Zapomniani: Marcin Wasilewski


12 października 2015 Zapomniani: Marcin Wasilewski

Do niedawna etatowy reprezentant Polski, twardziel z charakterem, dla którego złamana noga to tylko delikatna rysa. W Brukseli nie mógł spokojnie przechadzać się chodnikiem, robić zakupów w centrum handlowym czy spacerować z psem. Bardzo szybko stał się pupilem kibiców. Zawsze oddawał całe serce dla swojej drużyny. Oddany, lojalny, z poczuciem humoru, szalenie inteligentny. Człowiek skała. Taki właśnie jest Marcin Wasilewski.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy spoglądałem na jego ambicję i wolę walki, to widziałem zawodnika rodem z Championship, w której więcej jest takich boiskowych zabijaków w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wkładają głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogi. W ich piłkarskim słowniku pojęcie „strach” nie istnieje. Nawet po przykrym zdarzeniu z 30 sierpnia 2009 roku, kiedy brutalnie uszkodził go Axel Witsel, obecnie zawodnik Zenitu Sankt Petersburg. Wtedy cała Polska ściskała kciuki za „Wasyla”. Wsparcie okazali także reprezentanci Polski, którzy na spotkanie z Irlandią Północną wyszli na boisko z koszulkami „Wasyl, jesteśmy z Tobą!”. Co ciekawe, to właśnie wtedy jedynego gola w tym spotkaniu strzelił 21-letni Robert Lewandowski.

Zawsze zastanawiałem się, dlaczego taki gracz dopiero w wieku 33 lat zdecydował się opuścić belgijski raj. Trudno było odciąć tę pępowinę, skoro wszyscy cię tak kochają, podrzucają do góry, traktują jak żywą legendę.

Jemu jednak zachciało się poczuć wyspiarski klimat, więc na stare laty wyemigrował do Leicester, żeby walczyć z nową drużyną o awans do Premier League. Już w pierwszym sezonie mu się udało. Dekadę czekali na promocję do wyższej klasy rozgrywkowej, a tu przychodzi Polak i awans zrobiony.

Zacząłem wspominki nieco od tyłu, więc trzeba już do końca pozostawić ten chronologiczny chaos. Zanim Marcin Wasilewski wsiadł w samolot i wylądował w Brukseli, przez pół sezonu występował w Lechu Poznań, choć pewnie zamiast tych 14 meczów i aż 5 bramek (!) wszyscy zapamiętamy tylko ten słynny pomeczowy wywiad.

W Championship był mocną podporą defensywy, ale po awansie było jasne, że standardy zdecydowanie wzrosną, poprzeczka powędruje dużo wyżej i dla sympatycznego „Wasyla” może nie starczyć miejsca w wyjściowym składzie. Na początku jeszcze grywał, bo kontuzję leczył Matthew Upson. Później gwałtownie wypadł z orbity zainteresowań szkoleniowca i rozsiadł się na ławce rezerwowych.

Wasilewski to nie jest jednak grajek, który łatwo godzi się z rolą zmiennika, więc na treningach w swoim stylu na pewno nie odstawia nogi. Gra twardo, ale nie jest boiskowym chamem, który tylko poluje na kończyny dolne. Bardzo lubiany wśród kolegów, kibiców i trenerów. Braki techniczne nadrabia walecznością. W „Teleexpresie” trafiłby do Galerii Ludzi Pozytywnie Zakręconych.

Z czasem w kadrze pełnił rolę kreatora atmosfery, dobrego ducha zespołu. Obecnie pałeczkę od „Wasyla” przejął Sebastian Mila, dużo grzeczniejszy. Adam Nawałka wolał postawić na bezpieczniejszą opcję. Zawsze istnieje ryzyko, że Peszko zechce poszukać towarzysza do picia i pojeździć z tureckimi taksówkarzami. Wtedy obok nie będzie „Wasyla”. Lepiej nie kusić losu.

Nawet jeśli występował w pierwszym składzie swojego klubu, Nawałka nie miał ochoty wysyłać mu powołania. Nie pasował do koncepcji i tyle. Selekcjoner uznał, że czas odświeżyć kadrę i zgrywać ze sobą inną parę stoperów, którzy mają stanowić o sile defensywy przez kilka następnych lat. Opcja z Wasilewskim jest krótkoterminowa.

Mimo że Marcin Wasilewski urodził się w Krakowie, to na poważnym poziomie zaczynał grać… we Wrocławiu. W barwach Śląska Wrocław występował dwa sezony, po czym przeniósł się do Wisły Płock, która konstruowała całkiem przyjemną pakę. Razem z „Wasylem” występowali wtedy: Wojciech Łobodziński, Ireneusz Jeleń, Vahan Geworgyan, Adrian Mierzejewski, Radosław Matusiak czy… Sławomir Peszko.

Z Płocka wyciągnęła go Amica Wronki, a po fuzji z Lechem było wiadomo, że ten charakterny obrońca nie zostanie odstrzelony przez Franciszka Smudę. Drogi obu panów jeszcze raz skrzyżowały się w reprezentacji Polski, w której wraz z Dariuszem Dudką był odpowiedzialny za robienie dobrej atmosfery.

Skoro było pewne, że „Wasylowi” trudno będzie przebić się do składu „Lisów” w Premier League, pomocną rękę wyciągnęli do niego zarówno Lech, jak i Legia. Obu klubom jednak grzecznie odmówił. W Lechu miałby szansę spotkać się z dobrym kumplem Dariuszem Dudką, żeby podbudować nieco morale w szatni. Może jeszcze Wasilewskiemu będzie dane zagrać na naszych boiskach. Kibice „Kolejorza” zarzucają swoim pupilom, że ci nie dają z siebie 100% w trakcie meczów. W przypadku obrońcy Leicester nie byłoby takiej obawy.

Kibice od zawsze go ubóstwiali. Zwłaszcza ci z Anderlechtu Bruksela, którzy pofatygowali się nawet do Anglii, żeby jeszcze raz podziękować „Wasylowi” za wszystko.

Komentarze
X (gość) - 9 lat temu

Panie Redaktorze, niesamowity chaos narobiłeś Pan w tym tekście.
1. Brak jakiejkolwiek chronologii. Gdybym się futbolem nie interesował, to więcej bym wyciągnął z Wikipedii niż z Pana tekstu, bo przedstawiona tu wiedza jest kompletnie nie uporządkowana. Zaczyna się od faulu Witsela, potem Anglia, jakaś wzmianka o Belgii, potem z dupy Lech Poznań...
2. Kariera Wasyla to GŁÓWNIE Belgia, a nie Anglia, nad którą się tak Pan rozpływa. Wasilewski zagrał raptem dwa sezony na Wyspach, a tutaj brzmi to tak, jakby całą karierę spędził w Leicester City. O Anderlechcie jest tu jakaś zaledwie uboga wzmianka. Warto by wspomnieć, że kilka (!) razy wygrał tam mistrzostwo kraju i puchar kraju.
3. Ten akapit z kompanem do picia dla Peszki to serio? Bo dawno nic tak naciąganego nie widziałem, jeśli miał być to żart to powinien być chyba inaczej ubrany...

Ogólnie - radzę przeczytać to jeszcze raz, nawet może kilka razy i uporządkować. To raz. Dwa, że wychodzi Pan z założenia, że czytelnik wie wszystko. Skoro piłkarz jest zapomniany, to może zapomniał o tym i czytelnik i należałoby mu odświeżyć nieco karierę klubową piłkarza, sukcesy klubowe i reprezentacyjne. Bo stwierdzenie, że był lubiany, braki techniczne nadrabiał walecznością, a głowę wsadzał tam gdzie inni bali się wsadzić nogę nie tłumaczą w żaden sposób jego sukcesów w kadrze i klubie.

Pozdrawiam i życzę sukcesów.

Odpowiedz
Krzysiek Nalepa (gość) - 9 lat temu

Witam serdecznie,

Szkoda, że nie podpisałeś się Pan, nie lubię rozmawiać z anonimami.

Tak jak już wspomniałem, cykl "Zapomnianych" to są nieco chaotyczne teksty, nie przeczę tego. Taki był cel. Takie wspominki przy piwku na temat zawodnika, raczej na luzie, bardziej felietonowo. *felieton to taki tekst, który zostaje zapoczątkowany w barze z kolegami, a kończy się na kawałku papieru.

To są raczej moje luźne wspomnienia zawodnika, bardziej emocjonalne. Skoro są to "Zapomniani", to raczej chce przybliżyć głównie, gdzie teraz występują, skoro o nich zapomnieliśmy. To logiczne. Pamiętamy o ich wcześniejszych sukcesach, ale gdzieś ich zagubiliśmy, pytamy znajomych "gdzie on teraz gra, ten cały Wasilewski? Pamiętam go z Anderlechtu".

To mój prywatny cykl cotygodniowy, więc są to prywatne wspominki, nie chcę robić z tego wikipedii, o której Pan już wspomniał. Skoro czytelnik oczekuje przypomnienia kariery i sukcesów, to wie, gdzie może tego szukać. 90minut.pl czy Wikipedia.pl. Jaki jest sens dublować?

12 osób polubiło artykuł, wcześniej nie było żadnych zastrzeżeń (Pana są pierwsze), więc wychodzę z założenia, że czytelnicy zaakceptowali taką koncepcję.

Pozdrawiam i życzę sukcesów.

PS. Oszczędzę Panu kilkunastu sekund i zapraszam :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Wasilewski_(pi%C5%82karz)
http://www.90minut.pl/kariera.php?id=2307

Jest o wszystkich mistrzostwach Anderlechtu!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze