USA − Polska: Setka Żewłakowa

Z Amerykanami zmierzymy się po raz siedemnasty. Do tej pory obie ekipy zwyciężały siedmiokrotnie, a trzy razy mecz kończył się remisem. Jednak bilans bramek przemawia zdecydowanie za „Biało-czerwonymi”, którzy łącznie zaaplikowali rywalom zza oceanu 36 bramek, tracąc 22. W Chicago mierzyliśmy się z „Jankesami” dwukrotnie i bilans spotkań również jest po naszej stronie, bo oprócz remisu 1:1 sześć lat temu udało się również zwyciężyć 1:0 za kadencji Kazimierza Górskiego. Ostatnie starcie przegraliśmy z kretesem, bo tak właśnie należy powiedzieć o porażce 0:3 na własnym stadionie. Jednak to Polacy wygrali najważniejszą potyczkę, jaka miała miejsce na mistrzostwach świata w Korei i Japonii. Wówczas pod wodzą Jerzego Engela pewnie pokonaliśmy ekipę USA 3:1. Z obecnej kadry tamto spotkanie pamięta Michał Żewłakow, dla którego sobotnie starcie będzie miało wymiar symboliczny. Trudno jednak zaprzeczyć tezie, że dobre wyniki Polaków w starciu z Amerykanami to już przeszłość, bo jeżeli pominiemy mecz na mistrzostwach świata, to okaże się, że ostatnie spotkanie wygraliśmy w 1988 roku, a później pięć przegraliśmy i dwa zremisowaliśmy. Przepaść, dzielącą obie ekipy, odzwierciedla również pozycja w rankingu FIFA. Polacy znajdują się obecnie na 66. miejscu, natomiast Stany Zjednoczone zajmują pozycję 18.

Amerykanie udział w mistrzostwach świata zakończyli w 1/8 finału, co z całą pewnością nie zaspokaja ich aspiracji. Po mundialu podopieczni Boba Bradleya grali jedynie z Brazylią, której ulegli 0:2, a trzy dni po meczu z Polską zmierzą się z drużyną narodową Kolumbii. Jednak w przeciwieństwie do ekipy Franciszka Smudy, „Jankesi” potrafili w ostatnich sześciu miesiącach pokonać Algierię, Australię i Turcję. „Biało-czerwoni” natomiast ostatnie zwycięstwo odnieśli w marcowym pojedynku z Bułgarią, a od tego czasu przegrywali z Hiszpanią, Kamerunem i Australią oraz remisowali z Finlandią, Serbią i Ukrainą. Trudno więc przed starciem z Amerykanami o optymizm.

Osiem lat temu w zwycięskim meczu z USA jedną z bramek strzelił Marcin Żewłakow, natomiast jego brat Michał spędził całe spotkanie na ławce rezerwowych. W sobotnim spotkaniu piłkarz tureckiego Ankaragucu będzie miał okazję zaliczyć setne spotkanie w barwach reprezentacji Polski. W ten sposób 34-letni obrońca będzie miał okazję doścignąć Grzegorza Latę i razem z królem strzelców mistrzostw świata w 1974 roku stać się rekordzistą pod względem występów w kadrze narodowej. Na drugim biegunie znaleźli się Grzegorz Sandomierski, Hubert Wołąkiewicz, Bartosz Salamon i Artur Jędrzejczyk, którzy mają okazję po raz pierwszy wystąpić w biało-czerwonych barwach. Warto też zauważyć, że po dłuższej przerwie do kadry wraca Grzegorz Bonin, który został nagrodzony powołaniem za znakomite występy w barwach Górnika Zabrze. Co ciekawe, w kadrze naszych rywali znalazł się reprezentant… Niemiec. Jermaine Jones zaliczył trzy występy w kadrze naszych zachodnich sąsiadów, jednak nie były to mecze o punkty i właśnie dlatego piłkarz może zagrać w kadrze Stanów Zjednoczonych. Mecz z Polską będzie okazją do debiutu dla piłkarza Schalke Gelsenkirchen. Szansę debiutu może otrzymać również piłkarz Aston Villi, Eric Lichaj, który posiada polskie korzenie. Rodzice 21-letniego obrońcy pochodzą z Nowego Targu i media już po cichu robiły przymiarki, żeby nakłonić Franciszka Smudę do powołania młodego piłkarza, jednak Amerykanie nas uprzedzili. Listę debiutantów uzupełnia Brek Shea, a z piłkarzy powołanych na mecz z Polską polskie korzenie ma także golkiper „Jankesów”, Brad Guzan.

W kadrze Polaków zabrakło kilku piłkarzy z powodu kontuzji, jednak Amerykanie również nie wystąpią w najsilniejszym składzie. W zespole Boba Bradleya nie pojawi się legenda futbolu w Stanach Zjednoczonych, Landon Donovan. Gwiazda reprezentacji USA swoją absencję tłumaczy spotkaniem amerykańskiej ligi MLS pomiędzy Los Angeles Galaxy i Philadelphią Union. Kibice duże nadzieje wiążą z powrotem do kadry Andrzeja Niedzielana, który imponuje skutecznością w lidze. Sam piłkarz przyznał, że jest zaskoczony powołaniem, lecz zrobi wszystko, żeby spełnić oczekiwania fanów.

− Po tak długiej przerwie nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś zagram w kadrze. Powołanie to dla mnie sygnał, że dobrze wykonuję swoją robotę i jako piłkarz pokazałem w lidze swoją wartość. Nie wiem, co kierowało selekcjonerem, że postanowił zabrać mnie do USA. Musiał mieć swoje powody. Fajnie, że trener Smuda mnie dostrzegł – mówi popularny „Wtorek”.

Czy Andrzej Niedzielan będzie równie skuteczny jak w lidze, czy Michał Żewłakow uczci swój jubileuszowy występ zwycięstwem i czy zobaczymy na boisku któregoś z czwórki debiutantów, przekonamy się już jutro o godzinie drugiej w nocy.

Więcej zdjęć na http://bialoczerwoni.com.pl

Polska USA