Widzew w II lidze? Pora oswoić się z tą myślą


19 kwietnia 2015 Widzew w II lidze? Pora oswoić się z tą myślą

Wyjazdowa porażka łodzian sprawiła, że to, co nie wydarzyło się jeszcze w powojennej Polsce, staje się faktem. Widzew Łódź, czterokrotny mistrz Polski, ostatni uczestnik Ligi Mistrzów, tonie na dnie ligi. Strata do bezpiecznego miejsca w tabeli jest tak duża, że szansa na utrzymanie się na drugim poziomie rozgrywek to już wyższa matematyka.


Udostępnij na Udostępnij na

Podopieczni trenera Stawowego mierzyli się w Świnoujściu z Flotą, grającą w tej rundzie niebywale wąską kadrą (tylko pięciu zawodników na ławce rezerwowych). W pierwszej połowie goście wypracowali sobie nawet optyczną przewagę, popełniali jednak rażące błędy w defensywie, przez które mogli stracić bramkę co najmniej dwa razy (strzały Margola i Nwaogu). W drugiej połowie gospodarze byli już bezlitośni. W 50. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Dawid Kort. Wypożyczony z Pogoni Szczecin zawodnik po raz kolejny pokazuje swoją wyższość w wyszkoleniu technicznym. Kort bez wątpienia ma potencjał, by namieszać w ekstraklasie. Kto wie, może już w przyszłym sezonie doczeka się prawdziwej szansy w drużynie „Portowców”?

W 73. minucie po wzorowej kontrze gospodarze podwyższyli prowadzenie. Strzelcem bramki był zawodnik, na którym Flota Świnoujście może w przyszłości zarobić niezłe pieniądze – 20-letni Arkadiusz Reca. Skrzydłowy przypominający posturą Michała Żyrę wyróżnia się w większości spotkań granych przez Flotę. Po tym ciosie Widzew już się nie pozbierał, choć nie można odmówić piłkarzom Stawowego ambicji. Jeśli jednak marnuje się stuprocentowe sytuacje, jak zrobili to np. Batrović i Kwiek, nie można wygrywać spotkań. Liga Mistrzów, o której w wywiadach wspominał Stawowy, oddala się równie szybko co przyziemny cel, jakim było utrzymanie się w I lidze.

Status quo na szczycie

Swoje mecze solidarnie, po 1:0, wygrali Wisła Płock i Zagłębie Lubin. Lider z Lubina zwyciężył w pojedynku z Olimpią Grudziądz po kapitalnym strzale z dystansu w wykonaniu Łukasza Janoszki. Popularny „Ecik” zdecydował się na uderzenie z 25 metrów i zdjął pajęczynę z okienka bramki strzeżonej przez Michała Wróbla. Podopieczni Piotra Stokowca imponowali przede wszystkim świetną organizacją gry w defensywie, dzięki czemu potrafili neutralizować ataki piłkarzy z Grudziądza. W końcówce meczu Olimpia próbowała manewru, który kilka lat temu pozbawił awansu do ekstraklasy Termalicę Nieciecza, a więc wprowadzała ponaddwumetrowego bramkarza w pole karne „Miedziowych”. Na nic zdały się jednak te próby, Zagłębie bez kłopotów dowiozło prowadzenie i utrzymało liderowanie.

Niespodziewanie trudną przeprawę miała natomiast Wisła Płock. Podejmująca trzeci od końca w tabeli GKS Tychy drużyna Marcina Kaczmarka potrzebowała 88 minut i rzutu karnego, by rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Po faulu na Iliewie „jedenastkę” wykorzystał niezawodny Krzysztof Janus. „Nafciarze” z przebiegu gry zasłużyli na trzy punkty, które mogą się okazać kluczowe w kwestii awansu do ekstraklasy. Płocczanie utrzymali drugie miejsce, do lidera tracą zaledwie punkt.

Przełamanie Bytovii, dobra forma Wigier

Kluczowe zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie odniosła Bytovia. Podopieczni Tomasza Kafarskiego pozytywnie zareagowali na zmianę szkoleniowca, tydzień temu remisując na trudnym terenie w Katowicach. Tym razem pokonali, po ciekawym, obfitującym w bramki spotkaniu, o wiele wyżej notowany Dolcan Ząbki.

Bytovia atakowała od pierwszych minut, Dolcan starał się odpowiadać groźnymi kontratakami. W 23. minucie gospodarze dopięli swego, po strzale Michała Jakóbowskiego Bytovia zdobyła pierwszą (!) bramkę tej wiosny. Osiem minut później Dolcan wyrównał, a gola strzelił były gracz Bytovii, Daniel Gołębiewski. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, mimo sytuacji z obu stron. Przerwa nie wpłynęła na przebieg spotkania, dalej stroną przeważającą była Bytovia. Niestety straciła bramkę w 57. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celną główką popisał się Szymon Matuszek.

Kibice pewnie zaczynali czuć zapach porażki, wtedy jednak nadeszły dwie zabójcze minuty Bytovii. Najpierw, w 81. minucie, stan meczu wyrównał wprowadzony niewiele wcześniej Artur Formela. Minutę później Rafał Leszczyński sfaulował w polu karnym jednego z graczy drużyny gospodarzy. „Jedenastkę” wykorzystał Janusz Surdykowski, ustalając w ten sposób wynik meczu. Dolcan miał jeszcze swoje sytuacje, niesamowitą dyspozycję w bramce wykazywał jednak Tomasz Laskowski i mimo puszczonych dwóch bramek został bohaterem spotkania.

W ostatnim z sobotnich meczów Wigry Suwałki podejmowały u siebie Sandecję Nowy Sącz. Gospodarze dobrze zaczęli mecz, w 15. minucie wynik spotkania otworzył Artur Bogusz. Po upływie kwadransa goście zdołali wyrównać. Po indywidualnej akcji Maciej Bębenek wystawił w polu karnym piłkę Matejowi Natherowi, który dopełnił formalności, pakując piłkę do siatki. W drugiej połowie piłkarze z Podlasia cierpliwie dążyli do zdobycia bramki i w końcu dopięli swego. Po kapitalnej akcji Bartosza Bieli, który mijał obrońców Sandecji niczym tyczki na treningu, wynik ustalił Kamil Adamek. Wigry ostatnio zaskakują dobrą formą. W ostatnich trzech meczach zdobyły siedem punktów i choć są dopiero na dziesiątym miejscu, tracą zaledwie pięć punktów do czwartej Arki Gdynia. Ekipa z Suwałk to najlepszy z tegorocznych beniaminków.

Festiwal sędziowskich błędów w Siedlcach

Do ciekawego spotkania doszło w niedzielę w Siedlcach. Spisująca się ostatnio nie najgorzej, lecz wciąż okupująca przedostatnie miejsce w tabeli Pogoń podejmowała GKS Katowice. W 24. minucie kapitalną bramkę zdobył zawodnik gospodarzy, Cezary Demianiuk, po pięknym strzale z dystansu. W 42. minucie wyrównał niezawodny Grzegorz Goncerz, dla którego było to już szesnaste trafienie w lidze w tym sezonie. Tuż po przerwie do bramki trafił Adrian Frańczak, wyprowadzając gości na prowadzenie. Po bramce dla GKS-u inicjatywa należała do gospodarzy, którzy spisywali się naprawdę solidnie. Niestety w 64. minucie katowiczanie zdobyli trzecią bramkę. Strzelcem był Rafał Pietrzak, który niestety znajdował się w wyraźnym spalonym.

To nie był jedyny poważny błąd sędziego, który nie będzie dobrze wspominany w Siedlcach. W kilku sytuacjach po ostrych wejściach gości często nie były gwizdane faule, kilkukrotnie też sędzia bez przyczyny przerywał grę, dyktując wolne dla GKS-u. Nie odgwizdał też kilku ewidentnych spalonych, po jednym z nich padła bramka… dla gości. Pan Opaliński prowadzący to spotkanie będzie miał się z czego tłumaczyć.

Długo oczekiwane zwycięstwo Termaliki

Swoje spotkanie wygrała zajmująca trzecie miejsce w tabeli drużyna z Niecieczy. Drużyna spod Tarnowa przyjęła u siebie Miedź Legnica. Po początkowej przewadze legniczan do głosu doszli gospodarze. W 24. minucie wynik spotkania otworzył Dawid Plizga. Cztery minuty później po zamieszaniu w polu karnym wynik podwyższył Mateusz Kupczak. Miedź utrudniła sobie zadanie w 49. minucie, gdy czerwoną kartkę otrzymał Adrian Cierpka. W doliczonym czasie gry legniczanie zdobyli honorową bramkę, a jej strzelcem był Radosław Bartoszewicz. Po tym zwycięstwie Termalica traci cztery punkty do lidera z Lubina i trzy do płockiej Wisły.

Dwa pozostałe niedzielne spotkania, a więc Chojniczanka – Arka i Stomil – Chrobry, zakończyły się bramkowymi remisami 1:1. Spotkanie w Chojnicach stało na wysokim poziomie. Zarówno goście, jak i gospodarze grali widowiskowo i ofensywnie, rezultat jest więc bardzo sprawiedliwy. W 25. minucie wynik spotkania otworzyła Arka, kiedy to Marcus da Silva wykończył świetną akcję Pawła Abbotta. Tuż przed przerwą wyrównał Rafał Grzelak. W 65. minucie obrońca Arki, Marcin Warcholak, obejrzał czerwoną kartkę, jednak mimo gry w osłabieniu goście utrzymali poziom. W Olsztynie rezultat był taki sam, należy jednak gratulować gospodarzom determinacji. Gdy w 42. minucie za brutalny faul z boiska wyleciał Roman Maczułenko, sytuacja była zła. Gdy tuż po przerwie bramkę dla głogowian zdobył Adam Samiec, sytuacja stała się bardzo trudna. W 88. minucie wyrównał jednak Wołodymyr Kowal. Goście zmarnowali szansę na ważne zwycięstwo, nie wykorzystali bowiem wiele sytuacji bramkowych. Chrobry zajmuje czternaste miejsce, ale jego przewaga nad zajmującą miejsce barażowe Bytovią to już zaledwie dwa punkty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze