Czwartkowego wieczoru na White Hart Lane mieliśmy obejrzeć spotkanie z gatunku „must see”, przynajmniej biorąc pod uwagę fakt, że jest to dopiero faza grupowa Ligi Europy. Niestety skończyło się jednak tylko na hucznych zapowiedziach i czwarta drużyna Ligue One, AS Monaco, która miała jeszcze realne szanse na zajęcie drugiego miejsca w tabeli, dostała tęgie lanie.
Tottenham przystępował do tego meczu będąc pewnym awansu, o czym doskonale świadczył ich wyjściowy skład. W porównaniu z sobotnim spotkaniem z WBA Mauricio Pochettino dokonał aż siedmiu zmian w podstawowej jedenastce. Wreszcie chwilę na wytchnienie dostał Harry Kane, który dotychczas zagrał we wszystkich 21 meczach Spurs w tym sezonie, a trzeba pamiętać, że w wakacje grał również w Mistrzostwach Europy U21 w Czechach.
#THFC team: Lloris (c), Trippier, Alderweireld, Wimmer, Davies; Carroll, Dier; Clinton, Onomah, Lamela; Son #COYS pic.twitter.com/D9yCT2w28x
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) December 10, 2015
Gospodarzom by zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie i tym samym rozstawienie w 1/16 Ligi Europy niezbędny był co najmniej remis, natomiast Monaco aby awansować potrzebowało zwycięstwa, poza tym musiało też liczyć na to, że Anderlecht straci punkty, grając u siebie z Qarabagem.
Zupełnie nie widać było tego na boisku. To „Koguty” lepiej weszły w mecz i wcale nie było po nich widać, że nie potraktowali tego spotkania do końca poważnie. Pomimo rotacji piłkarze „Spurs” świetnie rozumieli się na boisku i oprócz efektywnego przeszkadzania „Czerwono-Białym” zaprezentowali dodatkowo do bólu skuteczną grę, co nie było trudne, bo goście mieli duże kłopoty z… koncentracją.
Przy wyniku 2:0 dla Tottenhamu nadzieje monakijskiej drużyny mogły wiązać się tylko z korzystnym rezultatem w Brukseli. Otwierającą bramkę dającą prowadzenie Azerom dał dobrze nam znany Dani Quintana. Jednak zawodnicy z księstwa Monaco nie wykazywali się determinacją przy gonieniu wyniku. Pierwszy wyższy pressing, jaki założyli angielskiej drużynie miał miejsce w 43. minucie przy stanie 3:0, a ich wizyty na połowie przeciwnika kończyły się niemrawymi i pozbawionymi wiary w sukces epizodami.
Miłym akcentem jest wejście na boisko szesnastoletniego zawodnika AS Monaco, Kyliana Mbappe. Dostał on od Leonardo Jardima nieco ponad trzydzieści minut na pokazanie się, w trakcie nich zdążył asystować przy honorowej bramce zdobytej przez El Shaarawyego. Innym młodym zawodnikiem, na którego warto zwrócić uwagę był urodzony w 1997 roku Joshua Onomah. Skrzydłowy Tottenhamu może i nie wykonał założeń taktycznych Pochettino, ale dał nacieszyć oko swoimi licznymi rajdami, w których było od groma fantazji. Głupio byłoby też nie poświęcić paru słów głównemu architektowi zwycięstwa, czyli Erikowi Lameli. Argentyńczyk był wiodącą postacią w Tottenhamie, ale co się dziwić, skoro udało mu się skompletować hat-tricka.
http://www.dailymotion.com/video/x3ho0cu_3-1-stephan-el-shaarawy-goal-uefa-europa-league-group-j-10-12-2015-tottenham-3-1-as-monaco_sport
Tottenham wygrywa grupę J i tym samym w następnej rundzie nie trafi na spadkowiczów z Ligi Mistrzów, a w dużej mierze są to rywale srodzy, bo przypomnijmy, że trzecie miejsce w swoich grupach zajęły takie tuzy jak Manchester United, Porto, czy też zwycięzca dwóch poprzednich edycji Ligi Europy — Sevilla. Może to odległa przyszłość, ale „Koguty” muszą mieć w głowie, że podniesienie trofeum w maju na St. Jacob Park w Bazylei może być łatwiejszym sposobem na awansowanie do Ligi Mistrzów, niż ukończenie sezonu w pierwszej czwórce BPL.
Tymczasem Monaco odpada i tym samym może już skupić się na lidze i Pucharze Francji. Trudno o lepszy wynik w Europie, gdy wygrywa się w sześciu grupowych meczach tylko raz, u siebie z Qarabagem Agdam.