Rewanż za finał MŚ 2002


8 lipca 2014 Rewanż za finał MŚ 2002

Choć łącznie zagrali na mistrzostwach świata aż w 206 meczach, to spotkali się tylko raz – 12 lat temu w finale mundialu rozgrywanego w Korei i Japonii. Ostatni wielki zespół Brazylii pokonał wtedy ostatnie niemieckie pokolenie grające „toporny” futbol. Dziś Niemcy chcą rewanżu i wprawić w rozpacz cały Kraj Kawy.


Udostępnij na Udostępnij na


Oba te mecze łączą tylko dwie osoby: Miroslav Klose i Luiz Felipe Scolari. On zna smak zwycięstwa nad Niemcami i ponownie ma ograć „Die Nationalelf”. Zadanie będzie miał jednak o wiele trudniejsze. Wtedy całą robotę załatwił Ronaldo, wspierany przez Rivaldo i Ronaldinho. Dziś za ofensywę będą odpowiedzialni Fred, Hulk i Willian. Jest różnica, prawda? A nie zapominajmy o tym, że wtedy po bokach obrony Canarinhos hasały takie asy jak Roberto Carlos i Cafu. Wiele zmieniło się też po drugiej stronie, choć tam akurat na lepsze. Nie ma już mało zwrotnego Metzeldera, są za to bezbłędni ostatnio Hummels i Boateng. Środek pola Schweinsteiger – Khedira też wygląda na papierze o wiele lepiej niż Jeremies – Schneider. Dwie rzeczy pozostają za to niezmienne: defensywę Brazylii straszyć będzie Klose, a oni sami najmocniej będą się zastanawiać, jak przechytrzyć człowieka między słupkami.

Pokonać niepokonanego

Takie zadanie stoi przed Brazylijczykami teraz. Takie samo stało też 12 lat temu. Wtedy właśnie doszło do pojedynku między najlepszym napastnikiem na świecie, Ronaldo, a najlepszym bramkarzem, Olivierem Kahnem. Kapitan reprezentacji dał się pokonać tylko raz, kiedy jeszcze w fazie grupowej do jego bramki trafił Robbie Keane. W finale pokonał się sam. Choć z trzech pierwszych pojedynków z Ronaldo wyszedł zwycięsko, to w drugiej połowie piłka wypadła mu z rąk po strzale Rivaldo i znalazła się pod nogami „Il Fenomeno”, który nie zwykł takich okazji marnować. Niemcy zagrali najlepszy mecz na turnieju, a ostatecznie przegrali przez tego, który w przeciągu całego mundialu był ich najpewniejszym punktem. Franz Beckenbauer po meczu półfinałowym mówił nawet, że wszystkich piłkarzy reprezentacji Niemiec, oprócz bramkarza, można wsadzić do worka i uderzyć w ten worek kijem, a ktokolwiek by oberwał, zasłużyłby sobie na to.

Równie mocno jak na Khana, Niemcy obecnie liczą na Neuera. To właśnie on swoimi odważnymi interwencjami na przedpolu ratował swoją drużynę przed kontratakami Algierii, a paradami przeciwko Francji udowodnił po raz kolejny, że jest bramkarzem z absolutnego światowego topu.

https://pbs.twimg.com/media/Br7rzSbCcAAI2ZF.jpg

Czy golkipera Bayernu może dopaść syndrom Kahna? Czy przekonany o swojej wielkości, nie straci na chwilę koncentracji? Wcale nie jest to niewykluczone. Ileż to już piłkarskich legend upadało w najmniej oczekiwanym momencie? A pamiętajmy, że Neuera już dwukrotnie pokonywali piłkarze Ghany. Poza tym, przecież to nie jest robot. Któreś z jego wyjść przed polem karnym musi zakończyć się niepowodzeniem… prawda? Oglądając na co dzień grę Neuera w lidze niemieckiej, typowałbym raczej pomyłkę przy wyjściu do dośrodkowania. Te zdarzają mu się stosunkowo często, a przy takich piłkarzach jak David Luiz, Dante, Fred czy Hulk nietrudno będzie zagrozić jego bramce przy stałym fragmencie gry.

Atakiem wygrywa się bitwy, defensywą wygrywa wojny

Pisząc ten tekst, zastanawiałem się, kto może zostać bohaterem dzisiejszego półfinału. Müller? Hulk? A może Fred lub Klose? Te poszukiwania bardzo szybko zakończył niemiecki „Bild”. Wielki zegar odliczający czas do rozpoczęcia spotkania. A po obu stronach dwaj obrońcy: Mats Hummels i David Luiz. Obaj strzelili gola w ćwierćfinale. Choć pewnie wyglądałoby to inaczej, gdyby nie nieobecność Thiago Silvy. Brazylijczycy będą musieli sobie poradzić bez kapitana, ale przede wszystkim mózgu i dowódcy całej formacji obronnej. Biorąc pod uwagę, jak mocno skonsolidowani są Niemcy po przesunięciu Boatenga do środka i jak niewiele atutów ataku zostało Canarinhos po wypadnięciu Neymara, ta absencja może okazać się kluczowa.

12 lat temu wielka Brazylia, choć wygrała, nie do końca spełniła oczekiwania. To Niemcy długimi fragmentami byli stroną przeważającą, choć przewidywania były zgoła odmienne. Dziś sytuacja zupełnie się odwróciła. Po podopiecznych Scolariego, pozbawionych swojej największej gwiazdy, wszyscy spodziewają się defensywy i wyczekiwania na zadanie jednego, decydującego ciosu. Tym razem to Niemcy mają udowodnić swoją siłę i zakończyć zwycięską ścieżkę Canarinhos. A może historia się powtórzy i tym razem słabsi tego dnia faworyci ostatecznie wygrają? Ale kto tak właściwie jest faworytem? Brazylijczyków to nie interesuje. Tutaj wynik ma się zgadzać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze