Który z beniaminków Premier League ma szansę na najlepszy wynik na koniec sezonu?


Newcastle, Brighton czy Huddersfield?

19 stycznia 2018 Który z beniaminków Premier League ma szansę na najlepszy wynik na koniec sezonu?

Co roku w szeregi Premier League wstępują trzy zespoły promowane z rozgrywek Championship. Radzą sobie z różnym skutkiem. Jedne od razu po awansie spadają z powrotem do drugiej ligi. Inne dopada „syndrom drugiego sezonu” i po udanej jednej kampanii w następnej żegnają się z rozgrywkami. W tym sezonie w rolę beniaminków wcieliły się Newcastle, Brighton i Huddersfield.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak wspomniana trójka radzi sobie w Premier League? Kto ma największe szanse na utrzymanie? Spróbujmy odpowiedzieć na powyższe pytania.

Newcastle United – 15. miejsce (23 pkt; 6 Z, 5 R, 12 P) bilans bramek 21:31

Na samym szczycie Championship w zeszłym sezonie znalazły się właśnie „Sroki” Rafy Beniteza. Po spadnięciu z Premier League hiszpański menedżer zdecydował się zostać i pomóc w powrocie do ekstraklasy. Udało się już za pierwszym podejściem, Newcastle zajęło pierwsze miejsce, co zapewniło mu bezpośredni awans.

Wydawałoby się, że skoro wygrało rozgrywki i dostało za to najwięcej pieniędzy, to będzie mieć najłatwiej przy skompletowaniu drużyny zapewniającej utrzymanie. Tymczasem nie radzi sobie specjalnie lepiej od pozostałych beniaminków, mając zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową.

Przed startem sezonu 2017/2018 dokonano ciekawych wzmocnień. Sprowadziło na stałe Christiana Atsu z Chelsea, który pomógł wcześniej w awansie. Do tego kupiło Jacoba Murphy’ego, będącego gwiazdą w Championship i League One, a także Javiera Manquillo. Hiszpański obrońca wcześniej grał na wypożyczeniu w barwach lokalnego rywala – Sunderlandu. Innym Hiszpanem, który przybył do Newcastle, jest Mikel Merino. Oficjalnie wypożyczony z Borussii Dortmund, ale po sezonie ma dojść do definitywnego transferu.

Klub z St. James’s Park nieźle sobie radzi z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Z drugiej strony, nie wygrał z żadną drużyną, która jest przed nim w lidze. To właśnie może mieć kluczowe znaczenie dla „The Magpies” w walce o utrzymanie. Teraz będą częściej mierzyć się z tymi, którzy ich obecnie wyprzedzają, a z drużynami z dna tabeli zagrają jeszcze tylko pięć meczów.

Może Benitez powinien wzmocnić skład zimą? Mówi się, że chce pozyskać Kevina Trappa z PSG. Niemiecki bramkarz jest przyspawany do ławki francuskiego giganta, więc jego forma jest niewiadomą. Obecny numer jeden – Rob Elliot – wystąpił w 16 spotkaniach i tylko trzykrotnie zachowywał czyste konto, więc możliwe, że przydałoby się wprowadzić kogoś nowego między słupki. Z drugiej strony, powinno się jednak skupić na zdobywaniu bramek, bo nie ma w drużynie skutecznego napastnika. Najwięcej trafień zaliczył Joselu, ale to zaledwie cztery bramki, co nie napawa optymizmem. Trudno będzie zbierać punkty w pozostałych meczach, nie strzelając goli, więc Newcastle ma powody do obaw.

Brighton & Hove Albion  – 16. miejsce (23 pkt; 5 Z, 8 R, 10 P) bilans bramek 17:29

Menedżer Chris Hughton zapytany przed sezonem, jaki jest realny cel dla jego drużyny w Premier League, odpowiedział z uśmiechem: „17. miejsce po ostatniej kolejce”. Brighton zaczęło przygodę w najwyższej klasie rozgrywkowej od meczu z Manchesterem City, więc nie spodziewano się od razu fajerwerków. Jednak gdy po trzech kolejkach „Mewy” nie strzeliły nawet jednego gola, zaczęto się zastanawiać, czy ten „realny cel” nakreślony przez trenera jest rzeczywiście do osiągnięcia. Na szczęście dla nich, szybko się przebudziły i zaczęły nie tylko strzelać, ale i zdobywać punkty. W pewnym momencie miały nawet passę pięciu kolejek bez porażki i to dzięki tej serii zajmują teraz bezpieczną 16. pozycję.

Stąd także jest niebezpiecznie blisko do czerwonej kreski, więc dobrze by było poszukać piłkarzy, którzy mogą dać jakość potrzebną do utrzymania. Najlepiej tanich i zaskakująco dobrych, jak Pascal Gross. Przedsezonowy nabytek Brighton kosztował zaledwie trzy miliony euro, a miał udział w ponad połowie bramek dla swojego klubu w Premier League (cztery gole, pięć asyst). Niemiec był jednym z tańszych transferów, a mimo to spisuje się dużo lepiej niż drogie zakupy – Izqueierdo i Propper (kolejno 15 i 13 mln euro). Oprócz magika z Ingolstadt przed sezonem Hughton sprowadził Mathew Ryana z Valencii i zadbał tym samym o obsadzenie pozycji golkipera. Australijczyk zachował bowiem ośmiokrotnie czyste konto, co na tym etapie rozgrywek jest niezłym wynikiem – najlepszym w dolnej połowie tabeli.

Bolączką tego zespołu także jest zdobywanie bramek, mniej trafień mają na koncie tylko ekipy Swansea i West Bromu. Bez typowego egzekutora może być trudno się utrzymać. Tym bardziej patrząc na terminarz Brighton. Od początku marca do końca sezonu będzie mierzyć się z zespołami, których nie udało mu się pokonać w pierwszej części sezonu. To będzie decydujący, a zarazem najtrudniejszy okres dla klubu z południa Anglii.

Huddersfield Town – 14. miejsce (24 pkt; 6 Z, 6 R, 11 P) bilans bramek 19:39

 „The Terriers” awansowali do Premier League podwójnym rzutem na taśmę. O promocję do wyższej klasy rozgrywkowej musieli bić się w barażach. W półfinale wyeliminowali Sheffield Wednesday w rzutach karnych, żeby w finale zmierzyć się z Reading. Tam także decydował konkurs „jedenastek” i także Huddersfield wyszło z niego zwycięsko. Dla ekspertów beniaminek był oczywistym kandydatem do spadku, który nie dość, że nie potrafił udowodnić w Championship swojej wyższości nad resztą stawki, to jeszcze w play-offach wygrał głównie dzięki szczęściu. Ponadto nie miał w składzie żadnych znanych graczy, ledwie czterech doświadczyło gry w Premier League. To wszystko prowadzone przez niemieckiego trenera, dla którego Huddersfield jest pierwszym poważnym klubem. Wcześniej Wagner opiekował się rezerwami Borussii i młodzieżówką Hoffenheim.

Na przekór wszystkim i ku uciesze swoich kibiców spisuje się jak do tej pory najlepiej z beniaminków. Trafione transfery przed rozpoczęciem kampanii i udany początek sezonu dały nadzieję na sukces. Fakt jest taki, że Huddersfield jeszcze ani razu nie znalazło się w strefie spadkowej – w przeciwieństwie do Newcastle i Brighton – i piłkarze zamierzają dopilnować, by tak już pozostało. Również w odróżnieniu od pozostałych beniaminków, jako jedyne było w stanie zaskoczyć drużynę z topu, wygrywając z Manchesterem United. Można w takim razie uznać go za najbardziej nieprzewidywalną drużynę, która awansowała do Premiership.

W Huddersfield nie strzelają zbyt wielu bramek, ale odpowiadają za to trzy osoby. Mooy, Mounie i Depoitre zdobyli łącznie 13 z 18 goli dla klubu. Z jednej strony to dobrze, bo gdy któryś z tej trójki zawiedzie, to zawsze pozostaje dwóch, którzy też są w stanie trafić do siatki. Z drugiej – przydałoby się, by tacy zawodnicy jak Tom Ince, Kachunga czy ci odpowiadający głównie za bronienie dorzucili co jakiś czas pojedyncze trafienia. Wszak nie można polegać przez cały sezon na trzech piłkarzach i liczyć, że strzelą wystarczająco dużo, żeby przetrwać w Premier League. Zaznaczyć trzeba, że Huddersfield ma jeden z najgorszych bilansów bramkowych w lidze. Tylko Swansea i Stoke są pod tym względem gorsze. David Wagner ma w takim razie trudniejsze zadanie, niż by się mogło wydawać. Mimo że jego podopieczni zajmują najwyższą lokatę z beniaminków to musi pracować nad tym, aby tak pozostało. Nikt już nie zlekceważy „The Terriers” tak, jak mogło to mieć miejsce w pierwszej części sezonu, więc ekipa ze środkowej Anglii musi się mieć na baczności.

Który beniaminek okaże się najlepszy?

Na tym etapie trudno odgadnąć, który z tych zespołów będzie najwyżej po 38 kolejkach. Najtrudniej rysuje się sytuacja Newcastle, które żeby przetrwać w lidze, musi zacząć wygrywać z tymi teoretycznie lepszymi od siebie, a to niełatwe zadanie. Brighton jest w nieco lepszej sytuacji, ale skoro jego menedżer nie wykazuje większych ambicji niż 17. lokata, to zawodnicy też zadowolą się samym uniknięciem spadku. Nie będą zawracać sobie głowy tym, żeby skończyć sezon na jak najlepszym miejscu. To czy Huddersfield zostanie w Premier League na następny rok, zależy w dużej mierze od tego, jak jego rywale podejdą do starć z nim. Może jeszcze nie raz nas zaskoczyć, więc wcale nie zdziwiłbym się, gdyby wykorzystało trudne kalendarze rywali i zakończyło ten sezon najlepiej z beniaminków, jednocześnie z dala od strefy spadkowej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze