Szwedzi nie chcieli, Polacy nie mogli. Piast żegna się z LE


Sensacji nie było

21 lipca 2016 Szwedzi nie chcieli, Polacy nie mogli. Piast żegna się z LE
Grzegorz Rutkowski

Jeśli ktokolwiek w Polsce miał jakąś nadzieję na to, że wicemistrz naszego kraju w cudowny sposób odwróci trzybramkową przewagę Goeteborga i wyeliminuje Szwedów z rozgrywek Ligi Europy, będzie raczej zawiedziony. Cudu nie było, szału też nie, Piast Gliwice po nudnym meczu bezbramkowo zremisował na wyjeździe z IFK.


Udostępnij na Udostępnij na

Trener Jiri Necek już przed meczem dał wyraźny sygnał, że nie liczy na nic szczególnego. Skład wystawiony przez Czecha jasno sugerował, że tymczasowy szkoleniowiec gliwiczan chce przetestować przydatność do zespołu zawodników, którzy dotychczas pełnili funkcje rezerwowych. Uczciwie należy przyznać, że drugi garnitur zaprezentował się lepiej niż pierwszy.

Oczywiście główną przyczyną takiego, a nie innego stanu rzeczy była głównie komfortowa przewaga wicemistrza Szwecji z pierwszego meczu, przez którą Goeteborg bardziej skupiał się na tym, żeby nie zrobić sobie jakiejś krzywdy, aniżeli nacierał na bramkę strzeżoną przez Dobrivoja Rusova.

Zaskoczył Marcin Flis, który nieoczekiwanie może być konkurentem dla dotychczasowego hegemona na lewej obronie Piasta, czyli Patrika Mraza.

Co na plus? Zaskoczył chociażby Marcin Flis, który nieoczekiwanie może być konkurentem dla dotychczasowego hegemona na lewej obronie Piasta, czyli Patrika Mraza. Młody Polak, debiutujący w szeregach wicemistrza naszego kraju, dawał sobie radę w defensywie, co jakiś czas stwarzając duże zagrożenie pod bramką rywali. Były gracz GKS-u Bełchatów na pewno może być zadowolony ze swojej dyspozycji.

Nieźle, przynajmniej w pojedynczych zagraniach, wyglądał Michał Masłowski. Wypożyczony z Legii Warszawa rozgrywający pokazał, że wcale nie stracił zmysłu do gry kombinacyjnej i jeśli trener Necek będzie na niego stawiał, ten może odwdzięczyć się bardzo kreatywną grą.

Na minus Maciej Jankowski, co chyba wielkim zaskoczeniem nie jest. Były gracz Wisły i Ruchu Chorzów po raz enty udowadnia, że zupełnie zapomniał, jak się gra w piłkę. Nie powalał też Martin Bukata. Słowak pół roku temu reklamowany był jako wielki talent, tak naprawdę nie wiadomo jednak, o jaką dziedzinę życia chodziło, na pewno nie o piłkę nożną. Jak w pewnym momencie meczu o grze obu zespołów powiedział komentujący spotkanie Andrzej Strejlau, „futbol na nie” to coś, co idealnie oddaje postawę Bukaty. Trzeci minus dla Urosa Koruna, który zupełnie zgubił formę z zeszłego sezonu. Słoweński obrońca wcześniej był synonimem solidności, teraz popełnia sporo prostych błędów.

Wiele do myślenia dali Neckowi piłkarze Piasta w ostatnim meczu Ligi Europy. Po tym, co wyprawiała spora część graczy w spotkaniu przeciwko Cracovii, z Goeteborgiem zmiennicy pokazali o wiele wyższe umiejętności i formę. Jak teraz sklecić solidną ligową drużynę? To już zmartwienie byłego asystenta Radoslava Latala.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze