Piotr Zieliński – przebudzenie mocy


Czy "Zielu" w końcu będzie grał w kadrze na miarę potencjału?

9 października 2016 Piotr Zieliński – przebudzenie mocy
Grzegorz Rutkowski

Pamiętacie mecz Piotra Zielińskiego z Ukrainą podczas Euro 2016? Pamiętacie swoje zdenerwowanie? Jak gość, który wymiata w jednej z najlepszych lig świata, cieniuje w starciu z przeciętną reprezentacją? Wydaje się, że czasy, kiedy "Zielu" nie potrafił pokazać swojego potencjału, gdy występował z orzełkiem na piersi, odeszły do lamusa. Podstawy do takiego stwierdzenia dał nam sam zainteresowany w spotkaniu przeciwko Danii.


Udostępnij na Udostępnij na

Ulubiony rywal?

W meczu przeciwko Danii, rozegranym w 2013 roku w Gdańsku „Zielu” wszedł w drugiej połowie i rozegrał bardzo dobre spotkanie, które okrasił golem dającym Polsce zwycięstwo 3:2. Dziś znów pokazywał się z bardzo dobrej strony. Miał oczywiście słabsze momenty, ale do tego, skąd się one wzięły, dojdziemy za chwilę. Niemniej jednak Zielińskiemu należą się za dzisiejszy występ słowa uznania. Obok Roberta Lewandowskiego i Thiago Cionka był wyróżniającą się postacią na boisku.

Przeciętny reprezentant

Na takie określenie Zieliński pracował od 2013 roku. Przez kolejnych 16 występów w kadrze Piotrek nie porywał. I to najłagodniej mówiąc. Miewał głównie spotkania przeciętne, a czasami przytrafiały mu się tragiczne, jak to wspomniane przeciwko Ukrainie we Francji. Było to o tyle dziwne, że Zieliński przecież świetnie radził sobie w Serie A. Mimo że grał w klubach o mniejszym potencjale, nie przeszkadzało mu to błyszczeć w starciach z wielkimi – Juventusem, Romą, Napoli czy Milanem. Od kilku już lat młody pomocnik jest uważany za jednego z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia, którzy biegają po boiskach na Półwyspie Apenińskim. No właśnie. Do tej pory wyglądało to najczęściej tak, jakby Zieliński zostawiał swoje nogi we Włoszech, a na reprezentację przyjeżdżał „ubrany” w inne, zastępcze. Chociaż raczej ta alegoria byłaby bardziej adekwatna, gdyby częścią ciała, którą młody Piotr zostawiał we Włoszech, była głowa.

To właśnie tam tkwił problem. Powszechnie znana jest opinia, że na treningach reprezentacji „Zielu” potrafił wyczyniać cuda. Jednak w momencie, gdy wchodził na boisko w białej lub czerwonej koszulce, jego magiczne moce nie mogły zadziałać. Niektórzy tracili już nadzieję, że zawodnik Napoli rozegra w kadrze dobre zawody. Na szczęście jednak Zieliński udowodnił, że w reprezentacji też potrafi czarować.

Mózg

Tę rolę pełnił „Zielu” w starciu z Danią. Już od pierwszych minut spotkania widać było, że to na jego barkach spoczywa ciężar rozegrania piłki. I co najważniejsze, widać było, że był to słodki ciężar. „Zielu” nie bał się brać odpowiedzialności, dzielił i rządził. Można było dostrzec, że pierwszy raz od dawna czuje się w meczu reprezentacji pewnie. A gdy Zieliński wychodzi na spotkanie z czystą głową, drżyjcie przeciwnicy! To przez jego nogi przechodziła każda akcja polskiej drużyny w pierwszej połowie meczu i te najgroźniejsze w drugiej. To on regulował tempo gry, dawał sygnał do przyspieszenia lub czekał na dopiero podłączających się do akcji kolegów. Przed spotkaniem Piotr Zieliński usłyszał od Adama Nawałki: „Dziel i rządź!”. Przyznacie, że wydaje się to wielce prawdopodobne.

Mamy problem!

Zieliński i Krychowiak. Duet, wydaje się, idealny. Pierwszy odpowiada za to co z przodu, drugi za to co z tyłu. Drugi pomaga obrońcom, pierwszemu pomagają Milik i Lewandowski. Było fajnie. Aż do kontuzji klubowego kolegi Zielińskiego. Po przerwie na boisku pojawił się Karol Linetty. Piłkarz Sampdorii miał za zadanie, jak podkreślał na pomeczowej konferencji Adam Nawałka, zagęszczenie środka pola, utrudnienie Duńczykom rozgrywania piłki. „Plan był przejrzysty”. No cóż, trzeba przyznać, że chyba nie dla każdego. Linetty, który miał przeszkadzać rywalom, przeszkadzał Zielińskiemu. Piłkarz Napoli nie miał już w drugiej połowie tylu możliwości do kreowania gry, część jego obowiązków, siłą rzeczy, przejmował były zawodnik Lecha Poznań. Wyszło nie najlepiej. Druga połowa była w wykonaniu „Ziela” słabsza, głównie dlatego, że nie mógł on tak często mieć piłki przy nodze. O tym, jak wiele znaczył dziś Zieliński dla kadry, niech świadczy fakt, że mniej Piotrka w grze miało wpływ na grę całej drużyny. Druga połowa była w wykonaniu „Biało-czerwonych” zdecydowanie słabsza.

Kto wie? Może na zmianę w grze Zielińskiego w reprezentacji wpłynął transfer pomocnika do Napoli? Do tej pory „Zielu” nic nie musiał. On mógł. Mógł zagrać dobre spotkanie, mógł zachwycić w starciu z silniejszym rywalem. Gra w Neapolu to presja non stop. W tym zespole jesteś cały czas na świeczniku. Zieliński chyba się do tego przyzwyczaił. Jego gra w klubie z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Wszystko wskazuje na to, że „Zielu” nauczył się radzić sobie z presją. A na tym z pewnością skorzysta reprezentacja. No cóż, wszystkim ściskającym kciuki za Polskę nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć: „Grazie, Napoli!”.

Komentarze
adek504 (gość) - 8 lat temu

Zieliński debiutował z Lichtensteinem, a nie Danią. ;)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze