2022 – TOP 10 piłkarzy, którzy zaliczyli największy regres w minionym roku


2022 rok właśnie dobiega końca. Oto lista dziesięciu piłkarzy, którzy ten czas na pewno nie będą wspominać zbyt dobrze ze względu na własny regres

27 grudnia 2022 2022 – TOP 10 piłkarzy, którzy zaliczyli największy regres w minionym roku
timesofmalta.com

Rok 2023 już za rogiem. Zanim jednak nadejdzie, czas na rozliczenie z minionym 2022. Również w piłkarskim świecie. O ile dla wielu czas ten był przełomem w karierze i okresem szczęścia oraz triumfów, o tyle dla wielu zawodników ten odcinek z życia pewnie nie będzie się kojarzył zbyt dobrze. Z góry na dół w 12 miesięcy? To możliwe! Oto dziesiątka graczy, dla których 2022 był czasem potężnego regresu.


Udostępnij na Udostępnij na

Zjazd nie ma jednej przyczyny. Całość może być spowodowana posuwającym się wiekiem, kontuzjami, konfliktami w klubie, sytuacjami prywatnymi czy wyjątkowym pechem. Często całość się kumuluje, a upadek piłkarski jest w przypadku wielu zawodników na tyle kolosalny, iż pewnie w dużej części wszystkich przyczyn do dziś nie znamy. Niemniej możemy ocenić to, co widzimy gołym okiem. Na tej liście piłkarzy mamy tych, którzy zaliczyli największy regres względem poprzedniego, często udanego roku bądź kilku lat. Zapowiadało się dobrze, ale w 2022 wszystko się popsuło…

10. Allan – główna ofiara przebudowy

Allan to zawodnik, którego najmłodsi kibice mogą kojarzyć jedynie w małym stopniu bądź nawet nie znać. Mają do tego prawo, ponieważ rok 2022 był dla niego całkowitym wypisaniem się z poważnej piłki. I o ile mieliśmy kilka przypadków przejścia do egzotycznej ligi piłkarza wciąż dobrego, mało który był aż tak drastyczny. Luis Suarez i Lorenzo Insigne także to zrobili, aczkolwiek ich przypadek też jest nieco inny. To była tylko ich decyzja. Allan był do tego zmuszony.

Końcówka poprzedniego sezonu w przypadku omawianego Allana to istna katastrofa. Ale zacznijmy od początku. Bo jego upadek, o ile ziścił się i nabrał największego rozpędu w 2022, rozpoczął się od transferu z SSC Napoli do Evertonu. Było to przejście do lepszych rozgrywek, więc po części zrozumiałe. Podejrzanie wyglądał natomiast sam dobór klubu. Everton to zespół, który od lat wydaje duże pieniądze na rozmaitych graczy, a na miejscu często ich psuje.

Gdyby Allan wówczas poczekał, pewnie znalazłby angaż w lepszym miejscu, a jego kariera trwałaby i trwała. Początkowo w zespole „The Toffees” był on niezaprzeczalnie pierwszoplanową postacią. Im dalej w las, tym było jednak gorzej – proporcjonalnie do zespołu, więc w dalszym ciągu grał. Prawdziwy dramat zaczął się w 2022 roku.

Doszło wówczas do koniecznej wielkiej przebudowy. Przede wszystkim zmieniony został trener, a wraz z nim człon składu. Frank Lampard nie widział już miejsca dla zawodnika o takim profilu jak Allan. To sprawiło, że stopniowo tracił on miejsce w podstawowym składzie. I nagle z niezaprzeczalnej postaci numer jeden w środku pola, stał się on problemem „The Toffees”. Pensja duża, wymagania do gry też. Problem w tym, że sportowo już nie domagał, a więc latem został oddany do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Konkretniej do Al-Wahda FC, czyli do klubu znajdującego się kilkanaście półek niżej.

I choć tam gra, a na dodatek jest chwalony, nie można nie nazwać tego wielkim spadkiem piłkarskim. Jeszcze niedawno przecież zgłaszało się po niego wielkie PSG. Dziś Allan myśli pewnie tylko o tym, aby zarobić przed końcem kariery jak największe pieniądze.

9. Edouard Mendy – z bohatera do zera

Rok 2021 był najlepszym w całej karierze Edouarda Mendy’ego. To właśnie wtedy wygrał z Chelsea Ligę Mistrzów, będąc w tym kolektywie ważnym elementem. Został sprowadzony jako zupełnie nieznajoma postać w prostym celu – zastąpić wówczas fatalnie spisującego się Kepę Arrizabalagę. Udało się? Tak. Za ok. 24 mln euro ówczesne władze „The Blues” sprowadziły gościa, który wybronił im wiele strzałów i znacząco przyczynił się do jakże udanego roku. Pewnie zostałby nawet bramkarzem 2021, gdyby nie mistrzostwa Europy i genialne popisy Gianluigiego Donnarummy w kadrze Włochów.

W każdym razie czas zaliczył świetny. Kolejny sezon też był dobry – z jednym małym wyjątkiem. W końcówce miewał mecze słabe, a nawet fatalne. Wtedy każdy myślał, iż jest to chwilowa zadyszka. Problem w tym, że nowy sezon zaczął się dokładnie tak samo. Wystarczy wpisać w przeglądarce „Mendy błąd”, aby zdać sobie sprawę z tego oto problemu. Niemniej pamiętając swego czasu jeszcze słabszego Kepę, Thomas Tuchel konsekwentnie stawiał na Senegalczyka.

Nieuniknione, czyli odstawienie 30-latka, przyszło wraz z przybyciem do klubu Grahama Pottera. Nowy trener dał wszystkim czystą kartę i wykorzystał ją świetnie konkurent Mendy’ego. On sam za to do dzisiaj w dalszym ciągu nie wrócił do swojej dawnej formy. Nawet na już minionych mistrzostwach świata kilkukrotnie nie interweniował dobrze. Między innymi właśnie przez niego dobrze grający Senegal odpadł już w 1/8 finału, a w fazie grupowej do ostatniej chwili musiał drżeć o awans.

W życiu Mendy’ego problemy nie rozwiązały się również po zakończeniu mundialu. Według medialnych doniesień piłkarz ten jest zdecydowany, aby opuścić Chelsea. Powodem są względy finansowe. Na dodatek nie gra on w klubie już właściwie w ogóle. W końcu lepiej stawiać na pewniejszego, młodszego i mniej konfliktowego Kepę. Związek Mendy – Chelsea zmierza ku nieuchronnemu końcowi. To dobrze dla obu stron.

8. Tiemoue Bakayoko – wyrzutek AC Milan

Kto? Takie pytanie mogłaby zadać duża część kibiców. Bo o piłkarzu tym w kończącym się 2022 roku ani słychu, ani widu. Nietrudno więc było o tym człowieku zapomnieć, jak go praktycznie w ogóle nie było na radarach. Tiemoue Bakayoko jest typowym przykładem piłkarza, który nie przebił się do Chelsea po transferze do tego klubu, ale w dalszym ciągu istniał w tej największej piłce za sprawą licznych wypożyczeń.

W sezonie 2018/2019 został wypożyczony do Milanu, 2019/2020 do AS Monaco, a sezon później do SSC Napoli. We wszystkich tych klubach dał się poznać jako zawodnik solidny, mogący dać dodatkową jakość w defensywie, natomiast jednocześnie gracz do bólu nieregularny. To właśnie przez ten czynnik Chelsea nie była zainteresowana jego stałym powrotem, a żaden klub ostatecznie go od nich nie wykupił.

O ile wszystkie te okresy wypożyczeń można uznać za udane bądź przynajmniej niezłe, powrót do AC Milan to czas, o którym będzie chciał zapomnieć piłkarz, kibice i ten, kto wpadł na pomysł, aby znowu sięgnąć po Francuza. Ostatni mecz zagrał on w maju, co też było zaledwie pojedynczym przypadkiem. Od tamtego czasu nie był w stanie kupić sobie zaufania Stefana Piolego, który wręcz przyspawał wcześniej fundamentalnego zawodnika do ławki rezerwowych.

Tym razem sytuacja jest natomiast o tyle nieprzyjemna, iż mistrz Włoch ma obowiązek wykupienia pomocnika. A więc tak łatwo się go nie pozbędą. Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym nawet za porozumieniem stron kontrakt nie zostanie rozwiązany. Dziś mówi się głównie o zainteresowaniu tureckiej Adany Demirspor, co też dużo mówi o spadku piłkarskim pomocnika. Bakayoko nie przetrwał próby czasu i został negatywnie zweryfikowany przez wielką piłkę.

7. Isco – 2022 rok brutalną weryfikacją

Kolejny przypadek spektakularnego upadku w roku 2022 to Isco. Choć jego problemy zaczęły się jeszcze wcześniej, ich apogeum nadeszło w 2022 roku, kiedy po latach bez regularnej gry Real Madryt postanowił się pożegnać z tym pomocnikiem. W ekipie „Królewskich”, choć miał zostać gwiazdą, okazał się po prostu zawodnikiem słabszym od swoich konkurentów. Ale nie sposób prowadzić równej rywalizacji, kiedy jego przeciwnikami do gry w pomocy było już legendarne trio złożone z Casemiro, Toniego Kroosa i Luki Modricia.

Nie pomagał również fakt, iż Isco to generalnie dość kłótliwy zawodnik. Konflikt z Santiago Solarim i Zinedinem Zidanem niemal w pełni odebrał mu szanse na regularne występy. Niemniej Real to dość specyficzne miejsce. Tu odnajdują się na dłuższą metę tylko wybitni. Isco miał papiery, aby być takim zawodnikiem, aczkolwiek byli od niego lepsi i bardziej zaufani.

Faktycznym sprawdzeniem umiejętności Hiszpana miał być transfer o półkę niżej – do Sevilli, której trenerem był wówczas jego „piłkarski tata”, Julen Lopetegui. I faktycznie szkoleniowiec ten stawiał na niego w każdym meczu od początku kadencji. On odwdzięczył się jedną asystą w dziewięciu meczach, co jak na lidera, za jakiego był postrzegany, jest wynikiem wręcz fatalnym. Isco to typ gracza, pod którego trzeba dostosować cały zespół. Jego potencjału nie potrafiono jednak wykorzystać w Sevilli – zastępujący Lopeteguiego Jorge Sampaoli również temu nie podołał, choć liczby uległy małemu polepszeniu.

Zbyt małemu, aby jednak kogokolwiek zadowoliły, o co też według przekazów medialnych prezes pokłócił się z samym zainteresowanym. Nie znamy kompletnych kulis całego zajścia, aczkolwiek wiemy jedno – Isco rozwiązał kontrakt z Sevillą i jest obecnie wolnym zawodnikiem. Choć nie może narzekać na brak zainteresowania, to spadek jest wielki. Sportowo wpadł już w margines wielkiego futbolu, z którego trudno będzie mu się wydostać.

6. Arthur – nowy Xavi? Nie. Co najwyżej nowy Naby Keita

Rok 2022 był także weryfikacją dla perełek futbolu, którym mimo młodego wieku nie brakowało porównań do największych na świecie. Łatkę „nowego Xaviego” przypięto Arthurowi jeszcze za czasów gry w FC Barcelona. Podobna charakterystyka, niezłe jak na tamten czas umiejętności… Głowa jednak w przypadku piłkarzy też jest szczególnie istotna, czego doskonały przykład widzimy w Brazylijczyku.

1 września 2020 roku doszło do jednej z najbardziej absurdalnych wymian pewnie nawet w historii futbolu. Arthur powędrował do Juventusu, a w drugą stronę poszedł 30-letni Miralem Pjanić, który od dawna nie prezentował formy z dawnych lat w AS Roma. Przejdźmy jednak do omawianego Arthura. Zawodnik ten w „Starej Damie” właściwie tylko początek miał dobry. Cały jego okres w Turynie można przedstawić na wykresie pędzącym w dół i w dół… Nic się nie zmieniało i w 2022 roku.

Właściwie szło tylko w gorszą stronę, czego konsekwencją było usilna chęć sprzedania 26-latka przez „Starą Damę”. Udało się go choć na chwilę pozbyć, wypożyczając do Liverpoolu, który w ostatniej chwili okienka trensferowego szukał kogoś do środka pola. Czy była to dobra decyzja? No właśnie nie bardzo… I to dla każdego. Arthur zaliczył w pierwszej drużynie „The Reds” zaledwie 13 minut w i tak już przegranym meczu z SSC Napoli. I tyle go tam widzieli.

Wychowanek Gremio później został chwilowo odesłany do zespołu U-21. W międzyczasie doznał kontuzji… DRAMAT! Dziś trudno wyobrazić sobie wykupienie go przez Liverpool czy spektakularny powrót do Juventusu. Na tę chwilę jest piłkarzem upadłym. Nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić… Chyba że uda mu się przebić po powrocie po kontuzji. Tego możemy mu życzyć w 2022 roku.

5. Jadon Sancho – 100 mln euro w błoto. 2022 rok nic nie poprawił

Jadon Sancho został sprowadzony w lipcu 2021 za kwotę 100 mln euro. Spłacił się? Nie, co jest dość oczywistą odpowiedzią na to pytanie. Od początku szło mu źle w Manchesterze United. Czemu więc znalazł się w artykule pokazującym największe zjazdy w roku 2022? Po stabilnej drugiej połowie poprzedniego sezonu faktycznie można było mieć nadzieję na lepsze jutro tego zawodnika. Na to, że w końcu w 2022 roku pokaże swój pełny potencjał z Borussii Dortmund, a dzięki temu przebije się do pierwszego składu i będzie stanowił jego człon. Nic bardziej mylnego. 2022, choć faktycznie zaczął się od poprawy formy, okazał się melodią chwili. Sancho miewał przebłyski i to był właśnie główny problem – tylko przebłyski.

Trwający sezon przelał czarę goryczy odnośnie do tego zawodnika. W dalszym ciągu miewał dobre mecze. Jego formy nie można natomiast nazwać nawet przeplataniem marazmu i ciekawych fragmentów. Jest to nieustanna gorycz i słabość z przebłyskami z Borussii Dortmund. To jednak zdecydowanie za mało. 2022 jest dla niego na tyle słaby, że forma sportowa przełożyła się na jego zdrowie psychiczne. Według tego, co mówi Erik ten Hag, właśnie z powodów mentalnych w najbliższym czasie jeszcze niedawno dobrze zapowiadającego się gwiazdora nie zobaczymy na boisku. Życzyć można mu więc tylko powrotu do zdrowia i formy.

4. Marcos Llorente – więzień bez wizji na przyszłość

Marcos Llorente znalazł się w rankingu największych zjazdów 2022 roku na miejscu czwartym tylko przez bardzo mocną konkurencję. Fakty są bowiem takie, że Llorente jest nie do poznania w negatywnym tego słowa znaczeniu. Ale zacznijmy od początku. W sezonie 2020/2021 Atletico po siedmiu latach posuchy zdobyło mistrzostwo kraju. Wówczas jedną z najbardziej wyróżniających się postaci był omawiany w tym oto akapicie piłkarz.

Były gracz Realu Madryt czy Deportivo Alaves został dzięki temu świetnemu okresowi doceniony przez ówczesnego selekcjonera hiszpańskiej federacji. Stał się już etatowym bywalcem składu Luisa Enrique. Trzeba powiedzieć, że zasłużenie. Był wtedy nawet wymieniany w gronie tych najlepszych na świecie, co znowu nie było na wyrost. On faktycznie był istnym profesorem. Typowym pomocnikiem box-to-box, który wykonywał swoje zadania wybitnie dobrze.

Co zatem się stało, że Marcos Llorente w ogóle jest obecny w tym zestawieniu? Mniej więcej w połowie sezonu 2021/2022 doszło do gwałtownej obniżki formy tego gracza. I to na tyle gwałtownej, że Diego Simeone często decyduje się go pominąć, nawet dobierając kadrę meczową. Są jakieś sensowne przyczyny takiego zajścia? Można zrzucić to na kontuzje, bo faktycznie piłkarz ten miewał pojedyncze urazy. Główną przyczyną wydaje się jednak sam trener Atletico. Wspomniany Diego Simeone często stawiał na niego na nienaturalnej pozycji prawego obrońcy, na której znacznie go ogranicza. Robi to także skrajną defensywą, przez którą to Llorente nie może rozwinąć swoich skrzydeł.

Marcos Llorente jest dziś więźniem „Atleti”, który wspiął się na szczyt swoich umiejętności w jednym sezonie, natomiast w tej chwili trudno się doszukać pozytywnej przyszłości. Wyzwaniem będzie się wybić ponad przeciętność, którą prezentuje jego klub. Forma zespołu brutalnie przełożyła się również na niego. Niemniej nikt nie zamierza tej współpracy kończyć. Llorente dalej powalczy o uznanie.

3. Romelu Lukaku – od wywiadu do upadku

A więc podium! Otwiera je Romelu Lukaku, dla którego ostatni rok to jedno wielkie pasmo niepowodzeń. Właściwie to dwa pasma. Jednym jest Chelsea, a od tego sezonu Inter Mediolan. A wszystko rozpoczęło się na przełomie roku 2021 i 2022. Romelu dał się wcześniej poznać jako osoba bardzo przywiązana do Interu Mediolan, z którego odszedł latem na rzecz Chelsea. W Londynie radził sobie naprawdę dobrze.

Problemy pojawiły się po opublikowaniu wywiadu Belga z Matteo Barzaghim. Włoch pytał się napastnika o wiele rzeczy, ale generalnie motywem przewodnim był zespół „Nerazzurrich”. Rozmowa była do bólu szczera i to aż zbyt szczera. Lukaku zachwalał w niej Inter i wyrażał otwartą chęć powrotu, co jak można się domyślić, nie spotkało się ze zbyt dużą aprobatą fanatyków „The Blues”. Negatywny stosunek miała przez to do niego również szatnia, a z nią trener Thomas Tuchel, z którym to Lukaku popadł w konflikt. Napastnik został z tego powodu natychmiast odsunięty przez niego od składu. Co więcej – decyzja ta spotkała się z niemal samymi pozytywnymi komentarzami.

Choć Romelu Lukaku przeprosił i po niedługim czasie wrócił do składu, syf wokół jego osoby nie minął. Stało się tak za sprawą nagłej obniżki formy. Wtedy było już niemal wiadome, że jego związek z Chelsea dobiega końca po niecałym roku. Na szpicy Tuchel zamiast na niego wolał stawiać nawet na grającego nominalnie na innej pozycji Kaia Havertza. Lukaku stracił więc w Chelsea wizerunkowo, ale przede wszystkim sportowo. Co zyskał? Upragniony powrót do Interu Mediolan.

Ten ruch akurat wydawał się na papierze dobry. Lukaku jest tam już od dobrych pięciu miesięcy. Jego dorobek to dwie bramki i jedna asysta w pięciu spotkaniach. Wypożyczenie też okazało się wielką katastrofą, choć tu to głównie kwestia pecha. Napastnik opuścił dużą część spotkań z powodu kontuzji.

2. Dele Alli – 2022 rokiem wypisania się z wielkiej piłki

Aby zwizualizować sobie skalę upadku Dele Alliego, trzeba przypomnieć sobie jego wiek – 26 lat na ten moment. Piłkarze posiadający wielki potencjał w jego wieku są dziś wymieniani wśród tych najlepszych na całym globie. Dele Alli nie jest nawet najlepszy w lidze tureckiej, do której przeszedł. Ale nie od razu się w niej znalazł. W 2022 roku zmienił zespół w sumie dwa razy. Tottenham, w którym spędził swoje najlepsze chwile kariery, zamienił na Everton, a właśnie z ekipy „The Toffees” odszedł do Besiktasu.

Zaczęło się natomiast dziać nieciekawie w jego karierze już wcześniej. Można powiedzieć, że pierwszą przeszkodą na jego drodze był Jose Mourinho, kiedy ten prowadził Tottenham. Odsunął Anglika od pierwszego składu, a dziś może mieć małą satysfakcję. Faktycznie odkrył, że Alli nie jest aż taki dobry. Grał wtedy słabo, a nic nie poprawiło się po przejściu do Evertonu.

Tam Alli pokazał się z dobrej strony może w jednym/dwóch meczach maksymalnie. Wytrzymał w ekipie Franka Lamparda siedem miesięcy, co jest fatalnym wynikiem. Katastrofalnie dopiero wyglądały jednak jego statystyki z tamtego okresu. Zagrał 13 razy, nie wpisał się na listę strzelców i ani razu nie asystował. Stracił więc do niego cierpliwość również Lampard. Trener zespołu z niebieskiej części Liverpoolu chciał się go jak najszybciej pozbyć, co z uwagi na w dalszym ciągu renomowane nazwisko było całkiem łatwe. Anglik cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem. Finalnie zdecydował się na Turcję…

Czy Dele Alli jakimś wyborem w końcu trafił w dziesiątkę? Nie tym razem. Kolejna katastrofa i wielki zawód. Miał szybko odbić się od dna, a przejściem tam jedynie jeszcze bardziej pogrzebał swoją pozycję na rynku. Dziś trudno wyobrażać sobie jego powrót do Premier League. Angielska ziemia na najwyższym poziomie wydaje się dla niego na razie spalona. Przejściem do klubu z Turcji i nieporadnością w nim niemal wypisał się z wielkiej piłki. A szkoda. Swego czasu uchodził za jeden z największych talentów angielskiego futbolu. Dziś nie jest nawet cieniem własnego siebie sprzed kilku lat.

1. Cristiano Ronaldo – smutny początek końca jednego z najlepszych

Pierwsze miejsce, jak już widzicie po tytule tego akapitu, w tym niechlubnym rankingu zajmuje Cristiano Ronaldo. Portugalczyk 2022 rok będzie pewnie po latach wspominał jako absolutnie najgorszy czas w życiu i karierze. Nie układało mu się właściwie na każdej możliwej płaszczyźnie. Ale omawianie minionego roku trzeba zacząć od jego przenosin do Manchesteru United.

Jego powrót po latach do Anglii spotkał się z wielkim entuzjazmem kibiców. Były gwiazdor Realu Madryt czy Juventusu był bowiem zapowiadany jako ten, który może przełamać marazm. Jako ten mogący w końcu przywrócić klubowi z czerwonej części Manchesteru należytą świetność. W końcu to legenda, piłkarz z potężną mentalnością zwycięzcy, a także dalej posiadający bardzo wysokie umiejętności. Było to też świetnie opakowane marketingowo.

Wszystko na papierze wyglądało więc niemal perfekcyjnie. Jak wyszło to w praktyce? Właściwie zaczęło się tak, jak zakładano. Cristiano Ronaldo przyszedł i z miejsca został najważniejszym zawodnikiem „Czerwonych Diabłów”. Strzelał, asystował i choć był momentami trochę samolubny, dawał to, co najważniejsze – liczby. I to pokaźne. W całym sezonie 2021/2022 snajper miał na swoim koncie 24 bramki i trzy asysty w 39 meczach.

Wydaje się, że początek problemów CR7 przypadł na tragiczną sytuację w życiu Portugalczyka. 18 kwietnia 2022 roku 37-latek wraz z małżonką poinformowali o śmierci nowonarodzonego syna. To doszczętnie zniszczyło już byłego piłkarza Manchesteru United. Po tym wydarzeniu jeszcze nie wrócił do własnego „ja”. Chyba aż do dzisiaj…

Sezon 2022/2023 najgorszym czasem w jego karierze

Na sprowadzeniu Cristiano Ronaldo przebudowa w Manchesterze United się nie zakończyła. Kolejnym zbawicielem dla „Czerwonych Diabłów” miał być Erik ten Hag. Trener dostosował zespół pod siebie, sprowadził potrzebnych piłkarzy i pozbył się tych, z którymi już nie chciał współpracować. Obok tego ciągle pojawiały się pogłoski medialne i wyraźne sygnały od Cristiano Ronaldo, iż ten chce jak najszybciej odejść z Old Trafford. To się jednak nie udało.

Nowy trener na tamtą chwilę widział go w swoim zespole. I faktycznie na początku na niego stawiał. Portugalczyk jednak nie odwdzięczał się ani bramkami, ani chociaż dobrą grą. Skończyło się jedynie na nieustannych fochach, ponieważ ktoś miał czelność ściągnąć go z boiska bądź wprowadzić na nie po czasie. Ale prawda jest taka, że niesprawiedliwe dla zespołu byłoby, gdyby Ronaldo grał od deski do deski. Inni spisywali się od niego lepiej, co tylko powodowało jeszcze większą frustrację u piłkarza.

Ronaldo zaczął więc drugą sagę buntów, co tylko podburzało zespół, który w końcu zaczął należycie grać. To sprawiło, że odwrócili się od niego kibice, zrobił to również trener, który przestał na niego stawiać, a po czasie także koledzy z szatni. W Manchesterze United nie był już mile widziany, ale prawdziwy gwóźdź do trumny miał dopiero nadejść. Był nim jak w przypadku Romelu Lukaku głośny wywiad. Ten jednak odbił się dużo szerszym echem.

O ile bowiem w rozmowie Belga z Matteo Barzaghim ówczesny napastnik Chelsea przegiął z nadmiernym wychwalaniem byłego klubu, o tyle tutaj granica została przekroczona w dużo większym stopniu. W wywiadzie z Piersem Morganem Cristiano Ronaldo wylał swoje absolutnie wszystkie możliwe żale. Oberwało z jego ust wielu… Klub, działacze, Ralf Rangnick, Wayne Rooney, ale przede wszystkim Erik ten Hag. Padły wtedy w kierunku Holendra słynne już słowa, iż Portugalczyk nie darzy trenera „Czerwonych Diabłów” szacunkiem. Dlaczego? Tu można się tylko domyślać. Niemniej takich słów legenda Manchesteru United nigdy nie powinna wypowiadać.

Teraz Ronaldo znajduje się na skraju rozstania z poważną piłką. Stracił w tym roku wiele, między innymi poważanie. Życzyć możemy mu dziś tylko dużo lepszego 2023 roku!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze