FJW: Święta Wojna


Piłkarski kalendarz corocznie obfituje w wiele wyjątkowych wydarzeń. W każdym sezonie możemy obserwować derby Mediolanu, Manchesteru czy Gran Derbi między Realem a Barceloną. Wszystkie te spotkania i wiele innych niewymienionych tutaj przeze mnie to prawdziwa futbolowa uczta. Ale czy w piłce chodzi jedynie o piękne gole, finezyjne zagrania, perfekcyjnie dopracowaną taktykę?


Udostępnij na Udostępnij na

Bill Shankly powiedział: – Niektórzy ludzie uważają, że piłka nożna jest sprawą życia lub śmierci. Jestem bardzo rozczarowany takim podejściem. Mogę zapewnić, iż jest o wiele, wiele ważniejsza. Te słowa idealnie oddają znaczenie i sens futbolu. Szczere emocje, prawdziwą walkę, bitwę o coś więcej niż tylko ligowe punkty czy pieniądze kibice mogą zobaczyć już na naprawdę niewielu stadionach. Bez zwątpienia to wszystko można podziwiać podczas Old Firm Derby, najbardziej wyjątkowych spotkań derbowych na Starym Kontynencie.

Niestety, derby Glasgow w 2012 roku przeszły (mam nadzieję, że na krótko) do historii. „Rangersi” na skutek gigantycznych problemów finansowych zostali zdegradowani do czwartej ligi. Czeka ich teraz długa droga, by wrócić z powrotem na szczyt. To, iż będzie to pierwszy sezon bez Old Firm Derby, napawa smutkiem wielu sympatyków futbolu, żal z tego powodu wyraził między innymi trener „The Bhoys” Neil Lennon.

Jednak by zrozumieć, dlaczego derby deszczowego Glasgow, niczym niewyróżniającego się na tle innych miast, są tak wyjątkowe, warto się cofnąć do początków futbolu na Wyspach Brytyjskich. Wszystko zaczęło się 28 maja 1888 roku na stadionie Celtic Park. To właśnie wtedy rozegrano pierwsze derby Glasgow. W tym historycznym meczu lepsi okazali się „Celtowie”, pokonując rywala zza miedzy 5:2. Po spotkaniu wybuchła bójka, w której uczestniczyło około dwóch tysięcy osób. Jak widać, już pierwszy mecz obu ekip z Glasgow wywołał wielkie emocje, a to dopiero początek pięknej i momentami przerażającej opowieści. Aby zrozumieć tę wzajemną wrogość, trzeba się bliżej przyjrzeć historii XIX-wieczniej Wielkiej Brytanii i poznać jej religijno-polityczne realia.

W XIX stuleciu liczba mieszkańców Glasgow zwiększyła się dziesięciokrotnie. Miasto prężnie się rozwijało, postępowała rewolucja przemysłowa. Wielu ludzi bogaciło się, ale masy popadały w nędzę. Powstały jedne z najgorszych slumsów w Europie. Na procesy przemian społecznych i gospodarczych nałożyły się również zmiany demograficzne. W tym czasie Szkocja przyjęła ogromną falę imigrantów z Irlandii, którzy – co bardzo ważne – od miejscowych różnili się jedną podstawową cechą, czyli wyznawaną religią. Przybysze z Zielonej Wyspy w większości byli katolikami. Imigrantów było tak dużo, iż w pewnym momencie stanowili oni 1/3 mieszkańców Glasgow.

Irlandczycy w swej nowej ojczyźnie nie zajmowali się tylko pracą w stoczniach. W 1887 roku, dokładnie 6 listopada, w sali Kościoła Świętej Marii przy ulicy East Rose założony został Glasgow Celtic Football Club, który – co ciekawe – w swym statucie miał wpisany obowiązek walki z biedą na ulicach East Endu. Dużo dłużej, bo od 1872 roku istniał już drugi wielki klub z Glasgow, czyli Rangers. Był to zespół miejscowych zwolenników monarchii i na ogół protestantów. Fani „The Gers” do dziś szczycą się tym, że to ich ekipa jest tą starszą.

Obie drużyny od początku zmonopolizowały rozgrywki w Szkocji, rozdzielając między siebie wszystkie trofea. Rywalizacja o prymat w Glasgow nie była jedynie zmaganiami na boiskach. Kibice obu ekip często walczyli ze sobą  na ulicach. Do jednych z pierwszych starć chuliganów doszło właśnie w Glasgow. Różnice narodowościowe, polityczne, religijne były i są prawdziwym powodem waśni. Klub traktuje się tam jako część własnej tożsamości, przywiązanie do określonych barw mówi o tym, kim jest dany człowiek. Za pojawienie się w nieodpowiedniej dzielnicy w niewłaściwej koszulce grozi śmierć.

O tym, jak ważnym wydarzeniem były Old Firm Derby, niech przekonają każdego liczby. Podczas spotkania derbowego w 1938 roku na Celtic Park było 92 tysięcy ludzi, a rok później na Ibrox przyszło 118 567 kibiców. Jednak rekord padł na Hampden Park, finał Pucharu Szkocji między Celtikiem a „Rangersami” obejrzało 132 870. Dotychczas rozegrano 400 spotkań derbowych, z których „Rangersi” wygrali 159, Celtic zwyciężył natomiast 144 razy, a w 96 przypadkach był remis. Nie wiem, ile klubów na świecie może się poszczycić tak długą (trwającą 124 lata) i wyrównaną rywalizacją.

Glasgow należy do zwycięzcy derbów. W tym meczu nikt się nie oszczędza. Kto chce zobaczyć prawdziwie ostrą grę, powinien popatrzeć na bitwę o Glasgow. Zadziwiające jest to iż, rzeczywistość piłkarska tak diametralnie się zmieniła, a Old Firm Derby wciąż mają ten sam charakter. Futbol strasznie się skomercjalizował, piłkarze są najemnikami, grają tam, gdzie im lepiej zapłacą, jedyną wartością stał się pieniądz. Zarówno w Glasgow Rangers, jak i Celticu występują obecnie zawodnicy wielu kultur i nacji. Jednak niezależnie od tego, skąd pochodzą, gra w derbach absolutnie ich zmienia, każdy zawodnik zostawia serce na boisku, a często także dużo krwi. Henrik Larsson, jeden z najlepszych piłkarzy w historii Celticu, powiedział, iż wszystko, czego doświadczył w swej piłkarskiej karierze – a doświadczył naprawdę sporo – nie może się równać z Old Firm Derby.

Podziały religijne tak mocno wpływają na funkcjonowanie obu klubów, iż w 1989 roku, kiedy „The Gers” zatrudnili byłego gracza Celticu Mo Johnsona, który w dodatku był katolikiem, kibice uznali to za zdradę ideałów i długo protestowali przeciw temu transferowi. Co ciekawe, Johnson w tym samym sezonie zapewnił Rangers wygraną w Old Firm Derby, strzelając zwycięskiego gola.

O tym, że rywalizacja w Glasgow to naprawdę sprawa życia i śmierci, świat mógł się przekonać w 2011 roku. Tajemnicze paczki otrzymali wówczas menedżer Celticu Neil Lennon, polityk Partii Pracy Trish Godman i prawnik Paul McBride, który reprezentował szkoleniowca „The Hoops” w kilku sprawach. Cała trójka w większym lub w mniejszym stopniu związana jest z Celtikiem. Okazało się, iż paczki zawierały ładunki wybuchowe, których siła mogła nawet zabić. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych, policja zajęła się tymi materiałami. Oczywiste jest to, kto stał za wysłaniem tych paczek. W tym samym roku doszło jeszcze do innego incydentu. Były już piłkarz Celticu Niall McGinn otrzymał list z nabojami do pistoletu.

Te przykłady dobrze pokazują, jak silna presja jest wywierana na piłkarzy, trenerów i działaczy obu klubów, jak silne negatywne emocje udzielają się fanatykom. Wielokrotnie po Old Firm Derby miasto było demolowane, zdarzały się nawet ofiary śmiertelne.

Kilku polskich piłkarzy również miało zaszczyt występować w derbach Szkocji. Nie jest chyba zaskoczeniem, iż wszyscy zawodnicy z naszego kraju reprezentowali barwy Celticu. W latach 90. dla „The Bhoys” grali Dariusz Dziekanowski oraz Dariusz Wdowczyk. W 2005 roku na Celtic Park zostali sprowadzeni Artur Boruc, który rozegrał tam pięć sezonów, oraz Maciej Żurawski, który grał w Szkocji dwa lata krócej. Od roku 2009 zawodnikiem Celticu jest Łukasz Załuska, jednak ma on ogromne trudności z przebiciem się do pierwszego składu i większość czasu spędza na ławce. Krótki epizod w Glasgow zaliczył również Paweł Brożek.

Najmocniej w pamięci kibiców „The Bhoys” zapisał się z pewnością Boruc, który naprawdę miał okres, gdy bronił fenomenalnie i był wyróżniającą się postacią drużyny. Dobra gra nie była jedynym czynnikiem stanowiącym o wyjątkowości Boruca. Były bramkarz reprezentacji Polski słynął również z licznych prowokacji pod adresem fanów „The Gers”, podczas Old Firm Derby wykonał w ich kierunku znak krzyża, a innym razem paradował w koszulce z Janem Pawłem II.

Zarówno Rangers, jak i Celtic to wielkie kluby – to nie ulega wątpliwości. Zespół z Ibrox 54 razy wygrał ligę szkocką, 33 Puchar Szkocji, 27 Puchar Ligi Szkockiej i raz Puchar Zdobywców Pucharów w 1972 roku. „The Celts” ligę wygrali 43-krotnie, puchar kraju 35 razy, a puchar ligi 14 razy. Raz byli najlepsi na Starym Kontynencie, zwyciężając w Pucharze Europy w 1967 roku. Te tytuły mówią same za siebie, od liczby trofeów zdobytych przez oba zespoły może się zakręcić w głowie. Niektórzy narzekają, iż ekipy te zabiły ligę szkocką, że nie ma w niej rywalizacji i jest strasznie przewidywalna. Jednak to stanowi o wyjątkowości tych rozgrywek, nie ma na świecie drugich takich spotkań derbowych. Wielokrotnie podnoszono głosy, iż należy przenieść oba kluby z Glasgow do angielskiej Premier League, gdyż poziomem sportowym zbytnio przewyższają pozostałe szkockie drużyny. Z pewnością finansowo zarówno Celtic, jak i „Rangersi” zyskaliby dużo, ale czy tylko o pieniądze w życiu chodzi, czy skomercjalizowane derby zachowałyby swój charakter? Obawiam się, że niestety nie.

Ta dyskusja po zdegradowaniu Rangers do czwartej ligi przynajmniej tymczasowo nie ma sensu. Myślę, że teraz kibice w całej Szkocji – i nie tylko tam, ponieważ futbol jest dobrem uniwersalnym – marzą o jak najszybszym powrocie „The Gers” do elity, bo derbów Glasgow nic nie zastąpi, ponieważ to naprawdę wyjątkowe wydarzenie w światowym, pełnym sztuczności, futbolu. Degradację Rangers można potraktować jako chwilowe przymusowe zawieszenie broni przed kolejną odsłoną Świętej Wojny.

Komentarze
~Historyk (gość) - 12 lat temu

A pro po Polaków w Glasgow. W Rangersach grał
Dariusz Adamczuk w latach 1999 - 2002, czego autor
artykułu nie uwzględnił.

Odpowiedz
~??? (gość) - 12 lat temu

Nawet obecnie jest w Glasgow Rangers jest jeden
Polak. Tylko nie pamiętam jak się nazywa. Wiktorski
? Pamiętam że przeszedł tam z Zawiszy

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze