FA Cup: Faworyci (prawie) nie zawiedli


9 stycznia 2011 FA Cup: Faworyci (prawie) nie zawiedli

Niedziela z Pucharem Anglii była niezwykle interesująca. Głównie ze względu na mecz Manchesteru United z Liverpoolem, z którego zwycięsko wyszli podopieczni sir Aleksa Fergusona. Zawiódł za to ich lokalny rywal, City, który zremisował 2:2 z Leicesterem.


Udostępnij na Udostępnij na

Giggs zapewnił zwycięstwo United
Giggs zapewnił zwycięstwo United (fot. skysports.com)

Na Old Trafford miał miejsce prawdziwy klasyk – bo tak mówi się o spotkaniach Manchesteru United z Liverpoolem. „The Reds” tym razem zagrali pod batutą nowego szkoleniowca, Kenny’ego Dalglisha. Zaczęło się dość nietypowo, gdyż już w drugiej minucie sędzia Howard Webb podyktował rzut karny po faulu Aggera na Berbatowie. Ryan Giggs pewnie zamienił „jedenastkę” na bramkę. Gol na początku mógł nieco ustawić spotkanie, przyjezdni zostali zmuszeni do ataków. Od 32. minuty musieli oni jednak radzić sobie bez swojego kapitana, Stevena Gerrarda, który brutalnie sfaulował Carricka. Został za to odesłany do szatni. Dość dobrą postawą wykazał się w spotkaniu Pepe Reina. Kto wie, jak zakończyłoby się spotkanie, gdyby nie on. Z pojedynku zwycięsko wyszedł więc Manchester United. Teraz czeka na niego nieco mniej wyrafinowany rywal, mianowicie Southampton.

Hart nie popisał się przy bramce Kinga
Hart nie popisał się przy bramce Kinga (fot. skysports.com)

Pozostając w temacie Manchesteru, warto zwrócić uwagę na mecz „The Citizens” z Leicesterem. „The Foxes” prowadził Sven-Goran Eriksson, niegdyś menadżer City. Jego podopieczni rozegrali całkiem dobre spotkanie. Już w pierwszej minucie objęli oni prowadzenie z pierwszoligowym potentatem. Bamba umieścił piłkę w siatce Harta. Wynik nieprzeciętnym strzałem wyrównał później Milner, a zaraz przed końcem pierwszej połowy kibiców z Eastlands ucieszył Carlos Tevez. Sielankowy nastrój minął jednak w 64. minucie, gdyż bramkę zdobył King. Fakt ten nie byłby dla nich być może tak trudny do zniesienia, gdyby nie to, że Hart zaliczył poważną wpadkę. Nie obronił strzału lecącego wprost w niego. Podkładem dla tego spotkania była też akcja kibiców Manchesteru City, która miała upamiętnić Neila Younga. W 1969 roku zdobył on zwycięską bramkę w finale FA Cup w meczu właśnie z Leicesterem. „The Citizens” grali wtedy w czerwono-czarnych trykotach i podczas starcia z 9 stycznia większość z kibiców była ubrana w szaliki w tych właśnie kolorach.

Defoe zdobył dwie bramki
Defoe zdobył dwie bramki (fot. Skysports.com)

3:0 zakończyło się spotkanie Tottenhamu z Charltonem. Mecz emocjonował jednak głównie w drugiej połowie. Wynik spotkania otworzył wtedy Andros Townsend, debiutant w składzie Hotspurs. 58. oraz 60. minuta należała z kolei do Jermaine’a Defoe. Zdobył w nich bramki, które ostatecznie przypieczętowały triumf podopiecznych Redknappa. Zawodnicy sprawującego tymczasową pieczę nad zespołem Peacocka stwarzali sobie od czasu do czasu sytuacje, lecz to gospodarze zdecydowanie byli lepsi.

Chelsea zdeklasowała Ipswich
Chelsea zdeklasowała Ipswich (fot. skysports.com)

Do pogromu doszło na Stamford Bridge. Ostatnio sporo się mówiło o kryzysie formy Chelsea. Rzeczywiście, podopiecznym Ancelottiego nie idzie najlepiej w lidze. Być może w meczu z Ipswich doszło do przełamania się w ofensywie, wynik brzmi bowiem 7:0 dla gospodarzy. W ekipie z Portman Road ostatnio doszło do zmiany menadżera, zwolniony został Roy Keane. Może się więc wydawać, że to poniekąd przez to mecz skończył się tak, jak skończył. W formie strzeleckiej byli Kalou oraz Anelka (po bramce), a także Sturridge i Lampard (obaj po dwie bramki). Samobója zdobył Edwards, zawodnik gości. Tymczasem Chelsea poznała już swojego następnego rywala. Okazało się, że nie należy on do łatwych. W czwartej rundzie FA Cup mistrzowie Anglii zmierzą się na Goodison Park z Evertonem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze