FIFA 17, doskonały tytuł z banalnym trybem fabularnym


Oceniamy nową odsłonę gry i tryb przygodę Aleksa Huntera

15 października 2016 FIFA 17, doskonały tytuł z banalnym trybem fabularnym

Tydzień spędzony przed konsolą. Sporo godzin z życia wyjętych, masa kłótni z rodziną i bliskimi. Czasem trzeba sporo poświęcić w obliczu premier gier, na które większość czeka z utęsknieniem, by w zaciszu pokoju oddać się wirtualnej rzeczywistości. I chociaż nie zaklasyfikowalibyśmy nas do grona nałogowych maniaków cyfrowych rozgrywek, przyznajemy - daliśmy się wkręcić tej jesieni w ten cały, jakby to dziś młodzież powiedziała "hype". Jak zwykle nie czekamy z wielkim utęsknieniem na nową odsłonę serii FIFA, tak teraz pragnęliśmy zerknąć z zainteresowaniem na tzw. "siedemnastkę". Zwłaszcza, że EA Sports już od kilku tygodni nakręcało graczy nowym silnikiem Frostbite, jeszcze lepszą sztuczną inteligencją i przede wszystkim trybem fabularnym. W pierwszej kolejności, po rozegraniu dwóch, trzech wstępnych, szybkich meczyków, przystąpiliśmy do przygody z Aleksem Hunterem w roli głównej. Jakie są nasze odczucia?


Udostępnij na Udostępnij na

Tryb fabularny – wielki hit, czy kit?

Niestety, po kilkudziesięciu godzinach gry wobec historii o młodym piłkarzu odczuwamy spory niedosyt. Dotyczy on kwestii na wielu płaszczyznach. Ale po kolei.

Po pierwsze, nie kupujemy do końca rozwiązań, które EA Sports udostępniło nam na samym początku. O ile jeszcze potrafimy zrozumieć zawężenie rozgrywki do samej ligi angielskiej (przynajmniej na wstępnym etapie), o tyle już możliwość swobodnego wyboru klubu wzbudza w nas spore rozczarowanie. To oczywiście chwytliwy zabieg, w końcu dla pewnej części targetu rozpoczęcie kampanii w niszowym zespole byłoby nudne.

Niemniej my tego raczej nie kupujemy. Scenarzyści uzasadnili ten chwyt tzw. poszukiwaniem przez managera w letnim okienku młodych, utalentowanych zawodników. Tylko powiedzmy sobie szczerze, ilu sterników z Premier League faktycznie w trakcie letniego okienka szuka juniorów do podstawowego składu? Jaramy się np. zakupem przez Leicester Bartosza Kapustki, jednak ten póki co musi czekać na swoją szansę w rezerwach.

A skoro już mowa o rezerwach, naszą przygodę rozpoczynamy od ławki rezerwowych pierwszego zespołu, kompletnie omijając zaplecze. Jedziemy m.in. na wielkie tournee, w trakcie którego niejednokrotnie otrzymujemy szansę. Okej, jest to w pewnym stopniu realistyczne. Trudno nam jednak uwierzyć, że dwa, trzy niezłe spotkania na obozie przygotowawczym zagwarantują nam już ocieranie się o pierwszą jedenastkę takiej drużyny jak Manchester City czy Liverpool.

Ostatecznie niezłym zabiegiem, dzięki któremu twórcy chcą nam postawić jakąś poprzeczkę do pokonania, jest wypożyczenie Aleksa do jednego z klubów Championship. Mamy jednak wrażenie, że to wszystko mogłoby potoczyć się nieco inaczej. Pamiętamy chociażby „Gol” – już nawet tam ścieżka głównego bohatera przebiegała przez rezerwy klubu.

Kino dla nastolatków

Cała historia Aleksa Huntera to zresztą dość infantylny scenariusz nadający się na średniej jakości film dla nastolatków. Tzw. motyw od zera do bohatera, z tą różnicą, że Alex, wizualnie zresztą dość podobny do kombinacji Rashforda i Martiala, wcale nie ma jakiś wielkich problemów z przedarciem się do Premier League. Wystarczy tylko zaliczyć testy, a potem dwadzieścia klubów stoi przed nami otworem.

Mniej kolorowo wygląda już sytuacja rodzinna naszej młodej gwiazdy, tutaj otrzymujemy pełen serwis „filmowych” charakteryzacji. Kochająca mama gotowa poświęcić wszystko dla dobra syna? Jest. Wymagający i mało rodzinny ojciec? Obecny. Legenda w rodzinie i nestor Aleksa? Przed państwem słynny dziadek Hunter. Ktoś jeszcze? Tak, wielki przyjaciel Huntera, któremu później sodówka uderza do głowy. Sami więc widzicie, pełen serwis osób, które równie dobrze wkleilibyśmy do innej tego typu historii. Kalka banałów.

Przyzwoita rozgrywka, lecz mało urozmaicona

No dobrze, a jak prezentuje się rozgrywka? Jest przyzwoicie, chociaż trudno nie odnieść wrażenia, że nowy tryb to tak naprawdę lekkie wzbogacenie „kariery”, którą mogliśmy już poznać we wcześniejszych wersjach. Tak samo uczestniczymy w treningach, w trakcie których musimy ulepszać swoje konkretne umiejętności. Poza treningami czysto piłkarskim brakuje m.in. ćwiczeń do przygotowań np. fizycznych, ale to akurat możemy EA wybaczyć.

W meczu do wyboru możemy zagrać całym zespołem lub Aleksem. Postanowiliśmy wybrać opcję nr 2, zważywszy na fakt, że to jednak powinna być historia jednej osoby, a nie operowanie cały zespołem próbującym grać na naszego zawodnika. Przecież nie jest on Leo Messim czy Cristiano Ronaldo. Przed niemal każdym spotkaniem otrzymujemy pewnego rodzaju questy do wykonania jak np. zaliczenie asysty czy przeprowadzenie dwóch kluczowych akcji. To ciekawa sprawa, z pewnością urozmaicająca nasze wyzwanie. Dodatkowo każde zagranie Aleksa wpływa na końcową ocenę, która niejednokrotnie stanowi również kolejne wyzwanie. I wszystko byłoby naprawdę niezłym zabiegiem, gdyby nie kilka niedoróbek i braków.

Przede wszystkim mamy wrażenie, że gra wymaga od nas głównie bezpiecznego operowania futbolówką. Jakakolwiek nieudana próba zagrania bezpośredniej, ofensywnej piłki wpływa niekorzystnie na naszą ocenę. Swoje słowa krytyki mógłby w tym miejscu skierować również Remigiusz Jezierski, gdyż tzw. asysty drugiego stopnia czy po prostu otwierające kluczowe zagrania nie mają większego wpływu na naszą ocenę. Ta kształtuje się przede wszystkim na bazie strzałów, asyst i udanych odbiorów, czasem otrzymujemy informację o trzymaniu pozycji, lecz i tak są one dość rzadkie.

Trenerzy tylko w grafice

Tutaj wkraczamy w kolejny, ubogi aspekt rozgrywki. Przed premierą zapowiadano m.in. wprowadzenie trenerów z Premier League jak Mourinho czy Guardiola. Rzeczywiście, każdego z nich możemy spotkać w grze. Problem w tym, że ich „ingerencja” w tryb rozgrywki stoi na wyjątkowo niskim poziomie. Prócz samego graficznego wizerunku twórcy kompletnie nie postarali się nadać gwiazdom na ławkach jakichkolwiek cech osobowościowych.

Szkoda, gdyż tutaj materiał na zadania byłby niezwykle bogaty. Nie czujemy na swoich plecach zadań taktycznych Mourinho wymagającego od nas dyscypliny. Guardiola nie oczekuje od nas przede wszystkim wymiany krótkich piłek. Wybierając Liverpool, liczyliśmy z kolei na pewne wymagania typowe dla jego filozofii. Niestety obeszliśmy się smakiem.

Mamy wrażenie, że twórcy już na starcie zawęzili możliwość naszych questów. Najpierw otrzymaliśmy możliwość wyboru tylko kilku pozycji, oczywiście ofensywnych. Potem z kolei resztę ograniczono do podań i strzelanych goli. Paradoks polega na tym, że grając na prawym skrzydle, bez problemów mogliśmy przebiegać całą szerokość boiska i to bez reprymendy ze strony szkoleniowca.

Krótko mówiąc, tryb fabularny nie będzie raczej przełomową nowinką w historii serii FIFA. To raczej banalna, prosta historia skierowana głownie do młodszej części widowni, niewymagająca od nas dokonywania trudnych wyborów. Nawet same drogi, którymi możemy podążać w naszej rozmowie, niespecjalnie wpływają na całościowy kształt rozgrywki.

Ale spokojnie, tyle krytycznych uwag. Wypada przecież podkreślić, że…

… FIFA 17 to wciąż doskonały tytuł

Nie oznacza to, że cała gra jest wielkim rozczarowaniem. Wprost przeciwnie. FIFA 17 to prawdopodobnie jedna z najlepszych odsłon ostatnich lat, na którą składa się mnóstwo czynników.

Doskonały silnik

Przede wszystkim, nowy silnik Frostbite zdecydowanie wpłynął na bardziej realistyczne odwzorowanie piłkarzy. Są oni mocniej zbudowani, wyraźnie nabrali ciała, a przez to ich ruchy na boisku sprawiają wrażenie wiarygodnych. Starcia boiskowe i pojedynki nie sprawiają już uśmiechu politowania, lecz szacunek dla nieźle wykonanej przez twórców pracy. Jasne, w całej rozgrywce nie brakuje czasem pomniejszych błędów, jednak mamy poczucie, że gra się w to po prostu bardzo dobrze. A przecież właśnie o to w tym wszystkim naprawdę chodzi.

Gratka dla fanów akcji pozycyjnych

W tym roku twórcy zrobili ukłon w kierunku fanatyków bardziej taktycznego, a jednocześnie dokładnego przygotowania akcji ofensywnych poprzez atak pozycyjny. Gra jest nieco wolniejsza, gracz może teraz przemyśleć wariant stworzenia ewentualnego zagrożenia pod bramką rywala. Naszym zdaniem jest to zabieg na plus, gdyż pozwala nieco dłużej pobawić się w kreatywne rozgrywanie.

Niezłą robotę wykonano również w kreacji sztucznej inteligencji, która rzeczywiście lepiej reaguje na boiskowe wydarzenia, a także wielokrotnie potrafi wzbudzić nawet samego gracza do oklasków, tworząc niezwykle udane sytuacje podbramkowe. A to już z pewnością niecodzienne do tej pory osiągnięcie.

To nie Football Manager, ale i tak niezły tryb

Sympatycznie wygląda również tryb managera, w trakcie którego otrzymuje już na dzień dobry zadanie bieżące i długofalowe. Rozbudowaniu uległ również system finansów, a także szlifowania poszczególnych zawodników w ekipach. Kolejnym niezłym i ulepszonym trybem w rozgrywce jest również tzw. Ultimate, gwarantujący nam mnóstwo wyzwań oraz możliwość budowy składów, nawet z tych niechcianych już piłkarzy.

Słowem, pomijając tryb fabularny, który nie okazał się specjalnym strzałem, cała rozgrywka stoi na wysokim i przyjemnym poziomie. To świetna wiadomość przede wszystkim dla graczy. Tej jesieni otrzymali oni dwa wysokiej jakości produkty, bowiem zarówno twórcy FIFA, jak i Pro Evolution Soccer stanęli na wysokości zadania, serwując nam porządne tytuły. Ze swojej strony w skali dziesięciocyfrowej możemy przyznać produktowi EA Sports mocną dziewiątkę.

Nasza ocena: 9/10

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze