Na kilka godzin przed meczem Niemców ze Słowakami tematem numer 1 w mediach za naszą zachodnią granicą wcale nie były problemy zdrowotne Hummelsa, Schweinsteigera czy rotacje, które planował dokonać Joachim Löw. Wszystko znalazło się w cieniu bardzo niesmacznej wypowiedzi jednego z prawicowych polityków (Alexandra Gaulanda), który wywołał ogromną burzę, a także pokazał, że siła drzemie w… Twitterze!
Kto w niedzielę zajrzał do niemieckich mediów, mógł zobaczyć taki oto cytat 75-letniego polityka: Ludzie lubią Boatenga jako piłkarza, ale nie chcieliby mieć go za sąsiada. Zdanie bardzo ostre, które ukazuje obrońcę Bayernu jako recydywistę, a nie człowieka, który wśród nomen omen sąsiadów cieszy się dobrą opinią i na co dzień za bardzo nie rzuca się w oczy w dzielnicy, w której mieszka.
Często słyszymy, że sport od polityki trzeba oddzielić i że są to dwie zupełnie różne dziedziny życia. W tym jednak przypadku sytuacja na niemieckiej scenie politycznej może być kluczem do rozwiązania zagadki, co kierowało Gaulandem, kiedy wypowiadał te słowa. Otóż należy on do prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec, która jest eurosceptyczna, prowadzi politykę antyislamską i antymigracyjną, domagając się zamknięcia granic dla uchodźców z Bliskiego Wschodu, a także żąda ocieplenia relacji z Rosją. Ostatnie niespokojne miesiące w Europie spowodowały, że zyskuje ona poparcie (obecnie sięgające ok. 15%), co daje jej w Niemczech trzecią lokatę.
Komentatorzy zwracają uwagę, że Gauland chciał zwrócić uwagę na problem przypływu osób z innych kręgów kulturowych i rozszerzania wpływów islamu, broniąc wartości zakorzenionych w Europie Zachodniej. Popełnił on jednak błąd kardynalny (jak sam później przyznawał, nie interesuje się piłką i nie miał pojęcia, że reprezentant Niemiec urodził się w Berlinie). Faktycznie Boateng ma korzenie ghańskie (jego ojciec pochodzi z tego kraju, matka jest Niemką), ale jest też… chrześcijaninem głębokiej wiary, której nie wstydzi się okazywać! Ma na ciele trzy tatuaże, które symbolizują Matkę Bożą, krzyż, dłonie złożone do modlitwy, a do tego napis: Jedynie Bóg jest moim Sędzią!
Sam zainteresowany zabrał głos po meczu w Augsburgu, w którym stoper dostał ogromne wsparcie (kibice wywiesili transparent: Boateng jest naszym sąsiadem!, a w drugiej połowie otrzymał opaskę kapitańską). – To jest przykre, że są ludzie, którzy mówią coś takiego. Ja jestem jednak dumny z tego, że jestem Niemcem! – powiedział. Po tym przykrym zdarzeniu po raz kolejny przekonaliśmy się natomiast na własnej skórze, jak wpływowym narzędziem jest obecnie Twitter. Zresztą przekonajcie się sami, jak skomentowano na nim to zdarzenie, które – mamy nadzieję – już nigdy więcej się nie powtórzy.
Jeżeli chcesz wygrywać trofea, potrzebujesz takiego sąsiada jak mój brat
If you wanna win trophies u need neighbors like my brother @JB17Official #soshutup #gauland pic.twitter.com/1SznUka5GD
— Kevin-Prince Boateng (@KPBofficial) May 29, 2016
Ktoś już wcześniej był sąsiadem Boatenga
Boatengs frühere #Nachbarn sind übrigens ziemlich stolz auf ihn. Zu recht! #Wedding #Gauland pic.twitter.com/lwnYF4Kgn9
— Heiko Maas ?? (@HeikoMaas) May 29, 2016
Kto jest sąsiadem Geralda Asamoaha?
War gestern irgendwas mit @JB17Official & #Gauland? Hab nix mitbekommen, war den ganzen Tag bei meinen #Nachbarn✌?️ pic.twitter.com/jZ4ycUg34U
— Gerald Asamoah (@GeraldAsamoah14) May 30, 2016
Wspaniała komplikacja stworzona przez reprezentantów Niemiec, która pokazuje, że futbol jest ponad różnymi podziałami
We are diversity. We are #DieMannschaft. #GERSVK #JederFuerJeden pic.twitter.com/sqg5BfC2io
— Germany (@DFB_Team_EN) May 29, 2016