1 kolejka Scottish Premier League: Falkirk liderem


Falstartem rozpoczęły sezon 2007/08 dwa z trzech czołowych zespołów w Szkocji. Celtic Glasgow tylko zremisował na własnym stadionie z Kilmarnock, a Aberdeen przegrało nieoczekiwanie z Dundee United. Wygrał drugi klub ze stolicy - Rangers, który pokonał bez większych problemów Inverness.


Udostępnij na Udostępnij na

Fatalnie rozpoczęła swoją przygodę ze Scottish Premier League, który na stadionie Motherwell uległa Falkirk aż 0:4 (przypominam, że Raydale Park, czyli domowy obiekt klubu nie spełnia wymagań pierwszoligowych i z tego względu piłkarze „The Black and Whites” zmuszeni są grać na stadionie Fir Park). Gretna od pierwszych minut sprawiała gorsze wrażenie, zawodnicy chyba nie potrafili sobie poradzić z presją debiutu i od początku popełniali spore błędy. Jeden z nich wykorzystał już w czternastej minucie Michael Higdon dając Falkirk prowadzenie. 24-letni napastnik, który pozyskany został przed tym sezonem z Crewe Alexandra, dziesięć minut później ponownie wpisał się na listę strzelców właściwie rozstrzygając losy meczu. Od tej pory przyjezdni umiejętnie się bronili, cześciej byli w posiadaniu piłki i wyprowadzali groźne ataki. Zawodnicy Gretny wprawdzie próbowali zmienić niekorzystny rezultat meczu, mieli kilka dogodnych sytuacji, ale na drodze do zdobycia debiutanckiej bramki stanął im dobrze dysponowany Krul. W drugiej połowie „The Bairns” dołożyli jeszcze do swojego dorobku strzeleckiego dwie bramki – trafienia zaliczyli Moutinho i Latapy i nieco ponad 2700 kibiców Gretny opuszczało stadion z marsowymi minami. Po pierwszym meczu ciężko spekulować, jak będą wyglądały dalsze losy debiutanta, ale jeśli szybko nie poprawią swojej gry, to zostaną tzw. 'chłopcem do bicia’ (zwłaszcza, że Falkirk to co najwyżej przeciętna drużyna i daleko im do ligowej czołówki).

Cały mecz w barwach Dundee United rozegrał Grzegorz Szamotulski. Co ważne w oficjalnym debiucie w barwach zespołu nie dał się pokonać faworyzowanym piłkarzom Aberdeen i jego drużyna nieoczekiwanie zdobyła komplet punktów. Od pierwszych minut mecz był bardzo wyrównany, piłkarze „The Dons” w niczym nie przypominali zawodników, którzy w ubiegłym sezonie zajęli trzecie miejsce w lidze, grali wolno, schematycznie, zupełnie niewidoczny był Darren Mackie (najlepszy strzelec). Dość nieoczekiwanie w bramce gości od pierwszych minut wystąpił Derek Soutar, który zastąpił dotychczasowego pierwszego bramkarza Jamie Langfielda. Szkot, który poprzednie lata spędził głównie w lokalnym rywalu DU, czyli Dundee, dał się pokonać jeden raz, co doprowadziło jego zespół do porażki. Wygrana United jest tym bardziej zaskakująca, że od czterdziestej drugiej minuty zmuszeni byli grać w dziesiątkę po tym, jak drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został obrońca Willo Flood. Osłabienie gospodarze pomimo tego grali przeciwko Aberdeen jak równy z równym i nie dopuszczali „The Dons” do groźnych sytuacji. W dziewięćdziesiątej pierwszej minucie jedynego gola zdobył David Robertson, który z bliska pokonał Soutara. Tak więc początek sezonu dość nieoczekiwanie na niekorzyść Aberdeen.

Brak koncentracji piłkarzy Saint Mirren na początku spotkania kosztował ich utratę bramki i – jak się potem okazało – utratę kompletu punktów. W pojedynku zespołów, które w zeszłym sezonie długo walczyły o utrzymanie w Scottish Premier League minimalnie okazali się piłkarze Motherwell, którzy po trafieniu McGarry’ego zdołali zdobyć trzy punkty. Mecz był wyrównany, zacięty, oba zespoły miały kilka dogodnych sytuacji na zmianę rezultatu, ale dobrze spisywali się obaj bramkarze i spotkanie zakończyło się rezultatem 0:1.

Dość nieoczekiwanie pierwsze w tym sezonie derby miasta Edynburg zakończyły się zwycięstwem gości. Hearts, które przystępowało do spotkania jako gospodarz meczu, błyskawicznie – bo już w drugiej minucie – straciło bramkę i jak się okazało strata ta był już nie do odrobienia. Mecz był bardzo wyrównany, ale przeciętny. Oba zespoły zanotowały bardzo dużą ilość strat, spotkanie obfitowało w wiele drobnych fauli (łącznie ponad czterdzieści), ale nie były to na szczęście zagrania brutalne. Heart of Midlothian miało dwie dogodne okazje do zmiany rezultatu – w obu poprawnie zachował się bramkarz Hibs Kalambay. Najlepszą okazję bramkową mieli przyjezdni, którzy jednak drugi raz nie potrafili pokonać Banksa i mecz zakończył się zasłużonym, ale wymęczonym, zwycięstwem Hibernianu.

Od pierwszych minut w barwach Celtiku wystąpił Maciej Żurawski, który stworzył duet napastników razem z Holendrem Hesselinkiem. Polak w pierwszych dwudziestu minutach grał z dużą łatwością, próbował strzelać, podawał dokładnie do swoich partnerów. Później było nieco gorzej, ale to „Magic” dwukrotnie miał chyba najlepszą okazję do zmiany rezultatu. Najpierw strzelił w bramkarza (stojąc około pięciu metrów przed bramką), a dobitkę posłał obok prawego słupka bramki. Niedługo potem polskiego napastnika zastąpił Chris Killen. Jeszcze w pierwszej połowie Żurawski również znalazł się w sytuacji sam na sam, ale ze względu na przypadkowość akcji nie był w stanie oddać mocnego uderzenia (Combe bez większych problemów wybronił tą piłkę).
Zabrakło w bramce Artura Boruca, który w niedawnym towarzyskim meczu przeciwko Newcastle nabawił się kontuzji barku i prawdopodobnie wróci do gry dopiero w drugiej połowie sierpnia. Jego miejsce zajął sprowadzony przed sezonem z Inverness Caledonian Thistle Mark Brown i zaliczył udany występ.
Mecz przeciwko Kilmarnock był debiutem dwójki pomocników: Browna i Donatiego, którzy wystąpili od pierwszych minut. Żaden z nich nie zaliczy go do udanych, o ile jeszcze młody Szkot kilka razy pokazał się z dobrej strony, to Włoch głównie zaliczał niedokładne podania. Już w pierwszej minucie strzał na bramkę Combe oddał Hartley, ale piłka poszybowała wysoko ponad bramką. Największe zagrożenie stwarzał Naismith (wybierany w ostatnich dwóch latach najlepszym młodym piłkarzem roku), którego akcje najczęściej były przerywane faulami, co dwukrotnie skończyło się żółtymi kartonikami dla piłkarzy „The Bhoys”. Niestety w drugiej połowie ustawiony na prawym skrzydle Szkot zamiast grać prowadził z Aidenem McGeady’m walkę na faule, która zakończyła się upomnieniami. Oba zespoły miały kilka groźnych sytuacji, ale nikomu nie udało się zdobyć gola i padł bezbramkowy remis (z całą pewnością cieszy on Kilmarnock, którzy byli bliżej porażki).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze