Łukasz Trałka wypada z gry, a Lech nie ma zastępcy


22 września 2015 Łukasz Trałka wypada z gry, a Lech nie ma zastępcy

Według różnych doniesień Łukasz Trałka nie będzie mógł grać dla „Kolejorza” od czterech do ośmiu tygodni wskutek kontuzji odniesionej w pucharowym spotkaniu z Belenenses. Kapitan zespołu to jedyny z podopiecznych Macieja Skorży, do których nie można się przyczepić o ligową dyspozycję. Niestety dla Lecha – jedyny, którego nie da się zastąpić.


Udostępnij na Udostępnij na

O tym, że kapitan „Kolejorza” jest liderem drużyny zarówno na boisku, jak i poza nim, powiedziano już wiele. Maciej Henszel z Przeglądu Sportowego pisał, że „decyzja o przekazaniu opasce Trałki mogła być kluczowa dla wywalczenia przez Lecha mistrzostwa”. Były zawodnik Polonii Warszawa, w której zasłynął raczej z „trałkowania” niż ze względu na piłkarskie atrybuty, latem minionego roku odżył. Ba, przeżył piłkarską metamorfozę. Nieustępliwy, nieodkładający nogi, walczący zawsze do końca, niezwykle spokojny i charyzmatyczny.

Dzisiaj, w momencie, w którym Lech najbardziej będzie potrzebował swojego walczaka w środku pola, Łukasza niestety zabraknie. A jego brak będzie odczuwalny tym bardziej, że mistrz Polski de facto nie ma dla niego żadnego godnego następcy. Mimo że stara się o takiego zawodnika nie od dziś.

Jakby złej formy zespołu było mało...
Maciej Skorża tuż przed meczem (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Rok temu do drużyny wrócił Szymon Drewniak, pół roku temu do zespołu na krótko dołączył Arnaud Djoum, a w letnim okienku transferowym sprowadzono Abdula Aziza Tetteha i Dariusza Dudkę. Każdy przygotowywany na ewentualną potrzebę zastąpienia Łukasza Trałki, żaden jeszcze niegotowy.

Dziś Maciej Skorża ma więc tak naprawdę trzy wyjścia. I żadne z nich nie wydaje się kompletnym rozwiązaniem.

1) To, które już próbuje, a więc wystawianie Dariusza Dudki jako naturalnego zastępcy kapitana. W teorii Dudka ma wszystko, by zastępować swojego lidera na boisku. Jest doświadczony, pół zawodowej kariery spędził na odbieraniu piłek i przekazywaniu ich rozgrywającym. Były Wiślak nie nadąża za akcjami, notuje fatalne straty piłek przez niecelne podania i daje się łatwo obiegać rywalom.

2) Istnieje także rozwiązanie z Karolem Linettym na „szóstce” i bardziej ofensywnym Jevticiem na „ósemce” oraz Kasperem Hamalainenem na nominalnej pozycji. Kiedyś już ustawienie to Maciej Skorża stosował, lecz porzucił przez zauważalne braki Jevticia w sztuce bronienia. Gdzie Karol nie zdąży w ferworze walki, tam Szwajcar, nawet jeśli zdąży, nie pomoże. Wątpliwe więc, by – w dodatku wracając po kontuzji – nagle wychowanek FC Basel był w stanie wypełnić lukę po Linettym przechodzącym na pozycję Trałki.

3) Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wystawienie do miejsca w wyjściowej jedenastce dla kapitana zespołu sprowadzanego jako rywala – Tetteha. Z tym że rewelacja greckiej piłki nie jest w stanie odnaleźć się w polskim mikroklimacie. Tetteh miewa przebłyski, ale pełnych 90 minut na wysokim poziomie jeszcze nie zagrał.

Jutrzejszy mecz Pucharu Polski to jednak idealna okazja, by Aziza jeszcze raz spróbować wdrożyć w polską piłkę i wadliwą maszynę o nazwie „Kolejorz”. Nieciekawie będzie wyglądała kolejna wpadka transferowa na pozycji defensywnego pomocnika w ciągu roku. Szczególnie za niemałe jak na poznańską drużynę pieniądze, wydane na ten ruch kadrowy.

Patrząc w ostatnim starciu Lecha z Jagiellonią na Jacka Góralskiego, aż dziw bierze, że oczom osławionego skautingu Lecha uszedł zawodnik znajdujący się tuż pod ich nosem. „Pirania” w niedzielę wyglądał na piłkarza z miejsca mogącego tchnąć życie w dający się łatwo ogrywać środek pola „Kolejorza”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze