniejszych pojedynków należą mecze z Legią Warszawa. Nie jest tajemnicą, że stołeczny klub jest uważany w Poznaniu za największego rywala. Pomimo, że ubiegłoroczne spotkanie obu ekip przy Bułgarskiej nie obfitowało w bramki to mecz mógł się podobać. Pełne trybuny, atmosfera piłkarskiego święta oraz walka przez pełne 90 minut to elementy nad którymi zachwycała się cała piłkarska Polska. Bohaterem spotkania został Herman Rengifo – autor jedynej bramki.

Najgorszy mecz: Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 4:2

Meczem będącym esencją nieudanych wyjazdów była wyprawa do Białegostoku. Popularna „Jaga” odesłała Lecha do domu z bagażem czterech bramek. A dwie z nich spokojnie mogą kandydować do tytułu najbardziej kuriozalnych trafień rundy. – Przegraliśmy spotkanie na własne życzenie, takich błędów nie popełnia się nawet w niższych klasach rozgrywkowych – mówił po spotkaniu rozgoryczony Franciszek Smuda.

Najlepszy zawodnik: Rafał Murawski

Najbardziej kompletny pomocnik Orange Ekstraklasy. Potrafi bezbłędnie przeczytać grę rywala, przez co jest świetny w destrukcji. Nieźle panuje nad piłką, potrafi ją przytrzymać przy nodze w odpowiednim momencie, a także długim podaniem otworzyć kolegom drogę do bramki. Gdyby tylko umiałł utrzymać równą formę oraz bardziej mobilizowałby się na spotkania z mniej renomowanymi rywalem to już dziś od niego ustalenie jedenastki rozpoczynałby Leo Beenhakker. Z pewnością jeśli nie przestanie robić postępów będzie czołową postacią nie tylko Lecha.

Największe rozczarowanie: Henry Quinteros

W poprzednim seoznie przebojem podbił serca kibiców z Bułgarskiej i ligowych komentatorów. Czarował nienaganą techniką, świetnym panowaniem nad piłką i niekonwencjonalnymi, dokładnymi podaniami. Wydawało się, że runda jesienna to będzie czas w którym pokaże pełnię umiejętności, a Lech będzie tylko przystankiem w jego drodze na europejskie salony. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Poza kilkoma meczami, Quinteros prezentował się bardzo przeciętnie będąc głęboko w cieniu Rafała Murawskiego.

Perspektywy na przyszłość:

Poza Dolhą i Wilkiem na chwilę obecną trener Smuda ma do dyspozycji wszystkich graczy. Plaga kontuzji z poprzedniej rundy nie powinna się już powtórzyć. Lech też wyczerpał limit pecha na wyjazdach i nadal nie powinien tracić punktów u siebie. Szykują się wzmocnienia. Jest już Tomasz Bandrowski, jest utalentowany młodzian Anderson, który choć pozyskany wcześniej to dopiero teraz może być zgłoszony do rozgrywek. Trwają rozmowy z Wisłą Płock, aby już w rundzie wiosennej pozwoliła zagrać w niebiesko-białych barwach Sławomirowi Peszko. Lech chce pozyskać też klasowego obrońcę (główni kandydaci to Arboleda i Jop). Wszystko to sprawia, że przyszłość „Kolejorza” rysuje się w jasnych kolorach, a cel wicemistrzostwo i awans do Pucharu UEFA jest jak najbardziej w zasięgu Lechitów.

Już w sobotę kolejnym zespołem, który znajdzie się pod „lupą” iGola będzie 2. drużyna Orange Ekstraklasy – Legia Warszawa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze